Zima 2024, nr 4

Zamów

Prymas: W świadomości ludzi Kościoła musi nastąpić odważna, głęboka i autentyczna przemiana

Abp Wojciech Polak (w środku) i abp Stanisław Gądecki podczas konferencji prasowej towarzyszącej opublikowaniu danych statystycznych, dotyczących przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży przez niektórych duchownych. Warszawa, 14 marca 2019 r. Fot. Episkopat.pl

Jeśli odszkodowania dla ofiar wykorzystywania będą zasądzane, Kościół będzie je wypłacał. Nie jest ponad prawem – mówi prymas Polski abp Wojciech Polak w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną.

Marcin Przeciszewski, KAI: 14 marca ksiądz prymas został wybrany Delegatem Konferencji Episkopatu ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży. Co oznacza ta funkcja, jakie wynikają z niej kompetencje i w jaki sposób zamierza ją ksiądz pełnić?

Abp Wojciech Polak: Moją rolą będzie planowanie, w ramach Kościoła w Polsce, wspólnych działań w zakresie ochrony małoletnich przed wykorzystaniem seksualnym przez duchownych i zarazem inspirowanie do intensyfikowania tych działań w poszczególnych diecezjach. Będę również odpowiadał ze strony Konferencji Episkopatu Polski za współpracę z Centrum Ochrony Dziecka.

Tutaj należy uściślić, że jako delegat KEP, zgodnie ze Statutem Konferencji, nie mam żadnych dodatkowych uprawnień i prerogatyw kanonicznych wobec ordynariuszy poszczególnych diecezji, co oznacza, że nie będę ingerował w ich bezpośrednie działania. Będzie to więc w dużej mierze praca nad pogłębieniem świadomości i wrażliwości w kolegium biskupim i dalej wśród duchowieństwa w odniesieniu do tego trudnego, delikatnego i bardzo bolesnego problemu.

Podczas watykańskiego szczytu w sprawie ochrony małoletnich, zorganizowanego przez papieża Franciszka, wiele mówiono o zasadzie synodalności i kolegialności. Jaka jest rola delegata KEP w tym kontekście? Co oznacza kolegialność działania biskupów wobec tego problemu?

– Konferencja Episkopatu pracuje metodą synodalną. Podczas watykańskiego szczytu była mowa między innymi o tym, że synodalność jest konkretnym kontekstem, w którym należy rozpatrywać nadużycia seksualne. Żaden biskup nie może więc powiedzieć, że problem go nie dotyczy, ponieważ sytuacja wykorzystania osoby małoletniej miała miejsce poza jego diecezją. W żadnym przypadku i z żadnego powodu nie może być mu to obojętne. Skutkiem przeżywania i realizowania zasady synodalności jest świadomość, że moje działanie jako biskupa danej diecezji wpływa na całą wspólnotę Kościoła i ma swoje reperkusje także w innych Kościołach lokalnych.

O potrzebie zmiany świadomości dużo mówiło się podczas watykańskiego „szczytu”. Jakie wnioski z tego szczytu wypływają dla Kościoła w Polsce?

– Podstawowy wniosek jest taki, że w świadomości ludzi Kościoła musi nastąpić odważna, głęboka i autentyczna przemiana. Posługując się terminologią papieża Franciszka i „szczytu” powiedzielibyśmy – przemiana serca. To osoby skrzywdzone, wykorzystane, powinny być w centrum naszej troski. By tak się stało, potrzebne jest większe otwarcie na ich potrzeby, wsłuchanie się w to, co mają do powiedzenia. Wszyscy, łącznie ze mną, jesteśmy wezwani i zobowiązani, by dobro ofiar uczynić punktem wyjścia wszelkich działań Kościoła w tym zakresie.

Co konkretnie należałoby zrobić?

