Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

„Żarliwie modliłem się o to, aby oszczędzono mi tej próby”. Konklawe 2005 [fragment książki]

Benedykt XVI podczas podróży apostolskiej do Portugalii, 11 maja 2010. Fot. M.Mazur/www.thepapalvisit.org.uk

Na koniec porannych głosowań we wtorek 19 kwietnia Joseph Ratzinger miał 72 głosy, Jorge Bergoglio – przyszły papież Franciszek – 40. Sytuacja była wciąż jeszcze niepewna.

Fragment książki Elia Guerriero, „Świadek prawdy. Biografia Benedykta XVI”, Wydawnictwo WAM, Kraków 2018.

W niedzielne popołudnie 17 kwietnia 2005 roku 115 kardynałów uprawnionych do wyboru następcy Jana Pawła II zebrało się w obszernym atrium Pałacu św. Marty. Służąca za swego rodzaju hotel dla duchownych budowla stojąca na tyłach Auli Pawła VI jest już gotowa do konklawe. Wyniesiono z niej telewizory i telefony, okna zostały zamknięte, by ułatwić skupienie odpowiednie do powagi chwili. Długość zakończonego właśnie pontyfikatu sprawiła, że jedynie dwóch kardynałów, Ratzinger oraz Amerykanin William Baum, swego czasu wysoki urzędnik Kurii Rzymskiej, mieli doświadczenia poprzedniego konklawe. Wszyscy jednak są przeświadczeni o powadze chwili i konieczności wyboru godnego następcy tak wielkiego poprzednika. W poniedziałek rano 115 kardynałów gromadzi się w bazylice św. Piotra, by celebrować uroczystą mszę pro eligendo pontifice. Zgodnie z ustalonym zwyczajem przewodniczy jej Ratzinger.

W homilii kardynał przypomina, że miłosierdzie Chrystusa nie jest tanim darem łaski, nie oznacza banalizacji zła. Nie można pozostać niedojrzałym w wierze i poddawać się każdemu powiewowi nauki. Kardynał kontynuuje: ileż powiewów nauki było w ciągu tych ostatnich lat. Chrześcijanie pozwolili, by ich myślenie wydane było na łaskę skrajnych prądów, marksizmu i liberalizmu, kolektywizmu i radykalnego indywidualizmu, ateizmu i mglistego mistycyzmu. Jeśli ktoś wyznaje jasno określoną wiarę, bywa nazwany fundamentalistą, relatywizm wydaje się jedyną postawą godną współczesnej epoki. Tymczasem Ewangelia opowiada o przyjaźni z Jezusem, z której bierze się święty niepokój o niesienie innym daru wiary. Przed wyborem należy więc modlić się o pasterza takiego jak Jan Paweł II, który będzie prowadził do poznania Chrystusa, do jego miłości, do prawdziwej radości.

Homilia wzbudziła sensację. Według Lecomte’a wielu kardynałów podzielało opinię pewnego amerykańskiego zakonnika, który w wywiadzie dla agencji France Press oznajmił: „Nie chciałbym Ratzingera jako papieża, ale wygłosił wspaniałą homilię”[1]. Z kolei Allen stwierdził, że było to gorzkie lekarstwo, z pewnością zaś nie polityczna przemowa związana z kampanią wyborczą[2]. Niektórzy wnioskowali z niej, że Ratzinger nie uczestniczy w walce o wybór. Najprawdopodobniej kardynał bez szczególnej troski o to, jak to wpłynie na wybory, przywołał w homilii tematy, które od lat leżały mu na sercu: walkę przeciwko relatywizmowi i banalizację wiary, konieczność przylgnięcia do Jezusa w wierze, nadziei, a zwłaszcza miłości. Zamiast więc przestraszyć elektorów, wygłoszona mocnym i pełnym pasji głosem homilia przekonała niektórych dotąd niezdecydowanych kardynałów do Ratzingera[3].

O godzinie 16.30 tego samego dnia kardynałowie wchodzą uroczyście do Kaplicy Sykstyńskiej. Na placu św. Piotra obecny już jest tłumek dziennikarzy i ciekawskich, ale powszechnie wiadomo, że wybór w pierwszym głosowaniu jest niemal niemożliwy. Pierwsze głosowanie służy raczej za sondaż, pomagający elektorom zorientować się w sytuacji. Kardynał dziekan pewną ręką kieruje również fazą bezpośrednio poprzedzającą konklawe, kończącą się w chwili, gdy wszystkie osoby trzecie opuszczą kaplicę i można rozpocząć właściwe głosowanie.

