Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Kard. Nycz: 1 sierpnia 1944 r. w Warszawie wydarzyła się ogromna hekatomba

Kard. Kazimierz Nycz. Fot. BP KEP

Powstanie Warszawskie stało u podstaw tego, co później pozwoliło nam przetrwać czasy komunistyczne i wrócić do wolnej ojczyzny – mówi metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.

Kard. Kazimierz Nycz w 74. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego zwrócił uwagę, że odchodzą świadkowie i uczestnicy walk powstańczych, dlatego trzeba ich zastępować świadectwem pośrednim. – Musimy przekazywać to, czego nas nauczyli, kontynuować i pielęgnować tę ideę. Pamięć jest niesłychanie ważna, żeby w młodym pokoleniu rosło przekonanie, jaka jest cena wolności – powiedział.

– Powstańcy warszawscy złożyli ofiarę ze swojego życia, ponieśli męczeńską śmierć w obronie Polski oraz stolicy – podkreślił.

Metropolita warszawski przypomniał, że chrześcijaństwo nakazuje modlitwę za zmarłych, a w szczególny sposób za tych, których życie było związane z ofiarą i śmiercią w obronie ojczyzny. – 1 sierpnia 1944 r. w Warszawie wydarzyła się ogromna hekatomba, powstanie było nieporównywalne do niczego innego w Europie i świecie. Ludzie poderwali się do nierównej walki po to, żeby zapewnić ojczyźnie i stolicy Polski wolność od okupantów – tych, co byli przez całą wojnę i tych, którzy stali po drugiej stronie Wisły, czekali tylko na zajęcie naszego miasta – mówił.

Wesprzyj Więź

– Jest drugorzędną sprawą pod względem aksjologicznym, wartościującym to, że powstanie nie przyniosło takich efektów, które założyli sobie ci, którzy je przygotowywali. Tamten zryw stał jednak u podstaw tego, co później pozwoliło nam przetrwać czasy komunistyczne i wrócić do wolnej ojczyzny – dodał.

Powstanie Warszawskie wybuchło 1 sierpnia 1944 r. Walki trwały przez 63 dni i zakończyły się kapitulacją Polaków. Zginęło około 18 tys. powstańców i od 150 tys. do 200 tys. cywilów.

KAI, DJ

Podziel się

Wiadomość

A jednak dobrze jest rozważać skutki podjętych działań.
Do Powstania Warszawskiego należy już podchodzić z podobnym dystansem, jak np. do Listopadowego.
Z pewnością pamięć bohaterstwa krzepiła w czasach komunistycznego zniewolenia, ale czy czasy te nie łatwiej byłoby przetrwać z tymi 200 tysiącami raczej żywymi, niż martwymi?