Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Wyjść ze skostniałych schematów

Cezary Gawryś. Fot. Więź

Czy kurczowe trzymanie się martyrologicznej wersji patriotyzmu, przesadnie skoncentrowanego na naszych krzywdach i zasługach, a zapominającego o polskich winach i słabościach nie jest wyrazem duchowego zniewolenia?

Dzisiaj i jutro, przez dwa kolejne dni, mamy w czytaniach liturgicznych z Ewangeli św. Jana intrygujący opis rozmowy Jezusa z Nikodemem, który przychodzi nocą, a więc potajemnie. Jest bowiem faryzeuszem, reprezentuje w ówczesnym społeczeństwie pobożne i dostojne środowisko, nastawione nieufnie, a nawet wrogo do prostego Nauczyciela z Galilei. Ale także vice versa: faryzeusze są przez Jezusa gwałtownie, wręcz prowokacyjnie atakowani – za życie na pokaz i hipokryzję.

Nikodem przekracza więc jakby kredowe koło – musi pokonać w sobie nieufność wobec czegoś nowego, świadom grożącego mu za to odrzucenia przez „swoich”. Jest jednak zaciekawiony osobą Jezusa, widzi w nim być może oczekiwanego Mesjasza. Nikodem to człowiek poszukujący, który Chrystusa traktuje jako swego rodzaju eksperta od życia duchowego. I oto słyszy od Niego zagadkowe słowa: „Trzeba wam się na nowo narodzić”. Co to znaczy? Co dla nas dzisiaj oznaczają te słowa – narodzić się na nowo?

Czy nie znaczą po prostu: żeby się spełnić w życiu, trzeba się rozwijać duchowo? A żeby rozwijać się duchowo, trzeba być gotowym wyjść ze starych, skostniałych schematów myślenia, choćby bardzo czcigodnych i powszechnie akceptowanych.

Czy lęk konserwatywnie nastawionych polskich katolików przed nowością, jaką reprezentuje papież z Argentyny, nie jest brakiem gotowości, by „narodzić się na nowo”?

Jezus, rozwijając swoją myśl, przywołuje metaforę wiatru. Padają z jego ust słynne słowa: „Wiatr wieje tam, gdzie chce”. W dawnych przekładach brzmiało to ładniej: „Wiatr wieje, kędy chce”. Po grecku pneuma oznacza wiatr, ale też ducha. Żeby się po ludzku spełnić, trzeba być wolnym wewnętrznie, nie skostniałym, nie zamkniętym w skorupie.

Chrześcijaństwo nie powstałoby, gdyby nie wolność wewnętrzna uczniów Jezusa i jego pierwszych wyznawców, którzy musieli przekraczać uświęcone prawem religijnym i narodowym schematy myślenia o Bogu, o jego relacji z człowiekiem. Nigdy nie przestaje być aktualne obecne w dzisiejszej ewangelii, skierowane do każdego człowieka wezwanie do wewnętrznej wolności, do poszukiwania sensu, do otwartości na to, co nowe, do mentalnej przemiany.

Wesprzyj Więź

Zastanawiam się na przykład, czy ten zdumiewający w Polsce – „zawsze wiernej” – lęk konserwatywnie nastawionych katolików przed nowością, jaką niewątpliwie reprezentuje papież z Argentyny, nie jest właśnie brakiem gotowości, by „narodzić się na nowo”? A kurczowe trzymanie się martyrologicznej wersji patriotyzmu, przesadnie skoncentrowanego na naszych krzywdach i zasługach, a zapominającego o polskich winach i słabościach – czy nie jest aby wyrazem naszego duchowego zniewolenia?

Spróbujmy więc może – i jako ludzie, i jako Polacy – narodzić się na nowo.

Tekst emitowany 10 kwietnia jako „Słowo na dzień” w poranku radiowej Dwójki.

Podziel się

Wiadomość

Bardzo dobre postawienie przez Autora znaku zapytania przy patriotyzmie gdyby opublikować ten wpis w prawicowym medium. Nie-prawicowe środowiska lepiej by stawiały znaki zapytania same sobie – np. czy przed symbolicznym 2004 rokiem, kiedy to Lech Kaczyński obchodami rocznicy Powstania Warszawskiego obywateli zapomnianych jakimi byli powstańcy i nie tylko powstańcy przypomniał, upominały się o sprawiedliwość dla nich tak głośno, jak teraz domagają się skądinąd słusznego wyważenia w patriotyzmie. Może jednak się upominały?