Zima 2024, nr 4

Zamów

Jan Paweł II, wizjoner jedności Europy

Jan Paweł II w Brazylii, 1997. Fot. José Cruz / Abr / Wikimedia Commons

Papież Wojtyła nie miał wątpliwości, że straszliwą alternatywą dla integracji Europy będzie pogłębianie się podziałów, a nawet wojna.

Czas bywa nieubłagany. Wraz z upływem kolejnych lat zaciera się rola, jaką Jan Paweł II odegrał w ówczesnej narodowej debacie o wejściu Polski do Unii Europejskiej. Tymczasem przełomowe wydarzenie, jakim było rozszerzenie UE w 2004 roku, stanowi bezsporną część dziedzictwa polskiego papieża. Oczywiście nie był on jedynym architektem nowego porządku po 1989 roku, ale należy w nim widzieć jednego z najśmielszych i najbardziej konsekwentnych wizjonerów jedności Europy.  

Nie musimy wracać

Z okazji 20. rocznicy akcesji naszego kraju do politycznych struktur UE słusznie przypomina się, że papieskie hasło „Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej” przesądziło o pozytywnym wyniku referendum przedakcesyjnego.

Autorytet papieża osłabił eurosceptyzm sporej części episkopatu Polski. Po słowach z Rzymu większość biskupów nad Wisłą mówiła językiem, którym wcześniej posługiwali się tylko nieliczni z nich: Muszyński, Życiński, Gocłowski, Nossol, Pieronek.

Papieska dyrektywa, jak się okazało, odpowiadała unijnym aspiracjom większości Polaków. Nie można jej jednak rozumieć w kategoriach wyłącznie politycznych, bowiem dążenie do ściślejszej politycznej i ekonomicznej obecności Polski w Unii Europejskiej Jan Paweł uzasadniał argumentami kulturowymi i etycznymi.

Nie mówił nigdy o „powrocie Polski do Europy”, bo miał głęboką świadomość europejskich korzeni polskości. Nie myślał jednocześnie wyłącznie o przeszłości, lecz z troską odnosił się do przyszłości i szans rozwoju Polski po pokojowej transformacji ustrojowej. W Unii Europejskiej dostrzegał przestrzeń respektowania praw człowieka i narodów, wyzwanie do współpracy państw i społeczeństw w tworzeniu pomyślności i bezpieczeństwa. Marzył o wspólnocie ducha, scalającej różnorodne tradycje humanistyczne.

Autorytet papieża osłabił eurosceptyzm sporej części episkopatu Polski. Po słowach z Rzymu większość biskupów nad Wisłą mówiła językiem, którym wcześniej posługiwali się tylko nieliczni z nich

ks. Alfred M. Wierzbicki

Udostępnij tekst

Wyróżnikiem europejskości, zdaniem Jana Pawła, jest pytanie o istotę człowieczeństwa i zrozumienie, że poszukiwanie odpowiedzi na to fundamentalne pytanie to proces odznaczającym się ciągłością i dialektyką.

Z jednej strony papież Wojtyła podkreśla, że granice Europy pokrywają się z granicami chrześcijańskiej ewangelizacji, z drugiej wskazuje na asymilację w europejskiej kulturze humanistycznego dorobku antyku oraz docenia oświeceniową wrażliwość na emancypację i poprawę doli ludzkiej.

Jan Paweł II jest daleki od jednowektorowego ujęcia europejskości, dlatego uważa, że chrześcijaństwo nie powinno być marginalizowane jako aktor na scenie współczesnej Europy, ani tym bardziej samo nie powinno rezygnować ze sporu o wartości europejskie. Z rozczarowaniem przyjmuje próby narzucania hegemonii laickiej w określaniu źródeł europejskości w trakcie debaty wokół preambuły konstytucji europejskiej.

Wyjście naprzeciw światu

W swym myśleniu o Europie jako wspólnocie ducha oraz o Kościele jako aktywnym współtwórcy europejskości papież wychodzi od nauczania Soboru Watykańskiego II.

