Zima 2024, nr 4

Zamów

Chrześcijaństwo w pluralistycznej Europie

Latawiec w obozie dla uchodźców w Turcji, 10 lutego 2016 r. Fot. European Union 2016 – European Parliament

Społeczeństwo europejskie stało się pluralistyczne pod względem etnicznym, kulturowym i religijnym. Można by to uważać za katastrofę, gdybyśmy uznali innych za zagrożenie, co owocowałoby tendencją do wykluczenia. Ale można tę sytuację uznać za źródło bogactwa.

Pluralizm religijny nie jest w Europie zjawiskiem nowym, ponieważ na kontynencie europejskim od zawsze współistniały różne wspólnoty religijne. Z drugiej jednak strony, ten pluralizm staje się coraz większy, zwłaszcza w ostatnim półwieczu. W pierwszej części zajmę się stosunkami między chrześcijaństwem a innymi religiami na przestrzeni dziejów. W drugiej – omówię je w odniesieniu do teraźniejszości i przyszłości.

W trakcie przygotowań do pierwszego Synodu dla Europy, który odbył się w grudniu 1991 r. zwracano się o rozważenie „chrześcijańskich korzeni” kultury europejskiej . W podsumowaniu odpowiedzi na wstępną ankietę napisano: „dzisiejsza wielość religii, kultur i prądów humanistycznych wymaga większego wysiłku na rzecz pełniejszego zrozumienia – dzięki odniesieniu do ich korzeni – znaczenia europejskiej tożsamości jako unitas multiplex”. Ostateczny dokument mówiący o chrześcijańskich korzeniach Europy nie stwierdzał, że europejskość i chrześcijaństwo są tożsame. Z jednej strony chrześcijaństwo nie może być uznawane za zjawisko całkowicie europejskie. Z drugiej – można być Europejczykiem nie będąc chrześcijaninem. Gdy więc mówimy o chrześcijańskich korzeniach Europy, znaczy to po prostu, że chrześcijaństwo ma znaczenie dla europejskiej tożsamości jako niezbędny punkt odniesienia.

Tygiel

Relator synodu, kardynał Camillo Ruini, w otwierającym obrady referacie wstępnym ujął to w następujący sposób: „Wiara chrześcijańska ukształtowała tygiel, w którym dziedzictwo grecko-rzymskie, pierwotne cechy ludów celtyckich, germańskich, słowiańskich i ugrofińskich, a także kultura żydowska i wpływy islamskie zostały połączone i wzajemnie się wzbogacały, co doprowadziło do powstania nowej i niezwykle bogatej cywilizacji”.

Każdemu z elementów wymienionych przez kardynała Ruiniego można się przyjrzeć, by zbadać, jakie dziś pozostaje jego znaczenie. Można by wskazać na wpływy logiki Arystotelesa i platońskiego (lub neoplatońskiego) idealizmu albo też mówić o kanonach sztuki greckiej. Podobnie, pozostałości budowli dowodzą znaczenia ówczesnej inżynierii rzymskiej, ustawodawstwo zaś niejednego kraju europejskiego wiele zawdzięcza prawu rzymskiemu. Moje irlandzkie pochodzenie skłaniałoby mnie do przypomnienia wpływów celtyckich. Inni tutaj zgromadzeni mogliby życzyć sobie silniejszego podkreślenia wkładu narodów germańskich lub słowiańskich. Świadomość znaczenia tych ostatnich jest – a raczej powinna być – większa wraz z rozszerzeniem Unii Europejskiej.

Wszystkie te czynniki należą do kultury, jednak kardynał Ruini zwraca uwagę na dwie kwestie religijne, a mianowicie – wkład judaizmu i islamu. Powinniśmy zająć się tym obszerniej. Przywołany wcześniej obraz tygla można uznać za trafny, ponieważ wskazuje on na stapianie się różnych składników pod wpływem ciepła. Może się ono brać po prostu z bliskości, ścisłej współpracy, ale częściej – z tarcia. Historia stosunków między religiami w Europie pamięta okresy współpracy, ale – trzeba przyznać – w przeważającej części obfituje w tarcia.

