Ewangelia podaje tylko jedną, właściwą reakcję na to, co zrobił Herod: płacz matek. Nie ma żadnego wytłumaczenia. Bo śmierci niewinnego w żaden sposób nie da się usprawiedliwić.
„Wtedy Herod, widząc, że go mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał oprawców do Betlejem i całej okolicy” (Mt 2, 16)
Po co mędrcy przyszli do Heroda? Nie mieli pojęcia, że swoim pytaniem o miejsce narodzin nowego króla w Izraelu sprowokują masakrę niewinnych dzieci w Betlejem? Gdyby nie odwiedzili Heroda, dzieci by żyły. Nie wywiedzieli się wcześniej, kim jest Herod? Popełnili zatem najgorszy z możliwych błędów?
Bóg interweniuje i ostrzega, ale tylko Józefa i mędrców. We śnie. Reszty nie ostrzega. Nie każe uciekać matkom betlejemskim z ich dziećmi. Nie powinniśmy zbyt łatwo przechodzić do porządku dziennego nad tym dramatem. Z jednej strony można by Boga uznać za okrutnika, który dla realizacji swoich celów nie oszczędza małych dzieci. Jest bierny, albo po prostu tak zdecydował. Jednych wybawia, innych nie. Dlaczego? Bo tak Mu się spodobało. Jest Bogiem. Może robić, co chce. To jakieś wyjaśnienie. Daje ulgę, bo znajdujemy winnego. Sądzimy, że rozgryźliśmy tajemnicę.
Z drugiej strony istnieje cukierkowa interpretacja, naiwne oswojenie tragedii tonące w „pobożnej” paplaninie, dzwoneczkach, i pastorałkach. Można zupełnie pominąć tych zamordowanych chłopców i skupić się na Jezusie uchodzącym do Egiptu. Tak, został uratowany, no ale inne dzieci nie.
Co jednak miałbym powiedzieć matkom i ojcom, gdybym stanął przy nich w dniu tak okrutnej, niespodziewanej śmierci ich potomków? Jak wytłumaczyłbym zawodzącej matce, która w rękach trzyma swoje martwe dziecko, zastrzelone przez współczesnych Herodów? Wyższymi racjami? Jakimś „niepojętym dobrem” dziecka, o którym matka jeszcze nie wie? Pocieszałbym po stoicku, że nie ma się co martwić, bo to tylko człowiek, więc i tak kiedyś musiałby umrzeć? Tłumaczyłbym, że Bóg szanuje naszą wolność i dlatego nie powstrzymał Heroda? A co bym im powiedział, gdyby się dowiedziały, że Bóg ostrzegł jedną rodzinę, a nawet pogańskich magów, zaś resztę wydał na pastwę oprawców?
Ewangelia podaje tylko jedną, właściwą reakcję: płacz i zawodzenie matek. Nic nie utuli Rachel. Żadne wytłumaczenie. Bo śmierci niewinnego w żaden sposób nie da się wyjaśnić i usprawiedliwić. Nawet tym nie jeden raz powtarzanym sloganem, że „Bóg tak chciał”.
Tekst ukazał się na Facebooku. Tytuł od redakcji Więź.pl
Przeczytaj też: Jezus sprzedaje frytki – a może coś innego?
Nawet dziecko, choć niewiele może, to i tak często słyszy pretensje w stylu „dlaczego tego nie zrobiłeś, skoro mogłeś!”. Możliwość często oznacza obowiązek. Bóg, będąc wszechmogących, ma też wszechobowiązki – których ewidentnie nie realizuje.
Jak widać na przykładzie.
Pozdrawiam.
Badania historyków dowodzą, że to zdarzenie wedle wszelakiego prawdopodobieństwa nie miało miejsca. Podobnie ma się przygoda trzech króli, czy mędrców. Zdarzenia owe podawane są „wedle tradycji” i zapewne mają oddziaływać na wyobraźnię, podnieść dramaturgię wydarzeń, być zagadką, tajemnicą boskiej opatrzności. Rzeź niewiniątek to stały element naszej ludzkiej egzystencji. Nieustannie prowadzimy wojny i podboje, gdzie terror, rabunek i gwałt są nieodłącznym ich elementem. Częstym elementem biblijnego przekazu jest walka, wojna ze wszystkim co niesie. Zemsta do przysłowiowego siódmego pokolenia. Zaczęło się od Abla wiec w nowożytnych dziejach Chrystusa nie mogło ich zabraknąć. Boga bym do tego nie mieszał, to są nasze ludzkie sprawy.
Z drugiej strony, patrząc historycznie na wielkość Betlejem, mogło zginąć od kilku do kilkunastu dzieci, prawdopodobnie z biednych rodzin. Mogło to więc przejść niezauważanie i nie zostać nigdzie zapisane przez historyków, bo kto by się przejmował śmiercią dzieci jakiś biedaków.
Jakby przeszło niezauważone, to by pół wieku później Mateusz o tym nie pisał.
Tak. Jeśli sa takie osoby, które uważaja, że takie wydarzenie powinno być odnotowane przez źródła antyczne, to właśnie dowód na to, że ludzie nie odróżniają historii od tekstu literackiego.
Robert, źródła antyczne z analogicznego okresu zawierają historie o tym, jak w Jerozolimie podczas święta tłum przez przypadek zadeptał staruszka. Jeśli historycy nie odnotowali dużo bardziej znaczącego wydarzenia zamordowania dzieci z powodu wizyty zagranicznych dostojników, to znaczy, że tego wydarzenia po prostu nie było.
„i nie zostać nigdzie zapisane przez historyków”.