„Sobór przedstawiając swoją doktrynę, celowo unikał formy polemicznej. Uznał, że lepiej będzie, jeśli zaprezentuje się jako kolejny wyraz inkulturacji, która towarzyszyła chrześcijaństwu od czasów apostolskich. Idąc za jego wskazówkami, chrześcijanie mogą wychodzić naprzeciw światu, czy raczej naprzeciw ludzkości pooświeceniowej i nawiązać z nią konstruktywny dialog. Mogą także pochylać się jak ewangeliczny Samarytanin, nad człowiekiem zranionym, usiłując leczyć jego rany na początku XXI wieku. A zachęta do niesienia pomocy człowiekowi jest nieporównanie ważniejsza od polemik i oskarżeń dotyczących na przykład oświeceniowego podłoża wielkich katastrof dziejowych XX wieku. Bowiem duch Ewangelii wyraża się przede wszystkim w postawie gotowości do niesienia bliźniemu braterskiej pomocy” – czytamy w książce „Pamięć i tożsamość”.

Cytat ten pochodzi z rozdziału pod znamiennym tytułem „Owoce dobra na glebie Oświecenia”.  Odwołanie do postaci Miłosiernego Samarytanina wskazuje na praktyczny wymiar etyki chrześcijańskiej, będącej uniwersalną etyką miłości bliźniego.

Na gruncie chrześcijaństwa ma ona wyraźną interpretację religijną i jednocześnie jej rdzenna etyczna treść nie zakłada wiary – aby okazać pomoc skrzywdzonemu człowiekowi wystarczy przecież zobaczyć go i przejąć się jego losem.

Przezwyciężyć lęk

Według Jana Pawła II u podstaw instytucjonalnej, politycznej i ekonomicznej architektury jednoczącej się Europy nie może zabraknąć wrażliwości moralnej, rodzącej solidarność międzyludzką niezależnie od różnic kulturowych, narodowych czy religijnych.

Mówił o tym podczas swych wystąpień na forum Parlamentu Europejskiego oraz przy okazji licznych spotkań z politykami reprezentującymi instytucje europejskie. Za papieskim apelem do Polaków o przezwyciężenie lęku przed Unią Europejską, lęku podsycanego także w środowiskach kościelnych, stało jego osobiste głębokie zaangażowanie w myślenie o aksjologicznych, spójnych z przesłaniem chrześcijaństwa, zasadach, z których wyrasta i które powinna kultywować Unia. Widział w niej zrąb lepszego świata.   

Jan Paweł II nie miał wątpliwości, że straszliwą alternatywą dla politycznej i ekonomicznej integracji Europy może być pogłębianie się podziałów, a nawet wojna. Warto odczytywać w tym kontekście jego wstrząsające przemówienie przy Bramie Brandenburskiej. Ciesząc się z obalenia muru, który dzielił przez kilka dekad powojenne Niemcy, nie przestawał myśleć z trwogą o nowych murach, które mogą podzielić Europę. Egoizmowi i nacjonalizmowi przeciwstawiał ideał solidarności narodów, zdobywających się na wysiłek sprawiedliwej i demokratycznej transformacji, przezwyciężającej podział na strefy rozwoju i niedorozwoju.

Bez wątpienia utożsamiał się z budzącymi się aspiracjami ludzi z krajów Europy Środkowo Wschodniej, skąd sam pochodził, ale myślał i marzył o odnalezieniu – a właściwie stworzeniu – nowego, pełniejszego sensu bycia Europejczykiem we wszystkich częściach kontynentu. Głęboko przeżywał obojętność tak zwanej „starej Europy” wobec rzezi etnicznych, które dotknęły Bałkany po rozpadzie Jugosławii.

Nie w duchu tradycjonalizmu

Realizm podejścia Jana Pawła II do Europy, a w konsekwencji do jej politycznej emanacji, jaką jest Unia Europejska, wyraża się w jego zwielokrotnionej optyce. Jest on świadom istniejących napięć i podziałów, jednocześnie nie waha się ukazywać ideału jedności.

Tak patrzył już od początków swego pontyfikatu, co więcej: wybór papieża Słowianina traktował jako wyjątkową misję wobec całej Europy rozdartej ideologicznymi i politycznymi podziałami. Podczas pierwszej pielgrzymki do Polski mówił w stylu prorockim: „Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten Papież–Polak, Papież-Słowianin, właśnie teraz odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej Europy, na którą składają się dwie wielkie tradycje: Zachodu i Wschodu?” (Gniezno, 3 czerwca 1979).

Silne przekonanie o jedności Europy wynika z przekonania o trwałości i żywotności tradycji. Nasycenie papieskich homilii wątkami historycznymi jest wyjątkowe, ale nie w duchu nostalgicznego tradycjonalizmu. Papieżowi chodzi o ukazywanie węzłów wspólnego doświadczenia ludzkiego, które w trakcie historii ulegało rozpraszaniu, a nawet stawało się zarzewiem niezgody i konfliktów.

