Jesień 2024, nr 3

Zamów

Janerka: Pora, by pocieszyć się samym życiem

Lech Janerka. Fot. Jacek Poremba / Materiały prasowe

Nie ma obowiązku grania. Ja takiej presji nie czuję – mówi „Tygodnikowi Powszechnemu” Lech Janerka.

W nowym numerze „Tygodnika Powszechnego” ukazał się okładkowy wywiad z Lechem Janerką. Z muzykiem rozmawia Katarzyna Kubisiowska.

„Rodzice chcieli, bym miał fach w ręku, najlepiej gdybym został mechanikiem samochodowym. A ja chciałem być kosmonautą lub piłkarzem. Albo poetą. Takim wysportowanym Sofoklesem” – wspomina Janerka.

„Nie byłem i nie jestem swoim fanem” – mówi. „Nie osiągałem tego, co chciałem. Np. wstydziłem się próbować mówić w obcym języku, gdyż nie byłem w stanie komunikować się na nieżenującym poziomie. Grubo po trzydziestce poleciałem do Stanów, gdzie spotkałem ultra bogatego Niemca, który też słabo mówił po angielsku. Przy piwie wspólnie zaczęliśmy coś dukać. Okazało się, że znam nie wiadomo ile wyrazów angielskich. Gramatyką żaden z nas się nie przejmował. Wtedy zrozumiałem, że język nie służy tylko do budowania hierarchii, ale do łączenia ludzi. To trwałe przekonanie”.

Janerka przyznaje, że jest słabo muzykalny. „Niestety interwały słyszę piąte przez dziesiąte. Ale słysząc harmonię, zaraz mi się chce dorabiać melodię. Nauczyłem się pierwszych kilku akordów. Dużo brzdąkałem na bandżolce, wierząc, że może istnieje coś poza myśleniem: taka iskra intuicyjna, która się pojawi, kiedy będę ćwiczył ciągle i ciągle. […] No nie pojawiła się. Ale ciągle o nią walczę. Miliony powtórzeń. Frustrujące. […] Kiedy zaczynałem, myślałem, że za dwa, trzy lata pęknie bariera nieuctwa i będę czuł się jak przysłowiowa ryba w przysłowiowej wodzie. Występy są dla mnie stresujące. Zazdroszczę uprzywilejowanym muzykalności, dla nich koncerty to fajna zabawa”.

Wspomina okresy w swojej karierze, kiedy przestał się śpieszyć. „Miałem pieniądze, a nie miałem materiału. Lub materiał był zbyt lichy. Nie wolno takich rzeczy wydawać”. „Nie ma obowiązku grania. Ja takiej presji nie czuję. Muzyka jest bezpośrednią transmisją emocji. Kiedy człowiek jest młody, to cały jest jedną wielką emocją. Potem następuje jej sukcesywne wytracanie. Wiesz, mam 71 lat” – zaznacza Janerka.

„Być może nadchodzi powoli moment, żeby się opamiętać, dać spokój z tym ciągłym pastwieniem się nad sobą i chwilę pocieszyć się życiem” – czytamy.

Wesprzyj Więź

O ubiegłorocznym albumie muzyka, „Gipsowym odlewie falsyfikatu”, pisał na naszych łamach Jarema Piekutowski: „Pierwsza od 18 lat płyta Janerki okazuje się głęboka, poruszająca i chwilami do szpiku kości melancholijna. Wyraża nieokreśloną nostalgię za jakimś dalekim, niezwykłym światem”.

Przeczytaj też: Romantyzm przekroczony. Depeche Mode w wieku dojrzałym

DJ

Podziel się

1
Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.