– Tak jak powiedziałem, potrzeba otwartości bez uprzedzeń i ocen. Potrzeba milczącego słuchania. Doświadczenie wykorzystania seksualnego jest tak potwornym bólem, tak wielką traumą, że pozostawia ślady na całe życie. Jeśli chodzi o nasze działania, to przyjęcie zgłoszenia przestępstwa od ofiary bądź jej rodziny i wszczęcie postępowania kanonicznego to ważne, choć jedynie pierwsze i podstawowe działanie. W ślad za tym powinno iść nade wszystko zainteresowanie sytuacją osoby pokrzywdzonej, gotowość do niesienia jej pomocy w różnych sferach.

W niektórych diecezjach, np. w Płocku, kapłanom oddelegowanym do przyjmowania zgłoszeń o przestępstwie wykorzystania seksualnego towarzyszą grupy wsparcia złożone w większości ze specjalistów świeckich gotowych nieść pokrzywdzonym konkretną pomoc. Moim zdaniem, to bardzo dobra inicjatywa. Sądzę, że warto byłoby podobne grupy stworzyć także w innych diecezjach.

Trzeba przemyśleć utworzenie funduszu na rzecz ofiar. Fundusz taki mógłby funkcjonować w każdej jednostce kościelnej czyli w diecezjach i zgromadzeniach zakonnych

Musimy być świadomi, że przeprowadzenie procesu kanonicznego, czy nawet wyrok sądu świeckiego, prowadzący do ukarania sprawcy, nie kończy cierpienia ofiar, nie wymazuje tego, co przeżyły. To rzutuje na ich dalsze życie. Dlatego potrzebna, a niekiedy wręcz konieczna jest dalsza pomoc: psychologiczna, terapeutyczna, duszpasterska, materialna. Trzeba też brać pod uwagę, że osoby pokrzywdzone przez duchownych nie zawsze będą chciały czy miały siłę korzystać z takiej pomocy w ośrodku kościelnym. Wówczas należy wesprzeć je w taki sposób, by mogły skorzystać z pomocy w ośrodku czy u specjalistów, których same wybiorą.

Chyba potrzebne są także działania, aby osoby te mogły na nowo odnaleźć się w Kościele, gdyż nierzadko od Kościoła odchodzą, nie spotykając się z troską z jego strony.

– To niestety w dużej mierze konsekwencja naszych własnych zaniedbań. Potrzebujemy takich duszpasterzy, którzy będą potrafili otoczyć osoby skrzywdzone odpowiednią opieką i pomocą. Papież Franciszek powiedział kiedyś o Kościele, że wydaje się być „szpitalem polowym”, że tak wielu zranionych, skrzywdzonych prosi o bliskość, o opatrzenia ran. Nie można chyba znaleźć trafniejszego porównania.

Na watykańskim szczycie pojawił się postulat ograniczenia tzw. sekretu papieskiego, którym objęte jest kościelne postępowanie. Niekiedy, w imię zachowania tajemnicy, nie informuje się ofiar o przebiegu procesu czy o sankcjach nałożonych na sprawców. Co ksiądz prymas o tym sądzi?

– To musi być decyzja Stolicy Apostolskiej. Zresztą, jeśli chodzi o Motu Proprio, które ukazało się bezpośrednio po zakończeniu szczytu, a dotyczy prawodawstwa Państwa Watykańskiego, to ono idzie ku większej ochronie ofiar. Spodziewamy się nowych dokumentów np. vademecum dla księży biskupów, czy nowego Motu Proprio modyfikującego konkretne rozwiązania prawne.

9 kwietnia ujawnił ksiądz arcybiskup publicznie liczbę ofiar w swojej diecezji, zwracając się do nich słowami: „Wasze cierpienie budzi mój ból, wstyd i rozgoryczenie, że tak potworne przestępstwo miało miejsce w Kościele i dokonane zostało przez duchownych”.