Zamiast przestraszyć elektorów, wygłoszona mocnym i pełnym pasji głosem homilia przekonała niektórych dotąd niezdecydowanych kardynałów do Ratzingera

Jak już wspominano, niemal wszyscy obecni kardynałowie uczestniczą w wyborze po raz pierwszy. Emocje są wielkie, zwłaszcza w chwili gdy każdy z obecnych podchodzi do ołtarza stojącego pod freskiem Sądu ostatecznego Michała Anioła i przed wrzuceniem głosu do urny wypowiada formułę: „Powołuję na świadka Chrystusa Pana, który mnie osądzi, że mój głos jest dany na tego, który – według woli Bożej – powinien być, moim zdaniem, wybrany”. W tym momencie, jak powiedział jeden z elektorów, „zapomina się o wszystkich partykularnych interesach, stoi się samotnie przed Bogiem i myśli się jedynie o dobru Kościoła”[4].

Watykanista Lucio Brunelli[5] twierdzi, że w pierwszym głosowaniu Ratzinger uzyskał 47 głosów, argentyński kardynał Jorge Mario Bergoglio, przyszły papież Franciszek – 10, a były arcybiskup Mediolanu kardynał Carlo Maria Martini – 9. W głosowaniach następnego dnia rosła liczba głosów oddanych na Ratzingera i Bergoglia. Na koniec porannych głosowań we wtorek 19 kwietnia Ratzinger miał 72 głosy, Bergoglio – 40. Sytuacja była wciąż jeszcze niepewna. Ratzingerowi, by uzyskać wymaganą do wyboru większość dwóch trzecich, potrzeba było jeszcze pięciu głosów, natomiast Bergoglio przekroczył próg głosów, które – gdyby przy nim pozostały – uniemożliwiłyby Ratzingerowi uzyskanie wymaganej większości. Wszystko więc zdecydowało się w przerwie obiadowej we wtorek. Taka jest zwłaszcza opinia Alberta Melloniego[6], który przypisuje znaczącą rolę kardynałowi Martiniemu. Ten, chcąc uniknąć wyboru jednego z kurialnych kardynałów bez wielkiej osobowości, miał prosić swoich zwolenników, by oddali głosy na Ratzingera, który tego samego dnia po południu uzyskał 84 głosy i został 265 następcą św. Piotra.

Jeśli wierzyć liczbom przekazanym przez Brunellego, nie był to zgodny wybór. Ksiądz Roberto Regoli, historyk Kościoła z Gregorianum, przytacza opinię, wedle której źródłem Brunellego był kardynał niechętny wyborowi Ratzingera. Upubliczniając wyniki głosowań, chciał pokazać, że niemiecki papież z ledwością uzyskał wymaganą większość. Regoli zwraca także uwagę, że istnieją źródła podające inne liczby, bardziej korzystne dla Ratzingera, podkreśla również, że wybór dokonał się w krótkim czasie, co było znakiem szybkiego uzyskania konsensusu elektorów[7]. Bezpośredni poprzednicy Ratzingera otrzymywali przy wyborze więcej głosów. Jednak wybór dokonany już w czwartym głosowaniu był niezwykle szybki, plasował się zaraz po rekordowym pod tym względem konklawe, które na katedrę św. Piotra wybrało Piusa XII. Motywy, które skłoniły purpuratów do wybrania niemieckiego papieża, nie są trudne do wyśledzenia. Wpływ miał bezdyskusyjny autorytet intelektualny i moralny, zachowanie ciągłości z pontyfikatem Jana Pawła II, gwarancja – z racji wieku kardynała – pontyfikatu krótszego niż poprzedzający, przekonujący sposób, w jaki dziekan kolegium kardynalskiego radził sobie w okresie pogrzebu poprzednika, kongregacji ogólnych i przygotowania do konklawe.

Elio Guerriero, „Świadek prawdy. Biografia Benedykta XVI”, Wydawnictwo WAM, Kraków 2018

Bardziej interesujące – biorąc pod uwagę jego późniejszą abdykację – wydaje mi się jednak pytanie o powody, dla których Ratzinger nie zrobił nic, by uniknąć wyboru, który czuć było w powietrzu i którego nie pragnął. Możliwe tłumaczenie może kryć się w legendzie o św. Korbinianie, założycielu diecezji fryzyńskiej, i jego niedźwiedziu, którą Ratzinger wspomina w zakończeniu swojej autobiografii.

