Czy dziecko może wprowadzić pokój, blask światła w ciemności? Jako ojciec młodego człowieka odpowiadam: zdecydowanie tak!
Edytorial do wydania tygodnika „Więź co Tydzień” z 25 grudnia 2024:
Drogie Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy,
język czeski jako jedyny mi znany w nazwie obu największych świąt chrześcijańskich zapisał „noc”: Vánoce i Velikonoce. Ta doskonała intuicja sugeruje, że coś wielkiego – wydarzenia, które na zawsze przemieniły nasz świat – stało się właśnie nocą. Dla nas na półkuli północnej ma to bardzo dosłowny, praktyczny sens, bo nasze przeżywanie Bożego Narodzenia odbywa się w okresie roku, gdy ta noc zdecydowanie dominuje nad dniem.
Ale przecież Bóg nie mówi do nas całkiem wprost, ani całkiem dosłownie. Noc to przecież też symbol ciemności, tego, co trudne, niezrozumiałe, może nawet przerażające. Dużo tych ciemności i wątpliwości możemy dostrzec dziś na świecie, myśląc o Ukrainie, Bliskim Wschodzie. Ale niemal każdy kontynent i region świata cierpi dziś na skutek wojen, bratobójczych walk i niesprawiedliwości. A to tylko polityczny aspekt sprawy, noc może mieć też przecież wymiar indywidualny, osobisty czy rodzinny.
Właśnie nocą wyglądamy Księcia Pokoju. Czy dziecko może wprowadzić pokój, blask światła w ciemności? Jako ojciec młodego człowieka odpowiadam: zdecydowanie tak! Dziecko pomaga dostrzec to, co niedostrzegalne albo zapomniane w procesie socjalizacji.
Boże Narodzenie przeżywamy właśnie po to, by dostrzec to, co zazwyczaj umyka naszym oczom, na co zwykliśmy patrzeć w dorosłym świecie przez palce. Jak retorycznie pyta Wojciech Zalewski w głównym tekście tego wydania tygodnika „Więź co Tydzień”: „Czy nie jest symboliczne to, że Jezus rodzi się za miastem, w oddali od jego tłumów, zgiełku i chaosu? Na marginesie tego, co ludzi w ich większości najczęściej interesuje?”.
Wesołych świąt, Drogie i Drodzy. Niech na Waszych nocnych krajobrazach rozbłyśnie światłość wielka!
Przeczytaj też: Jak uratować święta? A co chcemy ratować?