– Tak, mówimy o pięciu osobach skrzywdzonych i czterech duchownych, którzy dopuścili się tych czynów. Sprawy te zostały zgłoszone w okresie od 1990 do 2018 roku. Wszystkie przekazane zostały do Kongregacji Nauki Wiary i miały swój finał karny przed organami państwa. Jeden proces jeszcze trwa.

Czy ksiądz prymas spotykał się z ofiarami i jakie wnioski wynikają z tych spotkań?

– Z wszystkimi ofiarami spotkał się delegat ds. ochrony dzieci i młodzieży w archidiecezji gnieźnieńskiej ks. Wojciech Rzeszowski. On nawiązał kontakt, rozmawiał z rodzinami. On również ustala procedurę dochodzenia kanonicznego oraz szczegóły dotyczące pomocy. Ja osobiście spotkałem się – jak do tej pory – z jedną z tych osób i mogę powiedzieć, że bardzo mnie to spotkanie poruszyło.

Jakie wnioski z tego wynikają? Powiedziałbym raczej jakie przemyślenia. Na pewno konieczne jest, aby osoby skrzywdzone nie miały obaw co do tego, jak zostaną przyjęte, czy będą wysłuchane. Nic tu nie zastąpi osobistego kontaktu. Osoby skrzywdzone, wykorzystane seksualnie, muszą mieć pewność, że zostaną wysłuchane, że ich cierpienie, to, co przeszły, rzeczywiście interesuje biskupa, że nie zostaną potępione czy odrzucone. Mam takie poczucie, że im boleśniejsze są te przeżycia, tym silniejsza jest ta potrzeba.

A może warto stworzyć kościelny fundusz solidarności z ofiarami, na który składaliby się głównie kapłani?

– Trzeba taką propozycję przemyśleć. Fundusz taki mógłby funkcjonować w każdej jednostce kościelnej czyli w diecezjach i zgromadzeniach zakonnych. Byłby to jeden z przejawów współodpowiedzialności duchownych za ludzi skrzywdzonych przez ich współbraci. Pomoc świadczona ze środków takiego funduszu powinna mieć charakter długofalowy, dostosowany do indywidualnych potrzeb oraz życiowej sytuacji danej osoby. Oczywiście pomocy takiej nie można mylić z odszkodowaniem, które zasądza sąd. To są dwie odrębne sprawy.

W jakich przypadkach odszkodowanie powinien płacić bezpośrednio sprawca przestępstwa, a w jakich zakon czy diecezja?

– Decyduje o tym sąd. W tym zakresie trzymamy się prawa, a jeśli odszkodowania dla ofiar będą zasądzane, Kościół będzie je wypłacał. Nie jest ponad prawem. Natomiast o współodpowiedzialności szerszej wspólnoty kościelnej można mówić tylko wówczas, gdy udowodnione zostaną zaniedbania ze strony przełożonych sprawcy. Nie można natomiast przyjąć interpretacji takiej, że skoro biskup danego duchownego wyświęcił i pozostaje jego przełożonym, to odpowiada za wszystko, co ten ksiądz zrobi. To zbyt daleko posunięte rozszerzenie. Przyjmując taki tok myślenia, musielibyśmy uznać, że za każde wykroczenie czy przestępstwo popełnione przez duchownego np. za potrącenie pieszego, współodpowiedzialność ponosi biskup.

Arcybiskup Grzegorz Ryś podczas liturgii pokutnej w łódzkiej katedrze mówił o moralnej „współodpowiedzialności” innych kapłanów. Na czym ta współodpowiedzialność polega?

– Sakrament święceń nie oznacza pełnienia misji kapłańskiej indywidualnie, ale w ramach „prezbiterium”, czyli we wspólnocie kapłanów danej diecezji. Łączy nas odpowiedzialność płynąca z tego sakramentu. Wyrazem tej odpowiedzialności winno być np. upomnienie braterskie, gdy widzimy coś niepokojącego u współbrata w kapłaństwie. Nie możemy zostawić go samego, gdy przeżywa kryzys. Jako współbracia powinniśmy być jeszcze bardziej wrażliwi na sygnały mówiące, że któryś z nas zaczyna żyć nieewangelicznie.