Stosunek Europy do muzułmanów różnił się zasadniczo od relacji do Żydów. Bardziej dostrzegano zagrożenie zewnętrzne ze strony islamu niż jego obecność w Europie

Warto sobie uzmysłowić, że Żydzi pojawili się w Europie przed chrześcijanami. Kiedy Paweł – kierując się widzeniem we śnie – po raz pierwszy postawił stopę na ziemi europejskiej, spotkał pobożne kobiety, które zgromadziły się nad rzeką na modlitwie w dzień szabatu (Dz 16,13). Dzieje Apostolskie nie mówią wyraźnie, czy były to Żydówki, ale taki wniosek nasuwa się sam. Paweł nauczał w synagogach w Tesalonice i Berei, a potem w Atenach i Koryncie (Dz 17,1-4. 10-12. 17; 18,4). Współpracował następnie z Akwilą i Pryscyllą – Żydami wygnanymi z Rzymu wskutek edyktu cesarza Klaudiusza (Dz 18,1-3). Później już – jako więzień w Rzymie – św. Paweł zaprosił wpływowych Żydów (Dz 28,17).

Nowy Testament – Ewangelie i Dzieje Apostolskie oraz listy Pawłowe – świadczą o napiętych stosunkach wywołanych pojawieniem się nowej wiary. Pomiędzy obu mniejszościami istniało napięcie, trwało współzawodnictwo i polemiki. Wraz z przyjęciem chrztu przez Konstantyna, chrześcijaństwo uzyskało przewagę, a władza świecka stopniowo mogła być użyta przeciw Żydom, dyskryminujące zaś ich ośrodki administracyjne uzyskiwały wsparcie argumentów teologicznych. Oskarżenie o bogobójstwo przez długi czas było przywoływane jako uzasadnienie złego traktowania Żydów.

Wyprawy krzyżowe, których głównym celem było wyswobodzenie Ziemi Świętej spod panowania muzułmańskiego, w bezpośredni sposób nie dotknęły Żydów. Łatwo było jednak niepostrzeżenie przejść od walki z „niewiernymi na zewnątrz” do zwalczania „niewiernych wewnątrz”. Choć niektórzy władcy chrześcijańscy chronili Żydów mieszkających w ich królestwach, a biskupi przeciwstawiali się w kazaniach niegodziwościom wypraw krzyżowych, w innych miejscach wielu Żydów wymordowano. Istniała więc przepaść między oficjalnym nauczaniem a rzeczywistą praktyką. Tę różnicę trzeba brać pod uwagę również dzisiaj.

Jednak w średniowieczu nie wszystko było mroczne. Mimo nierzadko wrogiego nastawienia wobec Żydów, mogli oni posiadać ziemię na własność, prowadzić działalność zawodową, zajmować się handlem i – w konsekwencji – tworzyć małe, ale kwitnące społeczności. Trzeba wspomnieć o znakomitej symbiozie Żydów, chrześcijan i muzułmanów w Toledo, nawet po rozpoczęciu rekonkwisty. Nie trwało to jednak długo, ponieważ w roku 1492 Ich Katolickie Królewskie Moście wygnały Żydów z Hiszpanii. Wielu z nich znalazło schronienie w osmańskiej Turcji.

Stosunek Europy do muzułmanów różnił się zasadniczo od relacji do Żydów. Bardziej dostrzegano zagrożenie zewnętrzne ze strony islamu niż jego obecność w Europie. Istniały, rzecz jasna, istotne wyjątki, odkąd islam zajął pewne obszary Europy po najeździe arabskim na Sycylię i Półwysep Iberyjski, a później Turcy wkroczyli na Bałkany. W innych rejonach Europy, takich jak Polska, od stuleci istniały społeczności muzułmańskie. Mimo to większość kontynentu nigdy bezpośrednio nie zetknęła się z muzułmanami.

