Zima 2024, nr 4

Zamów

Instrukcja przetrwania chrześcijaństwa

Benedykt XVI podczas swojej ostatniej audiencji generalnej 27 lutego 2013 roku. Fot. Mazur/catholicnews.org.uk

Według Benedykta XVI chrześcijaństwo może być zakwasem, który przyczyni się do wewnętrznej przemiany świata. Rod Dreher proponuje coś zupełnie innego: zakonserwowanie chrześcijaństwa, by można je było „od–tworzyć” w sprzyjających okolicznościach.

Lekturę książki Roda Drehera „Opcja Benedykta. Jak przetrwać czas neopogaństwa” zacząłem od przedmowy pióra ks. Roberta Skrzypczaka zatytułowanej „Książka na trudne czasy”. I muszę przyznać, że prezentowana w tej przedmowie optyka w wielu miejscach była mi bliska. Autor przedmowy połączył Drehera ideowo z kard. Józefem Ratzingerem–papieżem Benedyktem XVI. Sam wielokrotnie – także na łamach „Więzi” – odwoływałem się do myśli ks. Józefa Ratzingera, który już w latach 50. ubiegłego stulecia pisał o neopogaństwie, w którym przyszło nam żyć i działać jako Kościołowi.

Chrześcijaństwo zakonserwowane

Jednak Skrzypczak – jak się później okazało w lekturze – nie do końca słusznie łączy idee Drehera z myślą Benedykta XVI, któremu zresztą bliska jest duchowość i myśl św. Benedykta z Nursji. Autor przedmowy powołuje się na papieską ideę „kreatywnych mniejszości”, które wydają się dzisiaj konieczne, aby zaradzić kryzysowi wiary we współczesnym świecie. Czy jednak rzeczywiście proponowana przez Drehera „opcja Benedykta” jest tym samym, co „kreatywna mniejszość”?

Gdyby szukać jakichś metafor dla obrazowego wyrażenia koncepcji papieża Benedykta, to można by sięgnąć po biblijne metafory zaczynu, zakwasu czy drożdży, które mają zdolność „kreacji”, wewnętrznej przemiany, rozrostu. Natomiast Dreher – w moim rozumieniu – nie proponuje nam chrześcijaństwa jako zaczynu przemieniającego świat, lecz chrześcijaństwo jako formę przetrwalnikową. Owszem, pierwsi chrześcijanie wołali w Didache: „Niechaj przyjdzie Twa łaska i niech przeminie ten świat!”. Myśleli jednak o eschatologicznej „nowej ziemi i nowym niebie”.

Według Roda Drehera dla chrześcijan rozpoczęła się nowa niewola babilońska, przyszło im żyć pośród Babilonu, którym jest współczesna kultura pozbawiona religijnych odniesień

Dreher proponuje nam coś zupełnie innego: zakonserwowanie chrześcijaństwa, by można je było „od–tworzyć” w sprzyjających okolicznościach. Ta cywilizacja po prostu przeminie, a na jej gruzach zbudujemy nowy, wspaniały, prawdziwie chrześcijański świat. Niech sczeźnie ta kultura, a na jej ruinach zbudujemy nową.

„Na Zachodzie światełko chrześcijaństwa ledwie się tli. Żyjący dziś ludzie mogą się doczekać jego śmierci w naszej cywilizacji. […] Może to nie będzie koniec świata, ale to będzie koniec naszego świata” – przestrzega Dreher. Wyjścia są – według autora „Opcji Benedykta” – dwa: albo zrobimy decydujący zwrot ku „kontrkulturowemu przeżywaniu chrześcijaństwa” albo „skażemy nasze dzieci i wnuki na asymilację” ze światem. Czy rzeczywiście innej opcji nie ma? Tertium don datur?

Wiara polityczna

Dreher przyznaje, że o „Opcji Benedykta” pisuje już od ponad dziesięciu lat, a jego idee – jak dotąd – się nie przyjęły. Autor nie ukrywa, że najnowszym impulsem, by powrócić raz jeszcze do tej idei, była sytuacja polityczna w Stanach Zjednoczonych po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta. Dreher nie kryje swej goryczy, a z tego co pisze, wybrzmiewa jęk zawodu: „Przywódcy religijni zapewniali nas, że wzmocnienie wałów przeciwpowodziowych zbudowanych z prawa i polityki wystarczy, by powstrzymać potop sekularyzacji. Sens tego był taki: nie dzieje się nic, czego by nie można naprawić – pod warunkiem, że będziemy robić to, co robili chrześcijanie od dziesięcioleci, czyli głosować na republikanów”.

Z tego, co autor pisze, wynika, że był on wyznawcą „wiary politycznej”, takiej, która – mówiąc językiem Biblii – „pokłada ufność w książętach” (por. Ps 146,3). Niestety, „wrogi, świecki nihilizm wygrał rozgrywkę z naszym rządem”, a chrześcijaństwo nie może już liczyć na wsparcie takich instytucji państwowych jak ustawodawstwo, władza, sądownictwo. Czas więc pogodzić się z faktem, że „polityka nas nie uratuje”, co – jak zauważa autor – jest w Ameryce „niepopularną prawdą”.

Opcja Benedykta
Rod Dreher, „Opcja Benedykta. Jak przetrwać czas neopogaństwa”, tłum. Małgorzata Samborska, Wydawnictwo AA, Kraków 2018
Wesprzyj Więź

Co jest alternatywą dla nieskutecznej już „wiary politycznej”? Oto dla chrześcijan rozpoczęła się nowa niewola babilońska, przyszło im żyć pośród Babilonu, którym jest współczesna kultura pozbawiona religijnych odniesień. „Żyjemy w kulturze, w której nasze poglądy mają coraz mniejsze znaczenie. Używamy języka, którego świat coraz częściej nie słyszy albo uznaje za obraźliwy dla jego uszu”. Środki polityczne są już niemożliwe do zastosowania, żadna rekonkwista dokonana rękami władzy świeckiej nie wchodzi w rachubę. „Zamiast marnować energię i środki na polityczne batalie z góry skazane na klęskę, powinniśmy pracować nad budowaniem społeczności, instytucji i grup oporu, które przechytrzą, przetrwają, a w końcu pokonają okupantów”. Potop nihilistycznego sekularyzmu jest faktem – twierdzi Dreher. Politycy już nie usypią nam wałów przeciwpowodziowych. Czas zacząć budować arkę. To jedyny sposób, by przetrwać.

Fragment tekstu, który ukazał się w kwartalniku „Więź”, zima 2018.

KUP „WIĘŹ” w wersji papierowej lub elektronicznej!

Więź, zima 2018

Podziel się

Wiadomość