Wśród przyczyn molestowania małoletnich papież Franciszek wymienia klerykalizm.

– Doprecyzowując: papież wskazuje, że klerykalizm jest jednym ze źródeł tych przestępstw w Kościele. Jest pokusą tych kapłanów, którzy interpretują otrzymaną posługę jako władzę, a nie jako bezinteresowną służbę. To z kolei prowadzi do przekonania, że „należymy do grupy, która zna wszystkie odpowiedzi, nie musi niczego słuchać i niczego się uczyć”. Wynikiem tego – jak podkreśla Franciszek – jest „utrata szacunku dla świętej i niezbywalnej godności każdej osoby i jej wolności”.

Klerykalny sposób myślenia prowadzi też do przedkładania fałszywie rozumianego dobra instytucji ponad ból ofiar i potrzebę sprawiedliwości.

Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego opublikował wyniki kwerendy dotyczącej wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych w latach 1990 – 2018. Co mówi ten dokument o Kościele w Polsce?

– To ważny krok ku transparentności, rozeznaniu i uświadomieniu sobie skali problemu w Kościele w Polsce. Pierwsza tego typu publikacja. Proces zbierania danych rozpoczął się w 2014 roku, zakończył zaś pięć lat później, czyli w roku bieżącym.

Dlaczego trwało to tak długo?

– Dlatego, że dane z poszczególnych diecezji i zgromadzeń zakonnych spływały stopniowo. W niektórych potrzeba było więcej czasu na ich zebranie. Sprawa musiała stopniowo dojrzeć. Mówiąc o tych statystykach, należy zauważyć, że mówimy o danych pozyskanych z kościelnych archiwów: diecezjalnych i zakonnych. Opracowanie wykazuje 382 przypadki zgłoszone w latach 1990 – 2018. Nie są to przypuszczalnie dane ostateczne. Zapewne będą pojawiać się nowe zgłoszenia dotyczące choćby wydarzeń z odległej przeszłości, których sprawcy już zmarli. Pomimo prawnego przedawnienia tych przestępstw musimy być otwarci na udzielenie pomocy ich ofiarom.

Jakie inne wnioski wynikają z raportu?

– Na podstawie raportu możemy zauważyć m.in., że ilość zgłoszeń w ostatnich latach wzrasta. Oznacza to, że z problemem ciągle na nowo musimy się zmagać, i że nie został on wyeliminowany. Można w pewnym stopniu przyjąć, że ta wzrastająca liczba zgłoszeń wynika nie tyle i nie tylko z rosnącej liczby przestępstw, co z faktu, że problem ten nie jest już zatajany jak kiedyś. Oczywiście aspekt ten wymaga dalszych badań, raport bowiem nie daje tu jednoznacznej odpowiedzi.

Przeprowadzenie procesu kanonicznego, czy nawet wyrok sądu świeckiego, nie kończy cierpienia ofiar. Dlatego potrzebna, a niekiedy wręcz konieczna jest dalsza pomoc: psychologiczna, terapeutyczna, duszpasterska, materialna

Kolejnym elementem na jaki wskazuje raport, są problemy z formacją kapłańską. W większości sprawcami są kapłani między 30 a 40 rokiem życia. Nie są to „pedofile preferencyjni”, gdyż ci ujawniliby się wcześniej. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że są to księża niedojrzali seksualnie czy emocjonalnie. Ta niedojrzałość zaczyna się ujawniać dopiero po kilku latach posługi. Oznacza to, że musimy znacznie bardziej troszczyć się o kapłanów po święceniach, a w ich formacji stałej przykładać większą wagę do sfery dojrzałości psychoseksualnej.