Warto sobie uzmysłowić, że Żydzi pojawili się w Europie przed chrześcijanami

Islam uważano za całkowicie obcy, odmienny system wierzeń i praktyk. Obawa i wrogość podsycały uprzedzenia i przesądy. Jednak niektórzy przedstawiciele Kościoła, tacy jak Piotr Czcigodny z Cluny, uznawali potrzebę ścisłej wiedzy opartej na źródłach. To właśnie Piotr skłonił angielskiego mnicha Roberta z Ketton do przetłumaczenia Koranu na łacinę. Brat Roger Bacon zachęcał do studiowania islamskiej filozofii. Trzeba pamiętać, że kulturowa symbioza, o której wspominałem, upowszechniła w świecie łacińskim liczne dzieła wielu filozofów arabskich, takich jak Al-Kindi, Al-Farabi, Ibn Sina (Awicenna) i Ibn Rushd (Averroes). Inny brat zakonny, Ramon Lull, podkreślał znaczenie studiów nad językiem nie tylko dla zrozumienie islamu, ale także dla ułatwienia kontaktu z chrześcijanami Wschodu, w których poszukiwano sprzymierzeńców w walce z muzułmanami. Sobór w Vienne (1311-12) zalecił utworzenie katedr języka arabskiego w największych uniwersytetach, jednak decyzja ta była spóźniona. Europa traciła jedność, zwłaszcza jedność myśli. Nie starczyło sił, aby poznawać islam w sposób intelektualny. Co więcej, w wyniku podbojów mongolskich upadł Bagdad, co przyniosło załamanie się cywilizacji islamskiej, nie w pełni zrównoważone przez rozkwit imperium otomańskiego. Zmianę nastawienia przyniósł europejski renesans. Odczuwano pragnienie powrotu do greckich oryginałów, odrzucając jako nieistotne i mylące średniowieczne tłumaczenia, powstałe dzięki pośrednictwu Arabów. Kolejnym czynnikiem było odkrycie Ameryki, które zaowocowało nową wizją świata, w której islamowi przypadło miejsce dużo bardziej ograniczone.

W epoce oświecenia rozwinęła się tendencja do wychwalania islamu jako religii racjonalnej, deizmu bez dogmatów. Orientaliści podjęli poważne badania, ale ich praca była w dużej części skażona związkami z kolonializmem. Wielu – być może większości – trudno było wyzwolić się spod wpływu ducha epoki, a mianowicie protekcjonalności wobec muzułmanów. Dopiero wysiłki uczonych, takich jak Louis Massignon doprowadziły do odwrócenia tej tendencji. Jego osobiste doświadczenia na terre d’Islam (ziemi islamu), a zapewne także postawa przeciwna kolonializmowi, pozwoliły mu spojrzeć na islam bardziej życzliwie. W ten sposób Massignon utorował drogę nowej postawie pełnej szacunku, zalecanej przez II Sobór Watykański.

Historia stosunków między chrześcijanami a innymi religiami w Europie jest więc niezwykle burzliwa. Mimo to przyczyniły się one do rozwoju kultury europejskiej, która łączy w sobie różne wątki. Jak jednak stwierdził Synod dla Europy w deklaracji końcowej: „Nikt nie może zaprzeczyć, że to wiara chrześcijańska miała decydujący wpływ na zasadnicze i trwałe podstawy Europy”.

Wspólnota wspólnot

Mimo tragedii Szoah, Żydzi w Europie przetrwali. Ich społeczności są małe, ale często dobrze ukształtowane i zajmują trwałe miejsce w społeczeństwie. Nierzadko pokusy, którym podlegają, zmierzały w przeciwstawnych kierunkach. Niektóre społeczności pragnęły integracji i całkowitej akceptacji, ryzykując tym samym utratę religijnej tożsamości. Dla innych to właśnie tożsamość była tak ważna, że należało ją zachować za wszelką cenę, nawet izolacji. Jonathan Sachs, naczelny rabin ortodoksyjnych wspólnot żydowskich Zjednoczonego Królestwa i Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, jest w pełni świadom rozdarcia wynikającego z tych sprzecznych dążeń. Zachęca Żydów – ale także wyznawców innych religii – do stworzenia podwójnego języka, którego nie należy mylić z dwulicowością. Uważa, że wspólnoty żydowskie powinny być zanurzone w swych własnych tradycjach, co wzmocni ich religijną tożsamość, a jednocześnie – powinny doskonale znać sposoby komunikowania się z szerszą społecznością. Umożliwi to w istocie ukształtowanie się wspólnoty wspólnot.

