Plakaty Wiesława Rosochy – piętrowo zawieszone rzędami na wysokich ścianach warszawskiej kawiarni „Relaks” – są niczym storyboard filmu albo komiks.
Kiedy na nie patrzę, zgromadzone w takim natężeniu i w takiej liczbie (jest ich 50), uderza mnie ich graficzna doskonałość i stojąca za nimi inteligencja. Każdy z tych prostokątów zawiera w sobie własną, precyzyjną opowieść, niezależnie od tematu, którego dotyczy plakat.
Wielokrotnie namawiałem Wiesława Rosochę, by spróbował zrealizować film animowany. To, co widzę w jego plakatach, jest niczym film zawisły na krawędzi stania się. W tym krytycznym momencie, tuż przed rzuceniem się w przepaść bycia filmem, dochodzi do najgłębszego skupienia myśli i zagęszczenia znaczeń ukrytych w formie. Rosocha zatrzymuje tę chwilę, a cały nienarodzony film zostaje wyrażony w jednym akcie kompozycji graficznej.
Każdy z plakatów tego artysty to opowieść o jednym bohaterze, czasem o dwóch, lub o dwojgu. Opowieść bardzo kameralna, jednak nie portret „ciekawego człowieka”, a raczej uchwycony dynamiczny i tajemniczy proces czyjejś obecności, coś w rodzaju eksploracji, której wynik jest zakodowany w kompozycji graficznej.
Częstym motywem tych obrazów są oczy, usta, profil twarzy. Twórca rezygnuje z części detali, ukrywa je w mroku, zamienia w czarną lub jasną sylwetkę, płaską niczym papierowa maska. Kiedy indziej wycina oślepiającym blaskiem z cienia fragment, który nabiera osobnej ważności, zmieniając przy tym swoją skalę lub kąt, pod jakim go widzimy.
Wydaje się, że mamy tu do czynienia z gramatyką właśnie niemalże filmową. Bliskie plany, punktowe oświetlenie detalu, różne kąty widzenia kamery, światło w kontrze i wynikłe z tego płaskie sylwetki, a nade wszystko – pozostające w pamięci, tak jak w arcydziełach filmowych – obrazy o silnym ładunku dramaturgicznym.
Kompozycje plakatowe Rosochy tworzą swe opowieści w specyficznym wymiarze, który jest wynikiem przenikania się precyzyjnego realizmu z czystą abstrakcją. W ten sposób abstrakcyjne linie, wycięcia, zagięcia, załamania obrazu zyskują niejako biologiczną naturę, podczas gdy realistyczne zarysy ust, nosów, migdałowych kształtów oczy i wzrok, który kieruje się jakby tuż obok oczu oglądającego wystawę, przenikają w wymiar nienazwania właściwego abstrakcji. Skutkuje to zapierającym dech bogactwem języka narracji tych graficznych baśni.
Wydaje mi się, że sztuka plakatu Rosochy jest nacechowana właśnie baśniowością. Patrzę na czarny profil mężczyzny o ustach zamkniętych z drwiącą surowością i nabiegłym czerwienią oczodole, profil wysuwający się w niezrozumiały sposób z rozchylonych szeroko ust jasnej twarzy na plakacie „Hamlet”. Na złocisty strumień światła, tryskający niczym ząbkowany wachlarzyk z otworu fletu i wydobywający z mroku twarz grającego (o otwarto-zamkniętych oczach) na plakacie „Czarodziejski flet”. Patrzę na gwałtownie, lecz gładko, przecinające się ciemno-jasne profile, należące do dwóch nigdy nie mogących się spotkać żywiołów – kobiecości i męskości – na plakatach „Woyzeck” i „Trzy siostry”. Na biały profil mężczyzny zatapiający się ekstatycznie w krawędzi stołu, który swoją geometrią wyolbrzymia dramat konwulsyjnie wygiętej grdyki na plakacie „Wiesław Rosocha prace domowe”. Patrzę na czarną szóstkę, która skrywa, a jednocześnie ujawnia, obecność zarysu głowy mężczyzny na plakacie „Sześć postaci szuka autora”. Na litery, wymodelowane niczym książkowe inicjały, wpisane w realistyczne konstrukcje obrazów: „H” jako tron na szczycie drabiny wspinającej się po mrocznym bezgłowym torsie – na drugim plakacie do „Hamleta”; „R” będące kulisowym konstruktem zaskakująco patrzącej w naszą stronę twarzy z plakatu „Rosocha inne obszary inne formaty”; „E”, za którym właśnie chowa się czarna sylwetka głowy mężczyzny – na plakacie do filmu „Ederly”.
