Ponieważ ujął mnie pomysł cytowania słów bez związku z okolicznościami, nieśmiało również chciałabym przytoczyć coś, co nie skojarzyło mi się z niczym.
Tekst aktu abdykacji króla Stanisława Augusta Poniatowskiego wpadł ostatnio w ręce ks. Markowi Gancarczykowi, redaktorowi naczelnemu „Gościa Niedzielnego”, w związku z czym postanowił zacytować go w artykule wstępnym pt. „Bez analogii”, z adnotacją: „Okazuje się, że aż tak można odwrócić kota ogonem” oraz „Przytaczając obszerne fragmenty aktu abdykacji, jestem daleki od jakichkolwiek współczesnych analogii. Trochę historii warto jednak znać”.
Ponieważ ujął mnie pomysł cytowania słów bez związku z okolicznościami, nieśmiało również chciałabym przytoczyć coś, co nie skojarzyło mi się z niczym. Otóż niedawno wpadł mi w ręce pierwszy numer „Gościa Niedzielnego” (1923 r.) z artykułem wstępnym ks. Augusta Hlonda (wówczas jeszcze nie biskupa, ale administratora apostolskiego w Katowicach). Słowa mające niejako wyznaczać program tego pisma brzmiały: „[Gość] Nie chce nikomu schlebiać. Nie służy żadnemu stronnictwu politycznemu ani nie jest wyrazem interesów jakiegoś odłamu społeczeństwa. Chce w mroki szare wnieść promień światła. Chce w duszną atmosferę społeczną tchnąć orzeźwiający powiew Chrystusowego ducha. Nie będzie z żadnem konkurował pismem, bo jego zadaniem nie walka polityczna, nie sensacja, ale pogłębianie znajomości wiary i zasad życia chrześcijańskiego. Pomijając zatem wszystko to, co denerwuje, omawiać będzie bieżące sprawy religijne i aktualne zagadnienia moralne. Idzie z gałązką oliwną. W żadne progi nie wniesie zwady. Żadnego nie zakłóci pokoju. Nawet prostując błędy, nie będzie zwalczał osób”.
Przytaczając ten obszerny fragment, jestem daleka od doszukiwania się jakichkolwiek współczesnych przeciwieństw. Historię polskiej prasy katolickiej warto jednak znać.