Decyzję w tej sprawie wydała Kongregacja Nauki Wiary.
Jak podaje komunikat Kongregacji Nauki Wiary, 11 stycznia – po zakończeniu procesu karnego – wydała ona dekret stwierdzający, że Theodore Edgar McCarrick, emerytowany arcybiskup Waszyngtonu, jest winnym następujących przestępstw: solicytacji (nakłanianie penitenta przez spowiednika w czasie spowiedzi do czynności seksualnych) oraz grzechów przeciwko szóstemu przykazaniu z małoletnimi i dorosłymi. Kongregacja nałożyła na niego karę wydalenia ze stanu duchownego.
13 lutego sesja zwyczajna (Feria IV) Kongregacji Nauki Wiary rozważyła odwołanie od tej decyzji i potwierdziła wydany dekret. Decyzja została następnie doręczona McCarrickowi 15 lutego. Papież Franciszek uznał jej definitywny charakter, czyniąc ją res iudicata (tj. nie przyznając prawa do dalszego odwołania).
Przypomnijmy. 28 lipca 2018 r. papież przyjął rezygnację oskarżonego o wykorzystywanie seksualne abp. Theodore’a McCarricka z członkostwa w Kolegium Kardynalskim. Jednocześnie nałożył na niego suspensę ad divinis (kara zabraniająca udzielania święceń) i nakazał mu prowadzenie życia modlitwy i pokuty w odosobnieniu aż do zakończenia procesu kanonicznego. Wcześniej Franciszek polecił byłemu kardynałowi, by nie wykonywał publicznie posługi kapłańskiej.
KAI, DJ
Nobilitacja świeckich w Kościele pełną gębą…
Za każdym razem kiedy słyszę o wydaleniu ze stanu duchownego jakiegoś przestępcy, przypomina mi się jak w 1980 r., za czasów tzw. pierwszej „Solidarności”, jakiegoś komunistycznego prominenta wyrzucono z PZPR i solidarnościowe biuletyny pisały, że powstał problem, bo bezpartyjni nie chcą mieć tej kanalii w swoich szeregach. Analogia sama się narzuca.