„Wszyscy chcą być ofiarami?” − pytała dwa lata temu redakcja „Więzi” (nr 2-3/2010). „Czemu?”. „Pewnie dlatego, że jest to dosyć wygodna pozycja negocjacyjna” – odpowiadał w rozmowie Michał Bilewicz, psycholog społeczny.
Opresja! – słychać z jednej strony. Ataki świata na wartości chrześcijańskie − rozlega się wołanie strony przeciwnej. Schemat znany, czemu by go nie powtórzyć? Na przykład niedzielą w samo południe? Tak, powtórka się udała − podczas debaty „Kościół, demokracja, konflikt” w Teatrze Powszechnym w niedzielę 4 grudnia, kiedy to rozmawiali ze sobą prof. Jan Hartman, Dominika Kozłowska, ks. Jacek Prusak i Adam Szostkiewicz.
Pojęcie „opresji” − której winien jest Kościół katolicki − stało się motywem przewodnim wypowiedzi Jana Hartmana. Jednym z jej przejawów jest (opinia już dobrze znana) fakt, że na czas katechezy w przedszkolu dzieci, których rodzice nie życzyli sobie ich udziału w nauczaniu religii, są zabierane na zabawy do innej sali. Według Jana Hartmana jest to przez nie jednoznacznie kojarzone z karą.
Wprawdzie temat przedszkolnej katechezy pojawił się jedynie jako przykład notorycznego gnębienia, jakiemu zdaniem prof. Hartmana poddawane są w Polsce osoby niewierzące, jednak sprawa ta w związku z głosami publiczności wypełniła znaczną część spotkania. W natłoku kontrprzykładów, pełnych emocji głosów sprzeciwu, jak też głosów potwierdzających wypowiedź Jana Hartmana pytanie, jak sensownie wybrnąć z sytuacji dotyczącej katechezy i czy w ogóle jest to możliwe, nie padło ani razu. Skoro była mowa o „opresji”, musiał się za to pojawić głos z drugiej strony: oto społeczeństwo polskie kpi z katolików; katolicyzm postrzegany jest jako obciach. Spektakl się dokonał, na scenę weszły ofiary z obu stron, wypowiedziały swoje doskonale znane kwestie i kurtynę czas spuszczać. Na rozmowę między nimi próżno przecież czekać.
„Wszyscy chcą być ofiarami?” − pytała dwa lata temu redakcja „Więzi” (nr 2-3/2010). „Czemu?”. „Pewnie dlatego, że jest to dosyć wygodna pozycja negocjacyjna” – odpowiadał w rozmowie Michał Bilewicz, psycholog społeczny. Numer dotyczył wówczas konfliktów między narodami, ale taki sam blok można by przygotować o nawarstwiających się uprzedzeniach między grupami o różnych światopoglądach. Najwyraźniej lubi się publicznie pozować z krzyżem. W zależności od opcji − dźwiganym w każdej ręce lub takim, którym ktoś bije nas po głowie.