Jego myślenie o jedności europejskiej jest na wskroś ekumeniczne i nowoczesne, osadzone w kulturze dialogu, którą Kościół katolicki uznał za swoją na Soborze Watykańskim II.

Dwa płuca Europy

Zaczerpnięta od rosyjskiego poety Wiaczesława Iwanowa metafora dwóch płuc stała się istotnym kluczem europejskiej hermeneutyki Jana Pawła II. Ożywiała ona jego nadzieje na obecność współczesnego chrześcijaństwa w pokojowym i pomyślnym rozwoju Europy po antropologicznej katastrofie, jaką przyniosły obydwa totalitaryzmy XX wieku – nazizm i komunizm.

Papież kierował uwagę ku wschodowi Europy, głęboko interesując się przemianami społecznymi i odrodzeniem religijnym w krajach, które budowały swą państwowość po rozpadzie Związku Radzieckiego. Odwiedził państwa bałtyckie i Ukrainę. Wielkim pragnieniem była podróż do Moskwy, której nie udało się zrealizować.

Dialog z rosyjskim prawosławiem okazał się trudny, w zasadzie bezowocny, kontrastujący z postępem, jaki dokonywał się w dialogu z innymi Kościołami prawosławnymi w Europie. Zapewne od początku był zatruty uwikłaniem prawosławnej hierarchii w imperialne interesy Rosji. Idea dwóch płuc chrześcijaństwa oraz idea „ruskiego miru” nie mogą mieć wspólnego mianownika.

Myślenie Jana Pawła II o jedności europejskiej jest na wskroś ekumeniczne i nowoczesne, osadzone w kulturze dialogu, którą Kościół katolicki uznał za swoją na Soborze Watykańskim II.

ks. Alfred M. Wierzbicki

Udostępnij tekst

Agresja Rosji na Ukrainę spowodowała wstrząs w krajach Unii Europejskiej, okrucieństwa wojny ponownie pojawiły się na naszym kontynencie. Trzeba pamiętać, że to właśnie europejskie aspiracje państwa ukraińskiego stanowią podłoże tej wojny. Za wysoce realne trzeba też brać niebezpieczeństwo ataku Rosji na państwa unijne, z Polską na czele.

Nie jest retoryczną przesadą twierdzenie, że samoobrona Ukraińców jest obroną Unii Europejskiej. Po raz pierwszy w dziejach Unii kraj dążący do członkostwa w jej strukturach płaci tak wysoką cenę. Sytuacja okazuje się do tego stopnia dramatyczna, że tylko przegrana Rosji da szansę dalszego pokojowego rozwoju Unii Europejskiej, której członkiem zostanie Ukraina. Jak wiadomo, zależy to od konsekwencji działań dyplomatycznych i militarnych.

A co pozostaje z Jana Pawła II wzniosłej idei Europy dwóch płuc? Myślę, że wszystko, z wyjątkiem jej wzniosłości. Przechodzi ona przez krwawą próbę. Broniący swej ojczyzny i prawa do suwerennych politycznych decyzji Ukraińcy reprezentują chrześcijański Wschód. Marzenie o zjednoczonej Europie należy do dziedzictwa pontyfikatu Jana Pawła II.

***

W tym dziedzictwie odnajduję jeszcze jeden wątek rzadko przypominany, a niezbędny dla myślenia o lepszej przyszłości naszego kontynentu od Atlantyku do Uralu. To świadomość grzechów popełnianych przez chrześcijan w ciągu dziejów. W roku 2000 z okazji Wielkiego Jubileuszu Chrześcijaństwa Jan Paweł II dokonał rachunku sumienia i przepraszał za antysemityzm, inkwizycję, wojny religijne, kolonizację.

Wesprzyj Więź

Wierzę, że na glebie autentycznego chrześcijaństwa wszędzie, niezależnie od uwarunkowań politycznych i kulturowych, na Zachodzie i Wschodzie, Kościoły są zdolne do nawrócenia. Szkoda, że często trzeba na to bardzo długo czekać.

Jan Paweł II cechował się historiozoficzną cierpliwością, nie ustawał w poszukiwaniu źródeł nadziei. Europie potrzebna jest wizja, że kiedyś – może gdy nas już nie będzie na ziemi – spotkają się papież rzymski i patriarcha moskiewski, aby wspólnie powiedzieć rzecz bardzo prostą: chrześcijaństwo jest ponadnarodowe i należy szanować każdy naród jak swój własny.

Przeczytaj też: Jakiej Unii Europejskiej chcemy?         

Podziel się

1
1
Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.