Zima 2024, nr 4

Zamów

„W słowniku ratownika nie ma słów: nie udało się”. Od jutra poszukiwania ks. Grzywocza we włoskich Alpach

Ks. Krzysztof Grzywocz. Fot. Krzysztof Kalinowski

Wyruszamy, żeby zamknąć pewien rozdział. Robimy to przede wszystkim dla bliskich ks. Krzysztofa Grzywocza – mówi „Więzi” Leszek Kois, dowódca wyprawy organizowanej przez Opolską Grupę Poszukiwawczo-Ratowniczą.

Jutro, 20 lipca, grupa ośmiu ratowników z Opolskiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej wyjeżdża we włoskie Alpy, aby dokończyć poszukiwania ks. Krzysztofa Grzywocza, który 17 sierpnia ubiegłego roku zaginął w Alpach Szwajcarskich.

Akcja nie jest finansowana przez żadną instytucję, ratownicy sami przez rok zbierali fundusze. Jak podkreślają, nie jadą w Alpy na wakacje (pojawiły się takie zarzuty ze strony internautów), przez tydzień czeka ich ciężka praca poszukiwawcza. Na czas wyprawy każdy z nich bierze urlop. – W słowniku ratownika nie ma słów: nie udało się. Wyruszamy w góry, żeby zamknąć pewien rozdział. Robimy to przede wszystkim dla bliskich ks. Grzywocza – mówi „Więzi” Leszek Kois, dowódca wyprawy. Jak dodaje, takim „zamknięciem” ma być znalezienie ciała.

Szef akcji tłumaczy, że będzie ona prowadzona po włoskiej stronie Alp, bo szwajcarska została dokładnie przeszukana w sierpniu i wrześniu ubiegłego roku. Ratownicy zakładają, że jedyną możliwą przyczyną zaginięcia księdza Grzywocza był nieszczęśliwy wypadek i bardzo możliwe, że ksiądz osunął się na stronę włoską.

Wesprzyj Więź

Czego potrzebują opolscy ratownicy przed wyprawą? – Prosimy jedynie o duchowe wsparcie – odpowiada Kois.

Akcję będzie można śledzić na bieżąco na stronie FB wydarzenia: „Poszukiwania – Alpy 2018”.

DJ

Podziel się

Wiadomość