Również swojemu starszemu bratu, który zadał mu to samo pytanie, dał odpowiedź zgodną z przytoczonym już wyjaśnieniem: „W pierwszej jednak chwili, kiedy – jak mówił – dowiedział się o swym wyborze, poczuł się, jakby włożono mu na ramiona wielki ciężar. Ta sytuacja była dla niego tak nieoczekiwana, wynikła tak nagle podczas głosowania, że nie mogło być wątpliwości, iż jest w tym działanie Ducha Świętego. Joseph poddał się więc woli kardynałów, ponieważ i on dostrzegł w niej wolę Bożą”[8]. Kilka dni po swoim wyborze, podczas audiencji udzielonej grupie pielgrzymów z Niemiec, nowy papież podał jeszcze bardziej szczegółowe i dramatyczne wyjaśnienie. Kiedy zrozumiał, że topór już się nad nim unosi, doświadczył czegoś podobnego do zawrotu głowy. „Byłem przekonany, że wykonałem już dzieło mojego życia i mogłem mieć nadzieję na osiągnięcie kresu dni w spokoju”. Zaczął więc się modlić, by oszczędzono mu tej próby.

Jednak później otrzymał list od jednego z elektorów. „Pamiętaj, jak odpowiedział Jan Paweł II w chwili swojego wyboru, co sam cytowałeś w homilii podczas jego pogrzebu: «Tak, pójdę za Tobą, choć prowadzisz mnie tam, dokąd nie chcę iść»”. Autor listu kontynuował: „Jeśli Pan teraz powie Ci te same słowa, pamiętaj, co mówiłeś w homilii. Nie odmawiaj! Bądź posłuszny tak samo, jak ten wielki papież”. Benedykt XVI komentował: „Zrobiło to na mnie głębokie wrażenie. Drogi Pana nie są łatwe, jednak nie zostaliśmy stworzeni do wygody, lecz do rzeczy wielkich, do dobra”[9].

Wesprzyj Więź

Tłumaczenie Ratzingera wydaje mi się przekonujące, bo zgadza się z wyborami, które musiał podejmować w swym życiu. Z charakteru skromny, łagodny i przyjazny, nigdy nie wycofywał się, gdy powoływano go do niepożądanych, a niekiedy wręcz nieprzyjemnych zadań. Był zresztą doskonale świadomy trudności, jakie go czekały. W tym samym przemówieniu, zwracając się szczególnie do bawarskich pielgrzymów, prosił z góry o wybaczenie, jeśli będzie musiał w przyszłości zrobić bądź powiedzieć coś zgodnie z sumieniem, co nie będzie zrozumiałe.

Fragment książki Elia Guerriero, „Świadek prawdy. Biografia Benedykta XVI”, Wydawnictwo WAM, Kraków 2018. Tytuł pochodzi od redakcji.


[1] B. Lecomte, „Benoît XVI. Le dernier pape européen”, Paris 2006, s. 111 n.
[2] J.L. Allen, „Benedykt XVI. Początki pontyfikatu”, s. 91.
[3] Papież Franciszek zaraz po powrocie z podróży apostolskiej po Afryce, wypowiadając się w sprawie afery „Vatileaks”, powiedział: „Trzynaście dni przed śmiercią Jana Pawła II, podczas drogi krzyżowej ówczesny kardynał Ratzinger mówił o brudach Kościoła. Wskazał je jako pierwszy. Podczas mszy pro eligendo pontifice mówił to samo, a my wybraliśmy go na papieża z powodu wolności mówienia tych rzeczy”. Słowa te przytacza G.G. Vecchi w „Corriere della Sera”, 1 grudnia 2015.
[4] Z rozmowy autora z kardynałem Sodanem kilka miesięcy po konklawe.
[5] Ten znany watykanista, uzyskawszy wgląd w dziennik jednego z kardynałów elektorów, w którym zapisane były wyniki poszczególnych głosowań, opublikował je wraz ze swoim komentarzem w „Limes” 2005, nr 4, s. 291–300.
[6] A. Melloni, „Benedetto XVI”, w: tegoż, „Il conclave di papa Francesco”, Roma 2013, s. 38.
[7] R. Regoli, „Benedykt XVI, wielki papież czasu kryzysu”, przeł. K. Dyjas-Fezzi, Kraków 2017.
[8] G. Ratzinger, M. Hesemann, „Mój brat, Papież”, s. 275.
[9] Oryginalny tekst przemówienia znajduje się w archiwum wystąpień Benedykta XVI na stronach internetowych Watykanu: http://w2.vatican.va/content/benedict-xvi/de/speeches/2005/april/documents/hf_ben-xvi_spe_20050425_german-pilgrims.html (dostęp: 23 października 2017).

Podziel się

Wiadomość