O wielu pięknych ludziach, ważnych wydarzeniach, istotnych książkach i intrygujących problemach chciałbym kiedyś napisać więcej – ale wiem, że najprawdopodobniej nie będę miał na to czasu. Dlatego w końcu się przełamałem i zaczynam o nich pisać w blogu. Lepiej krótko niż wcale…
Dzień Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce stał się już czymś normalnym. Tak najwyraźniej uważają polskie media, które w większości ignorują kolejne obchody tego Dnia. Bo dla mediów to, co zwyczajne, nie jest tematem istotnym.
Przed rokiem w Warszawie trzy tysiące katolików śpiewało w kościele Wszystkich Świętych Sz’ma Izrael, a potem szturmowało synagogę Nożyków, która nie mogła ich pomieścić. I działo się to akurat w tym samym czasie, gdy w Rzymie rabini bojkotowali włoski Dzień Judaizmu. O włoskim proteście wiedział cały świat, o polskim sukcesie nawet wielu Polaków nie wiedziało – bo dziennikarze uznali, że nie ma o czym pisać.
W tym roku ogólnopolskie obchody Dnia Judaizmu miały miejsce w Tarnowie. Udało się znakomicie. W dniu, kiedy Benedykt XVI odwiedzał synagogę rzymską, ortodoksyjny rabin Alon Goshen-Gottstein w tarnowskiej katedrze komentował historię powołania Abrahama i porwał zebranych do wspólnej modlitwy śpiewem (można to zobaczyć tutaj). W samym Tarnowie było o wiele więcej poruszających wydarzeń, wszystko z wielkim zaangażowaniem diecezji i władz miasta oraz dużym zainteresowaniem tarnowian. A dochodzą do tego jeszcze inne polskie miasta (zob. zakładkę Wydarzenia)
I znowu nasze media – z chlubnym wyjątkiem Redakcji Katolickiej TVP i mediów tarnowskich, oczywiście – nie potrafiły o tym wydarzeniu opowiedzieć. Normalka?
PS. Genialnym pomysłem (Episkopatu!!!) było, żeby ogólnopolskie obchody Dnia Judaizmu wędrowały po kraju, a nie były – jak robią to Włosi i Austriacy – scentralizowane w stolicy.
PS 2. Wśród mediów „sprawiedliwych” zapomniałem jeszcze wymienić Katolicką Agencję Informacyjną. Pewnie dlatego, że akurat dla mnie jest to oczywiste – KAI od 1993 r. robi to, do czego została powołana: dostarcza polskim mediom rzetelne informacje o życiu Kościoła. A one mają wybór – albo z nich korzystają, albo nie. W tym przypadku nie korzystały, choć miały co wykorzystywać.