Jesień 2024, nr 3

Zamów

Maćkowiak: Kolejnym pokoleniom Polaków czytanie obrzydzano w szkołach

Fot. StockSnap / Pixabay

Cięcia na listach lektur są potrzebne, ale wśród decydentów nadal dominuje przekonanie, że do czytania trzeba dzieci zmusić z tytułu „patriotyzmu” – pisze na łamach „Kultury Liberalnej” Tomasz Maćkowiak.

Od 1 września w szkołach obowiązywać będzie odchudzona podstawa programowa. Z końcem czerwca Ministerstwo Edukacji Narodowej opublikowało rozporządzenia w tej sprawie. Zawierają ono także nowe listy lektur. I właśnie szkolnych lektur dotyczy felieton Tomasza Maćkowiaka – dziennikarza i nauczyciela – który to tekst ukazał się na stronie „Kultury Liberalnej”.

Maćkowiak przyznaje, że coraz częściej słyszy od swoich uczniów pytanie w stylu „po co mam to czytać?”. I coraz częściej trudno mu znaleźć uczciwą odpowiedź, inną niż „bo to ważny utwór”.

– Liczba obowiązkowych lektur topnieje i cięcie z końca czerwca to tylko kontynuacja tego procesu – zwraca uwagę pedagog. – Niezadowoleni z tych posunięć bywają głośni, ale sami się oszukują. Zapomniał wół, jak cielęciem był. Ilu dzisiejszych czterdziesto–pięćdziesięciolatków naprawdę rzetelnie czytało w dzieciństwie tych „Chłopów” od deski do deski? I czy im się to podobało? Zrozumieli? Przeżyli emocjonalnie dramat Jagny i cierpienia Kuby? W efekcie zapragnęli czytać więcej?

Maćkowiak zastanawia się czy „obecny, kiepski poziom czytelnictwa to wynik między innymi tego, że kolejnym pokoleniom Polaków czytanie skutecznie obrzydzano właśnie w szkołach? Zmuszając do czytania patriotycznego, uświęconego tradycją kanonu, nie zważając na to, że te teksty – jak wszystko na świecie – starzeją się, przemijają, tracą aktualność?”.

– Cięcia są potrzebne, zmiany słuszne, ale nawet po tych korektach pozostaje wrażenie, że w środowisku, które układa listy lektur, nadal dominuje przekonanie, że tak naprawdę do tego czytania dzieci trzeba zmusić z tytułu „patriotyzmu”. Jeśli – myśli sobie chyba taki ktoś – dziecko przeczyta „Pana Tadeusza” i poprawi „Syzyfowymi pracami” (nadal obowiązkowe, choć we fragmentach), to nabierze szacunku dla narodowej tradycji i kultury, przeżyje moralny wstrząs, poznając szczegóły rusyfikacji z XIX wieku, zapłonie miłością do powstańczej, martyrologicznej literatury – a potem do III klasy liceum będzie dyszało pragnieniem czytania „Przedwiośnia” – podkreśla Tomasz Maćkowiak.

O potrzebie reformy listy lektur pisaliśmy w lutym. „Warto pomyśleć o lekcjach języka polskiego inaczej niż myślano do tej pory. A także przyznać większą autonomię nauczycielom je prowadzącym” – komentowała Ala Budzyńska, nauczycielka w jednym z warszawskich liceów.

Wesprzyj Więź

Z kolei Jerzy Sosnowski, również nauczyciel w liceum, zaznaczał: „Koncepcja odchudzania listy lektur jest szkodliwa. Pozostaje do przedyskutowania, jak lista lektur ma wyglądać. Ale na poziomie liceum uczeń powinien wiedzieć, że nie ma dnia bez (przeczytanej) linijki”. Jego zdaniem „należałoby powołać okrągły stół edukacji i wypracować na dekady koncepcję polskiej szkoły XXI wieku”.

Przeczytaj też: Polska szkoła potrzebuje reformy strukturalnej, a nie politycznej

DJ

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.