W ciągu ostatnich mniej więcej pięćdziesięciu lat do istniejących od stuleci na Bałkanach społeczności muzułmańskich dołączyły w Europie liczne rzesze imigrantów . Całkowita liczba muzułmanów w Europie może wynosić nawet 25 milionów, z czego około połowa mieszka w Rosji. Ich rozmieszczenie jest nieregularne: duża liczba muzułmanów mieszka we Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii, mniejsza zaś w liczbach bezwzględnych, ale stanowiąca spory procent całej ludności – w krajach Beneluksu. Pochodzenie imigrantów jest niezwykle różnorodne, a ich liczba i zróżnicowanie stale wzrasta. Należy także wziąć pod uwagę podziały religijne w obrębie islamu. Większość muzułmanów w Europie to sunnici, choć nie brak także szyitów. Izma’ilici – jeden z ważniejszych odłamów szyitów, wyznawcy Agi Khana – mieszkają między innymi w Wielkiej Brytanii. Także przede wszystkim w tym kraju oraz w Holandii od dawna istnieją społeczności ahmadijja.

Status prawny muzułmanów jest różny w zależności od kraju, w pewnym sensie odzwierciedlając obecne zróżnicowanie stosunków między państwem a Kościołem. Belgia jako pierwszy kraj – już w roku 1974 – oficjalnie uznała islam. Po niej była Austria (w 1979 r.), chociaż w tym kraju istniały podstawy prawne jeszcze z czasów Cesarstwa Austro-Węgierskiego. W Niemczech państwo zachowuje neutralne stanowisko wobec religii. Są one korporacjami prawa publicznego (Körperschaft des öffentlichen Rechts), z czego wynikają ich uprawnienia podatkowe. Uznanie prawne następuje przy tym przez poszczególne kraje związkowe. Wobec muzułmanów do tego nie doszło – z powoduich braku wewnętrznej jedności. Podobnie jest w Holandii i we Włoszech. W tym ostatnim kraju muzułmanie nalegają na rząd, aby zawarł z nimi porozumienie (intesa), ale nie zdołali stworzyć przedstawicielstwa, które mogłoby prowadzić negocjacje w tej sprawie. We Francji, na skutek nacisków rządu, takie gremium powstało, choć niektórzy muzułmanie nie czują się reprezentowani przez radę, w której uczestnictwo jest związane z miejscami kultu.

Należy także wspomnieć o innych wspólnotach religijnych obecnych w Europie. Jeśli chodzi o buddystów, ich obecność najsilniej zaznacza się we Francji, wskutek imigracji z Wietnamu, Laosu i Kambodży. Buddyjskie fundacje i wspólnoty, odwołujące się do wszelkich tradycji w ramach tej religi, istnieją jednak w większości krajów Europy. Liczba osób przechodzących na buddyzm jest nie jest wielka, ale siła oddziaływania tej religii daleko wykracza poza krąg tych, którzy formalnie szukają schronienia na drodze Buddy, Dharmy i Sanghi.

Hinduiści mieszkają głównie w Wielkiej Brytanii. W ostatnich latach wybudowano tam wiele świątyń. Warto zauważyć, że – jak się wydaje – stosunki hinduistów z władzami publicznymi teoretycznie rodzą pewne problemy. Sikhowie, stanowiący znaczną część ludności pochodzenia azjatyckiego w Wielkiej Brytanii, musieli długo walczyć o akceptację noszonych przez mężczyzn charakterystycznych nakryć głowy. Niewielka społeczność sikhijska we Francji, której istnienia dotychczas niemal nie dostrzegano, zyskała na znaczeniu, kiedy turban został uznany za jeden z ostentacyjnych symboli religijnych zakazanych w szkołach publicznych. Inne grupy religijne – dżiniści, zaroastrianie, bahaiści – są znacznie mniej liczne, ale odgrywają pewną rolę w stosunkach między różnymi wyznaniami w organizacjach międzyreligijnych. Obecny europejski przewodniczący Światowej Konferencji Religii i Pokoju (WCRP) jest zoroastrianinem z Wielkiej Brytanii.

Historia stosunków między chrześcijanami a innymi religiami w Europie jest więc niezwykle burzliwa. Mimo to przyczyniły się one do rozwoju kultury europejskiej, która łączy w sobie różne wątki

Społeczeństwo europejskie stało się pluralistyczne pod względem etnicznym, kulturowym i religijnym. Można by to uważać za katastrofę, gdybyśmy uznali innych za zagrożenie, co owocowałoby tendencją do wykluczenia. Ale można tę sytuację uznać za źródło bogactwa. Dla chrześcijan wskazówką może być przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, a przede wszystkim nauka, którą z niej wywodzi Jezus. Mamy nie czekać na to, aby inni uznali nas za bliźnich-sąsiadów – to my jesteśmy wezwani, abyśmy się stali bliźnimi-sąsiadami dla nich. Oznacza to, że powinniśmy nawiązywać kontakty i znajdować sposoby zbliżania ludzi, właśnie w sąsiedztwie. Wymaga to wysiłku i sporej dozy wytrwałości. Ludzie, którzy podejmują takie działania, słusznie mogą być nazwani „czyniącymi pokój” i z pewnością otrzymają należną im nagrodę.