To ma wzmocnić tezę o historyczności, czy osłabić? Rzezi niewiniątek nie tylko nie zauważyli historycy, ale także …ewangeliści ( z wyjątkiem jedynego Mateusza). Dość dziwne, żeby przeoczyli tak istotne i wstrząsające wydarzenie. I jakże korzystne dla tożsamościowej legendy Jezusa.
Nie trzeba się ograniczać do jednej czy dwóch interpretacji. Bóg nie ostrzega innych o zamiarze rzezi. Dlaczego? Spójrzmy na to inaczej. Siepacze Heroda wykonują rozkaz, Herod może spać spokojnie, przekonany że Dziecię nie żyje, więc Jezus jest bezpieczny. A teraz wyobraźmy sobie możliwe, prawdopodobne konsekwencje, jeśli zostają ostrzeżone wszystkie dzieci płci męskiej. Siepacze wracają do Heroda z informacją, że nie ma żadnego niemowlęcia płci męskiej w Betlejem. Wniosek jest oczywisty: dzieci uciekły, ktoś musiał zdradzić zamiar Heroda. Lecą więc głowy, teraz lub po wszystkim. Jeszcze bardziej rozwścieczony Herod rozkazuje by zabić wszystkich chłopców w zasięgu możliwej ucieczki. Masakra staje się jeszcze większa. Mniejsze zło, to ostrzec tylko Józefa.
W sumie o czym jest w artykule mowa? O wydarzeniu historycznym czy o toposie literackim?
Chodziło o to by pokazać, że Jezus jest nowym Mojżeszem i powtarza jego los, bo jest cudownie uratowany z pogromu. To tylko legenda i nic więcej. Nie można się pytać, czemu Bóg tak chciał, tylko dlaczego autor tak to napisał.
Rzeź niewiniątek jest historyczną bajką, a jaki jest jej sens teologiczny, no właśnie …chyba nikt nie ma pojęcia. Być może w ogóle go nie ma i to właśnie tylko zdublowana historia Mojżesza, niejako potwierdzająca, że Jezus to król-mesjasz?
Autor tekstu pisze dobitnie:
„Bo śmierci niewinnego w żaden sposób nie da się wyjaśnić i usprawiedliwić.”
To dzisiaj dla nas wszystkich jest oczywiste. Ale to rodzi kolejne pytanie – dlaczego religia nieustannie próbuje wytłumaczyć śmierć NIEWINNEGO Jezusa?
Bo w świecie człowieka podzielonego na dobro i zło, to co najniższe i to co najwyższe jest traktowane na równi jak zbrodnia (patrz Jezus i łotrowie na krzyżu). Proste.
Jesli przekaz Ewangelii chcemy traktować jako kronikę, to cała historia nie ma sensu. Jezus miałby urodzić się w Betlejem, bo Józef przybywa na spis. Spis organizuje cezar, tylko że cezar nie ma władzy zorganizować spisu w królestwie Heroda. Łukasz próbuje wybrnąć, pisząc, że był to spis zarządzony przez Kwiryniusza. Tylko, że spis Kwiryniusza odbył się długo po śmierci Heroda i już po wygnaniu jego następcy, Archelaosa. Nadal jednak Józef nie może pojechać na żaden spis, bo pochodzi z Nazatetu, w Galilei, która nie podlega pod władzę Kwiryniusza. Do tego spisy ludności prowadzone były z uwagi na podatki i były robione w miejscu zamieszkania. Jedynym powodem podróży Józefa do Betlejem mógł być majątek ziemski. Nadal nie było potrzeby, by jechać tam osobiście, a tym bardziej ciągnąć za sobą ciężarną żonę.
Cała historia o narodzinach w Betlejem to element tworzenia mitu, by uzasadnić dlaczego Galilejczyk ma być Mesjaszem.
Dość dawno temu, pracowałem z starszym panem. Dorabiał na emeryturze na pół etatu, raczej dla zabicia czasu niż dla pieniędzy. Podczas przerw często snuł opowiadania o swym barwnym życiu. Był szyprem na dalekomorskim statku rybackim. Łowili ryby i dostarczali je na statek przetwórnię, skąd wędrowały jako gotowy towar w świat. Remonty z przyczyn ekonomicznych wykonywali w najbliższych stoczniach. Kiedyś opowiadał o postoju w Kongo, zatrudniali miejscowych, młodych chłopców również. Akurat rozeszła się wieść, że zmarł jakiś lokalny ważniak. Cała zatrudniona młodzież uciekła do dżungli, wszyscy chłopcy mniej więcej w wieku 10 lat wpadli w panikę i uciekali gdzie kto mógł. Powiedziano załodze, że ludzie zmarłego kacyka musza złożyć w ofierze kilkudziesięciu chłopców, by zmarłego godnie posłać w zaświaty. Czy ten pan zmyślał? Działo się to w latach 60 ubiegłego wieku, nie miał w tym żadnego interesu by to robić. Rytuały religijne zawsze pochłaniały ofiary, zazwyczaj niewinne. To taki uniwersalny sposób czczenia bogów, przekupywania ich w zamian za pomyślność własną. Wątek z pogromem niewiniątek jest najlepszym dowodem, że nasza religia w niczym nie ustępuje innym i nie jest ani trochę lepsza od pozostałych. Owszem, zakazuje składania krwawych ofiar. Jednak praktyka idzie swoją drogą. Wojny religijne, nawracanie mieczem, inkwizycja. Policzono, na podstawie wiarygodnych danych, że w Europie spalono 15 tysięcy czarownic, ile spalono nieoficjalnie? Powiadają nam teologowie, że Bóg posłał swego Syna by naprawił to co mu się nie wyszło. Dwa tysiąclecia już naprawiamy.