Modlitwa zawsze zmienia rzeczywistość. Jeśli nie zmieniają się rzeczy wokół nas, to przynajmniej my się zmienimy – mówi papież Franciszek.
Franciszek kontynuuje cykl cotygodniowych katechez na temat „Ojcze nasz”. Dzisiejszej wysłuchało ok. 7 tys. osób w auli Pawła VI.
Papież podkreślił, że Jezus jest przede wszystkim człowiekiem modlitwy. Każdy krok w Jego życiu jest zatem jakby „pobudzony tchnieniem Ducha Świętego, który Go prowadzi we wszystkich Jego działaniach”. Tłumaczył, że nawet Jego śmierć jest zanurzona w atmosferze modlitwy, która zdaje się łagodzić najbardziej gwałtowne uczucia, pragnienia zemsty i odwetu, dodatkowo jedna człowieka z jego najgorszym wrogiem: śmiercią.
Papież przypomniał, że w Ewangelii Łukasza znajdujemy prośbę uczniów, by Pan nauczył ich się modlić. Spełniając ją, Jezus wskazuje, że chrześcijanin ma przede wszystkim Boga nazywać „Ojcem”.
W tej samej Ewangelii – jak zaznaczył Franciszek – Pan Jezus zachęca uczniów do wytrwałości w modlitwie, a wręcz pewnej natarczywości. – Jezus daje nam do zrozumienia, że Bóg zawsze odpowiada, że żadna modlitwa nie będzie niewysłuchana, że jest On Ojcem i nie zapomina o swoich cierpiących dzieciach, ale zawsze odpowiada na nasze prośby – podkreślił papież.
Zauważył, że często wydaje się nam, iż nie otrzymaliśmy tego, o co prosiliśmy. – Jezus zachęca nas, abyśmy w takich chwilach nalegali i nie poddawali się. Modlitwa zawsze zmienia rzeczywistość. Jeśli nie zmieniają się rzeczy wokół nas, to przynajmniej my się zmienimy. Jezus obiecał dar Ducha Świętego każdemu, kto się modli – zapewnił Franciszek. Dodał, że na końcu drogi życia czeka na każdego z nas Ojciec z szeroko otwartymi ramionami.
KAI, DJ