A jaki jest związek molestowania małoletnich z homoseksualizmem sprawców? Wyniki kwerendy pokazują, że większość ofiar to dorastający chłopcy, co potwierdzałoby istnienie takiego związku.

– Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi, a każde uproszczenie jest błędne. Wśród wykorzystanych małoletni płci męskiej stanowili 58,4 proc.

Od kilku lat jest mowa o zasadzie „zero tolerancji” wobec przestępstw wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych. Jak możemy podsumować działania, jakie zostały dotąd wykonane? Na jakim etapie jesteśmy? Na początku, w połowie czy na końcu tej drogi?

– Na to pytanie również nie mam jednoznacznej odpowiedzi, szczególnie jeśli pyta Pan na jakim etapie jest cały Kościół w Polsce, gdyż sytuacja przedstawia się różnie w poszczególnych miejscach. Z całą pewnością należy podkreślić i docenić wysiłek, jaki został już wykonany. Wytyczne KEP określają jasno i precyzyjnie normy oraz procedurę zgłaszania i ścigania sprawców przestępstw, a także zasady pomocy ofiarom. Olbrzymią pracę wykonało Centrum Ochrony Dziecka kierowane przez ks. Adama Żaka SJ. Praca ta to w głównej mierze szkolenia personelu kościelnego oraz prowadzenie specjalistycznych, podyplomowych studiów. Przeszkolono już kilka tysięcy osób pracujących w Kościele z dziećmi i młodzieżą.

Jakie błędy w tej sferze popełniliśmy w przeszłości? Czy obecnie ich już nie popełniamy? Czy wszystkie procedury działają prawidłowo i skutecznie?

– Błędy z pewnością były popełniane, a wynikały głównie z braku świadomości. To złożony problem, który również domaga się jeszcze wnikliwego rozeznania. Ja osobiście jestem w takiej sytuacji, że ordynariuszem zostałem 5 lat temu, a więc w czasie, gdy świadomość problemu była już większa. Jeśli chodzi o działanie procedur, to mamy jasno określone wytyczne KEP, do których przestrzegania biskupi są zobowiązani. Uporanie się jednak ze zmianą mentalności wymaga czasu, to długi proces. Na obecnym etapie przygotowywane są we współpracy z COD programy prewencji, które będą obowiązywać lub już obowiązują we wszystkich diecezjach i zgromadzeniach zakonnych.

Na czym dokładnie taki program polega?

– Po pierwsze wskazuje cele i określa zasady postępowania w różnych sytuacjach. Celem jest oczywiście ochrona małoletnich przed wykorzystanie seksualnym. Mówiąc krótko, dokument ten wskazuje, jak chronić dzieci i młodzież w trakcie katechizacji w szkole, we wspólnocie kościelnej, podczas wycieczek, pielgrzymek, obozów, itp. Zasady jasno mówią o braku akceptacji dla ukrywania, zmowy milczenia, i wyraźnie wskazują na konieczność jawności, szczerości i przejrzystości.

W archidiecezji gnieźnieńskiej taki program został już przygotowany i zaprezentowany na konferencji prasowej 9 kwietnia. Wejdzie on w życie 1 lipca br. roku, tak, by wszyscy zainteresowani: księża, osoby konsekrowane, świeccy pracujący z dziećmi i młodzieżą, mieli czas, by się z nim dobrze zapoznać. Nasz dokument ma formę kilkudziesięciostronicowej książeczki i zawiera m.in. informacje nt. norm i wymogów prawa państwowego i kościelnego, procedur postępowania w konkretnych przypadkach z uwzględnieniem pomocy ofiarom i ściśle określonych zasad formacji i profilaktyki, a także działań prewencyjnych. m. in. zasady pracy z dziećmi i młodzieżą, wskazuje na konieczność odpowiedniego doboru kadry wychowawczej oraz prowadzenia szkoleń, a także określa zasady współpracy z wolontariuszami.