Każda z tych graficznych opowieści posługuje się baśniową magią, ukazując w mgnieniu oka dokonującą się magiczną przemianę, kiedy jedna rzeczywistość pęka i otwiera się, by odsłonić inną – ukrytą w jej wnętrzu.
Wiesiek Rosocha selekcjonuje uważnie swoje środki ekspresji – eksploatuje głównie ludzkie ciało, skupia się na twarzy, jej sylwetce i jej detalach. Wbudowuje w swe kompozycje kształty liter i cyfr, gra zarysami wachlarzy i promienistymi liniami rozszczepiającego się światła. Operuje też mocno zredukowaną gamą kolorów: czerń, biel, szarość, czerwień i tylko niekiedy oranż, siny błękit czy żółcień.
To zawężenie środków wzmaga spójność dzieła, w którym widać wielką konsekwencję. Dzieło to nieustannie ewoluuje, lecz pozostaje wciąż osobne w wyniku wytrwałej i uważnej wierności sobie. Tak w sensie czysto graficznym, jak i filozoficznym.
Na koniec chcę opisać obraz, który nieodmiennie robi na mnie najgłębsze wrażenie. To „Zestaw podróżny do śmierci” – plakat do spektaklu Teatru Rozmaitości w Warszawie według tekstu Susan Sontag. Wiesław Rosocha jest artystą penetrującym magiczne pogranicza: kobieta-mężczyzna, triumf-upadek, powszedniość-szaleństwo, miłość-obojętność, byt-niebyt. W plakacie „Zestaw podróżny do śmierci” pojawia się coś jeszcze, coś bardziej nieuchwytnego, ironicznego, zawartego już w przewrotnym tytule Sontag, balansującej na krawędzi fascynacji śmiercią i ekstatycznej miłości życia.
Surowy, architektoniczny kwadrat zawierający w sobie łagodną, niczym usypaną z piasku, twarz o zamkniętych oczach jest i kryptą, i pudełkiem z tytułowym zestawem, i niewinną piaskownicą. To plakat genialny. I osobny, nawet w osobnej twórczości Wiesława Rosochy.
Wystawę plakatów Wiesława Rosochy można oglądać w warszawskiej kawiarni Relaks przy ul. Puławskiej 48 (wejście od ul. Dąbrowskiego 8) codziennie do 31 sierpnia.
Wiesław Rosocha zajmuje się plakatem, rysunkiem, grafiką, ilustracją i projektowaniem książek. Studiował na wydziale grafiki Akademi Sztuk Pięknych w Warszawie. Dyplom uzyskał w 1974 r. w pracowni plakatu prof. Henryka Tomaszewskiego, był asystentem w pracowni malarskiej prof. Teresy Pągowskiej w warszawskiej ASP. Współpracował z wieloma teatrami, m.in. Teatrem Wielkim, Operą Novą, z licznymi wydawnictwami w Polsce i zagranicą, a także czasopismami i dziennikami. Laureat licznych nagród, m.in.: w Konkursie na Najpiękniejszą Książkę Roku (1981 i 1985); Złoty Medal na Biennale Plakatu w Lahti (1985); Złoty Medal na Wystawie Art Directors Club w Nowy Jorku (1992); Grand Prix na Biennale Ilustracji w Aki Town, Japonia (2001); Złoty Medal na Międzynarodowym Biennale Plakatu, Warszawa (2014); Złoty Medal na 11 Międzynarodowym Triennale Plakatu w Toyamie, Japonia, (2015).