Zima 2024, nr 4

Zamów

Moje autofikcje

Agnieszka Budnik. Fot. Martyna Wilczyńska

Jednym ze sposobów układania się z traumą jest wspólnota zbudowana na opowieści: wsłuchanie się w głosy, które wyrywają z przeświadczenia, że mój los, moje przeżycie, moja historia jest unikatowa i niepowtarzalna.

Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” jesień 2024. W wolnym dostępie można przeczytać jedynie jego fragment. W całości jest otwarty tylko dla prenumeratorów naszego pisma i osób z wykupionym pakietem cyfrowym. Subskrypcję można kupić TUTAJ.

Obcowanie z autofikcją jest ćwiczeniem z zaufania – oto przecież my, czytelnicy, zgadzamy się na to, żeby po niedostępnym nam czasie, miejscu czy doświadczeniu oprowadziła nas osoba wcześniej nieznana. Żyjemy jej ciałem: poznajemy faktury przedmiotów jej dłońmi, rozpoznajemy zapachy jej węchem, oglądamy stopklatki z przeszłości jej oczami. Czujemy jej wstyd, pożądanie, strach i radość.

Proces lektury zamienia się w sytuację performatywną: to jak użyczenie nam życia, forma dobrowolnego opętania, zasiedlenia pamięci opowiadającego w charakterze niemego świadka. Albo żeby zaspokoić ciekawość, albo żeby współodczuwać i znaleźć język na to, czego sami nie umieliśmy nazwać.

Wesprzyj Więź

Po stronie czytelnika rodzi się również pokusa uznania tego, co subiektywne, za coś obiektywnego. Jak to się dzieje, że partykularny los osadzony w bardzo konkretnym kontekście zdarza się nam traktować jako instrukcję obsługi rzeczywistości? Brać cudze wybory za dobrą monetę? Współdzielić traumę? A nawet: rozpoznawać się w losie ludzi z krajów tak dalekich, z dekad tak obcych? O czym, a raczej: o kim tak naprawdę są autofikcje?

„Uratować coś z czasu, w którym się już nigdy nie będzie”

Relacja między autor(k)ami a czytelni(cz)kami okazuje się dwustronna – pisarz otwiera się z własną opowieścią na grono odbiorców, które pozostaje poza jego kontrolą. Może zwodzić, modulować obraz, tworzyć autokreacje, choć gdy odrobinę przesadzi, kiedy ktoś zawoła „sprawdzam”, zerwany zostanie niewypowiedziany pakt zaufania, zupełnie fundamentalny dla autofikcji. Nie zrażamy się niedociągnięciami pamięci, ale wybiórczym konstruowaniem uładzonego obrazu.

Wykup prenumeratę „Więzi”
i czytaj bez ograniczeń

Pakiet Druk+Cyfra

    • 4 drukowane numery kwartalnika „Więź”
      z bezpłatną dostawą w Polsce
    • 4 numery „Więzi” w formatach epub, mobi, pdf (do pobrania w trakcie trwania prenumeraty)
    • Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl na 365 dni (od momentu zakupu)

Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.

Jeśli mieszkasz za granicą Polski, napisz do nas: prenumerata@wiez.pl.

Pakiet cyfrowy

  • Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl (od momentu zakupu) przez 90 lub 365 dni
  • Kwartalnik „Więź” w formatach epub, mobi, pdf przez kwartał lub rok (do pobrania
    w trakcie trwania prenumeraty)

Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.

Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” jesień 2024

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.