Ważne są relacje spontaniczne, ale kontakty bardziej zinstytucjonalizowane też mają swoje znaczenie. Istnieją relacje dwustronne – między chrześcijanami a Żydami (Międzynarodowa Rada Chrześcijan i Żydów oraz różne stowarzyszenia przyjaźni chrześcijańsko-żydowskiej) czy między buddystami a chrześcijanami (Europejskie Stowarzyszenie Buddyjsko-Chrześcijańskie); trójstronne, zrzeszające Żydów, chrześcijan i muzułmanów: Bractwo Abrahama (Fraternite d’Abraham), Forum Trzech Religii, Dzieci Abrahama (Enfants d’Abraham); i wreszcie wielostronne, na przykład wspomniana wyżej Światowa Konferencja Religii i Pokoju, Światowy Kongres Religii lub Sieć Międzyreligijna (Inter Faith Network) w Wielkiej Brytanii, czy też organizacje lokalne, takie jak Nadzieja Marsylska (Esperance Marseille). Wszystkie te ruchy umożliwiają spotkania zarówno religijnych przywódców, jak i „zwykłych” wiernych. Ułatwiają formalny dialog i wymianę doświadczeń na rzecz lepszego zrozumienia i współpracy. Takie organizacje międzyreligijne mogą ponadto wnieść pozytywny wkład w szeroko pojęte społeczeństwo.

Dialog modlitwy i działania

Tworzenie sieci kontaktów może mieć szczególne znaczenie w odniesieniu do wartości społecznych i moralnych. Walka z antysemityzmem prowadzi do bardziej ogólnych niepokojów związanych z dyskryminacją – czy to islamofobii, czy też „chystianofobii”. Postęp naukowy i technologiczny jest źródłem pytań o bioetykę. Ludzie kierujący się przekonaniami religijnymi mogą w tych kwestiach przemówić jednym głosem w obronie godności człowieka. Wyznawcy różnych religii mogą się zjednoczyć w przeciwstawianiu się przemocy, opowiadaniu się za większym szacunkiem dla uchodźców i szukających azylu, wzywaniu do umorzenia długów ubogich krajów, zwracaniu uwagi na zagrożenia środowiska naturalnego. We wszystkich tych obszarach jest wiele miejsca dla „dialogu działania”.

Bywa też tak, że wyznawcy różnych religii chcą modlić się wspólnie. W roku 1986 papież Jan Paweł II zaprosił do Asyżu chrześcijan i przedstawicieli innych religii, aby modlili się o pokój na świecie, w 1993 r. modlono się o pokój w Europie, przede wszystkim na Bałkanach, i ponownie w roku 2002 – w odpowiedzi na wydarzenia z 11 września 2001 r. Tuż po niedawnych atakach terrorystycznych w Londynie odbyły się specjalne spotkania modlitewne – w piątek w meczetach, w szabat w synagogach, a w niedzielę w kościołach. Także katastrofy wywołują w wyznawcach różnych religii potrzebę zjednoczenia w obliczu Boga. Również w życiu publicznym zdarzają się okoliczności sprzyjające takim modlitwom, będącym znakiem solidarności.

Wesprzyj Więź

Nie można zaprzeczyć, że modlitwy wyznawców różnych religii są sprawą delikatną, bo przecież modlitwa jest wyrazem wiary, a jeśli nie wszyscy podzielają tę samą wiarę, trudno znaleźć słowa możliwe do przyjęcia dla wszystkich. Jednak mimo wszelkich różnic między nami, wszyscy należymy do rodzaju ludzkiego. Obowiązkiem wyznawców wszystkich religii jest bez wątpienia dostrzeganie tego i świętowanie. W ten sposób religie przyczynią się do budowy Europy żyjącej w harmonii i pokoju.

tłum. Piotr Paryzek (KAI)

Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź” nr 11/2005.

Podziel się

Wiadomość