Zima 2025, nr 4

Zamów

Jak Instagram przypomniał mi, że pracuję za darmo. I dlaczego jest to problem polityczny?

Bartosz Bartosik

Przeciwnicy Europy są właścicielami mediów, które nazywamy społecznościowymi, choć przecież ich istotą jest wykorzystywanie darmowej pracy nas, użytkowników. To one sprzedają opowieść o słabej Europie. Bo o sprzedaż, czyli zarabianie im chodzi.

Dobra robota! – zakomunikował mi dziś Instagram. Nieświadomie twórcy tego medium przypomnieli mi, że moje wpisy w „soszjalach” to darmowa praca, z której wszystkie zyski czerpie kilka wielkich korporacji. Jeśli to dotyczy moich wpisów, to podobnie jest z Waszymi. Prawie wszyscy jesteśmy wolontariuszami – a może dobrowolnymi niewolnikami, jeśli taka dziwaczna konstrukcja ma sens logiczny – na rzecz korporacyjnych gigantów, których łączna wartość liczona jest w bilionach dolarów.

Jest Wam z tym choć troszkę źle? A może nawet bardzo się gniewacie? Gniew jest niezbędnym elementem zmiany. Skoro jednak mowa o naszej darmowej pracy, to nie możemy poprzestać na naszym indywidualnym gniewie.

Nie taka słaba Europa

Praca jest przecież źródłem bogactwa narodów według Adama Smitha; rzeczywistością, która odróżnia człowieka od zwierząt według Marksa; „najistotniejszym kluczem do całej kwestii społecznej” według Jana Pawła II; centralną wartością w tworzeniu poczucia sprawiedliwości społecznej według Mariany Mazzucato. A jak możemy mówić o sprawiedliwości, skoro na naszej darmowej pracy zarabiają wielkie korporacje?

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

Na innym medium społecznościowym, Twitterze (moim kaprysem w reakcji na kaprysy jego obecnego właściciela jest używanie starej nazwy tego portalu), przeczytałem u Marcina Kędzierskiego, że Europa – mimo swoich problemów – wcale nie jest taka słaba, jak nam to wciskają amerykańscy czy rosyjscy propagandyści. A niestety wiele ugrupowań politycznych, przede wszystkim na prawicy (choć nie tylko), tej opowieści wtóruje, nawet jeśli robi to z pobudek innych niż obce wpływy. Robią to, by ugrać kapitał polityczny.

Tymczasem źródłem europejskiej odporności i siły jest nasz model społeczny. To wciąż generalnie – bo przecież różni się on w różnych krajach – największe osiągnięcie Europy. Ochrona zdrowia, systemy emerytalne i usługi publiczne dają nam większy komfort życia i bezpieczeństwo niż we wszystkich innych mniej lub bardziej wrogich krajach.

Posłuchaj podcastu Bartosza Bartosika, w którym o wpływie big techów na rzeczywistość opowiada Sylwia Czubkowska. Dostępny również na Youtube oraz Apple Podcasts.

Oczywiście do każdego tego punktu można dodawać przypisy i wyjątki, o czym zresztą regularnie piszemy. Przypomnę choćby nasz niedawny wywiad z Marią Liburą o finansowaniu ochrony zdrowia, chyba najważniejszym wyzwaniu systemowym, przed jakim stoi nie tylko polska służba zdrowia. Istotnie jednak zdecydowanej większości z nas żyłoby się gorzej w każdym innym niż europejski systemie społeczno-politycznym.

W świecie cyfrowym możemy szukać europejskiej tożsamości

W czym zatem problem i dlaczego krytykowanie Europy jest dziś tak popularne? Dlaczego tak łatwo ugrać na tym polityczne punkty? Właśnie w tym miejscu spotykają się nasze indywidualne i społeczne doświadczenia. Dziś to przeciwnicy Europy z różnych stron świata są właścicielami głównych kanałów przekazu – mediów, które nazywamy społecznościowymi, choć przecież ich istotą jest co innego, czyli wykorzystywanie darmowej pracy nas, użytkowników – i kontrolują zasięgi czy trendy, a także arbitralnie nimi sterują. To one sprzedają opowieść o słabej Europie i obcinają zasięgi bardziej zdroworozsądkowym głosom. Bo o sprzedaż, a więc zarabianie, przede wszystkim chodzi.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.

Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

Ale chodzi też o władzę. Kiedy Europa zaś próbuje się odwinąć, wprowadzając na przykład podatek cyfrowy lub karząc Twittera za niezgodne z prawem praktyki, to spotyka się z amerykańską presją. A to Donald Trump pogrozi karami, a to JD Vance i Elon Musk pokrzyczą o europejskiej cenzurze (gdy sami potrafią na przykład wymusić na globalnych operatorach kart płatniczych odebranie dostępu do korzystania z nich krytykom trumpizmu), a to będą im wtórowali niektórzy europejscy politycy.

Systemowo w tej układance w lepszej sytuacji są wielkie platformy i ich właściciele – czy to chińscy, czy amerykańscy. Jeśli jednak gdzieś szukać europejskiej tożsamości – szerszej niż tylko ta narodowa, która dotyczy każdej i każdego z nas – to właśnie w takich kontekstach. Mamy wspólne interesy indywidualne i społeczne w Europie, by europejskiej niezależności bronić.

Przeczytaj też: Sylwia Czubkowska: Jesteśmy dziś przedmiotami big techów, nie mamy realnego wyboru

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.