Chodzi nie tyle o to, czy sprawca może być dalej księdzem, ale jak w ogóle będzie funkcjonować w społeczeństwie. Przecież po wydaleniu ze stanu duchownego, już jako świecki, nadal może krzywdzić.

Dokument zawiera również sugerowaną procedurę postępowania wobec konkretnych oskarżeń i zarzutów, a więc podpowiada jak zachować się w różnych sytuacjach np. gdy podejrzewamy, że zostało popełnione przestępstwo lub dowiadujemy się o nim od samej ofiary, jej krewnych lub osób trzecich.

Wytyczne mają być stosowane we wszystkich parafiach, wspólnotach, przedsięwzięciach i dziełach podejmowanych w archidiecezji gnieźnieńskiej i obowiązywać będą zarówno księży i osoby konsekrowane, jak również wszystkich świeckich prowadzących jakąkolwiek działalność wśród dzieci i młodzieży.

Ich nieprzestrzeganie – jak czytamy w deklaracji, którą wraz z dokumentem każda z tych osób, począwszy od biskupów, otrzyma do podpisania – traktowane będzie jako poważne naruszenie podstawowych obowiązków związanych ze statusem i powierzoną odpowiedzialnością, z wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami określonymi przez prawo kanoniczne i państwowe.

Czy prawo kościelne nie powinno być bardziej restrykcyjne i wydalać ze stanu duchownego kapłana, który dopuścił się takiego przestępstwa, w miejsce przywracania go do takiej czy innej pracy po odbyciu kary?

– Decyzje takie powinny być podejmowane w oparciu o wyniki dokładnej i pogłębionej diagnozy psychologicznej wydanej przez specjalistów. Chodzi nie tyle o to, czy taki człowiek może być dalej księdzem, ale jak w ogóle będzie funkcjonować w społeczeństwie. Przecież po wydaleniu ze stanu duchownego, już jako świecki, nadal może krzywdzić.

Ale jeśli pozostanie duchownym, to odpowiedzialnością za jego czyny obarczany będzie Kościół…

– Musimy pamiętać, że ostateczne rozwiązanie – po dogłębnym przeanalizowaniu całej sprawy oraz zapoznaniu się z wynikami badań – wskazuje Stolica Apostolska. W oparciu o nie biskup podejmuje decyzję, którą następnie zatwierdza Kongregacja Nauki Wiary, mając jednak zawsze możliwość jej weryfikacji.

Ojciec Wiśniewski OP postuluje, aby księża biskupi, którzy w przeszłości przenosili księży pedofilów z miejsca na miejsce, poddali się do dymisji.

Wesprzyj Więź

– Dymisja biskupa może nastąpić tylko w przypadku udowodnienia mu, że świadomie popełnił błędy bądź tuszował przestępstwa. Zdymisjonować go może tylko Ojciec Święty. Wcześniej Kongregacja Nauki Wiary musi powołać specjalną komisję, która na miejscu bada sprawę.

A czy będzie jakiś rodzaj „mapy drogowej” określającej, co w ramach Kościoła w Polsce należy zrobić w najbliższym czasie w temacie, o którym rozmawiamy?

– Taką „mapę” musimy stworzyć. Okazją do wskazania jeszcze raz jej zasadniczych kierunków będzie niewątpliwie również spotkanie polskiego episkopatu z abp. Charlem Scicluną, drugim sekretarzem Kongregacji Nauki Wiary, który od lat zajmuje się walką z wykorzystywaniem małoletnich w Kościele. Już w zeszłym roku zaprosiliśmy księdza arcybiskupa, aby podzielił się z nami swą wiedzą i doświadczeniem. Spotkanie to odbędzie się w połowie czerwca br., w czasie kolejnego zebrania plenarnego KEP w Świdnicy. Będzie ono miało charakter szkolenia przeprowadzonego dla polskich biskupów z uwzględnieniem naszych polskich realiów.

KAI

Podziel się

Wiadomość