Poza pojedynczymi przypadkami los pracowników w Polsce jest losem chomika na kołowrotku. Pora temu mechanizmowi włożyć kij w szprychy.
Sejm proceduje projekt ustawy o zmianie harmonogramu niedziel pracujących w grudniu tego roku. Zamiast Wigilii Bożego Narodzenia, która teraz wypadnie w niedzielę, sklepy mają być otwarte 10 grudnia.
To dobrze, że posłowie chcą skorygować ustawę o zakazie handlu w niedzielę, która dla tysięcy pracowników sektora handlowego oznaczała perspektywę pracy w jedno z najbardziej ugruntowanych w polskiej tradycji świąt. Niedobrze jednak, że problem źródłowy pozostał nierozwiązany, a zapowiedzi większości sejmowej mogą go tylko pogłębić. Chodzi o przepracowanie Polek i Polaków.
Pracujemy kilkaset godzin więcej od sąsiadów
Spośród krajów OECD – czyli organizacji zrzeszającej 38 demokratycznych, opartych o zasady gospodarki rynkowej krajów, które w większości uznawane są za rozwinięte gospodarki – Polacy plasują się na 11. miejscu, jeśli chodzi o liczbę przepracowanych godzin. Nie brzmi to tragicznie? Niestety, więcej niż u nas pracuje się głównie w krajach o najsłabiej chronionych prawach pracowniczych (Kolumbia, Meksyk, Kostaryka czy Chile) lub tych, które przechodzą głęboki kryzys (Grecja, Rosja).
Porównanie do krajów Europy Zachodniej wypada znacznie gorzej. Od Niemców, Duńczyków, Norwegów czy Holendrów pracujemy kilkaset godzin rocznie więcej. W 2022 r. poświęciliśmy pracy średnio 1815 godzin, czyli 474 godziny więcej od naszych zachodnich sąsiadów.
Porównanie do krajów zachodnich wydaje się zbyt ambitne? Ok, ale również w naszym regionie geograficznym Europy Środkowo-Wschodniej pracujemy najwięcej. Czesi, Węgrzy, Litwini, Słoweńcy, Słowacy, Chorwaci – wszyscy pracują od kilkunastu do nawet dwustu godzin mniej niż my.
W rankingu Better Life Index, także prowadzonym przez OECD, znajduje się też wymiar work-life balance, według którego plasujemy się na 26. mijescu z 41 klasyfikowanych krajów pod względem czasu poświęcanego na wypoczynek i zadbanie o samego siebie. Z kolei z raportu „People at Work 2022: A Global Workforce Review” wynika, że Polacy są w europejskiej czołówce pod względem wypalenia zawodowego. Stres w pracy odczuwa aż 67 proc. ankietowanych, a liczba zwolnień chorobowych z powodów psychicznych rośnie od lat.
Trzy postulaty partii Razem
Dlatego rację ma partia Razem, gdy postuluje bardziej systemowe podejście do pracy w Polsce. Podczas debaty nad projektem zmiany ustawy o zakazie handlu w niedzielę Adrian Zandberg i Maciej Konieczny zaproponowali trzy postulaty: ustanowienie Wigilii dniem wolnym od pracy, rozszerzenie zakazu handlu w niedziele na cały rok i dążenie do skrócenia tygodniowego wymiaru pracy do 35 godzin z zachowaniem obecnych wynagrodzeń.
Pierwszy postulat wydaje się niekontrowersyjnym usankcjonowaniem rzeczywistego stanu rzeczy. Polacy w Wigilię nie chcą pracować i zazwyczaj nie pracują lub robią to w ograniczonym wymiarze czasowym. Pora, by prawo ten stan rzeczy utrwaliło.
Drugi postulat jest nieco bardziej kontrowersyjny, zwłaszcza sądząc po wypowiedziach nowej większości rządowej, przede wszystkim parlamentarzystów z Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi. Obecny zakaz handlu w niedzielę (z wyłączeniem kilku dni w roku) został wprowadzony w 2018 roku, a pomysłodawcą była NSZZ „Solidarność”, która chciała w ten sposób odciążyć pracowników sektora handlowego. Od tego czasu zakaz był obchodzony przez kreatywnych przedsiębiorców: przez zmianę charakteru handlu po tak absurdalne rozwiązania, jak otwieranie sklepu z samoobsługowymi kasami, których uczciwej obsługi pilnuje zatrudniona „ochrona”.
Zwykły obywatel musi pracować coraz więcej, by tylko utrzymać się na swoim poziomie dochodowym i społecznym. O awansie raczej może zapomnieć, chyba że trafi akurat na gospodarczą żyłę złota lub wyjątkowe miejsca pracy
Posłowie KO i TD sugerują, że należy przywrócić handel w niedzielę w imię interesu pracodawców i gospodarki. Czy jednak nie jest to wpychanie Polaków na tory jeszcze szybszego wypalenia i przepracowania – w zamian za jeszcze więcej konsumpcjonizmu?
Postulat rezygnacji z handlu w niedzielę, który zgłasza Razem, ma szczególnie sens – także w kontekście potrzeb gospodarki – w połączeniu z propozycją dążenia do ustawowego zmniejszenia czasu pracy. Zmniejszenie etatowego wymiaru pracy o pięć godzin tygodniowo zwolni czas, który pracownicy będą mogli poświęcić na odpoczynek, spotkania towarzyskie, aktywności społeczne, ale też na… zakupy, których nie zrobią w niedzielę.
35-godzinny tydzień pracy otworzy też możliwość zatrudnienia w handlu czy usługach studentów, kobiet i emerytów na fragmenty etatów – a aktywizacja zawodowa tych grup będzie kluczowa w kontekście wyzwań demograficznych i potrzeby utrzymania konkurencyjności gospodarki.
Biegniemy, czyli stoimy w miejscu
Ograniczenie czasu pracy spotka się niewątpliwie z oporem ze strony części pracodawców, ale też pracowników. Ci pierwsi będą argumentowali, że to szkodliwe dla gospodarki i zmniejszy produktywność czasu pracy. Z kolei istnieje grupa pracowników, szczególnie młodszych i migrantów zarobkowych, którzy są gotowi pracować w niedzielę, byleby móc zarobić więcej pieniędzy.
Badania CBOS, ale też globalnego giganta branży HR, firmy Randstad, wskazują, że Polacy wciąż czują się na dorobku, pragną zarabiać więcej i są gotowi poświęcić temu celowi wiele czasu. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć: prywatyzacja zysków ze zderegulowanego handlu służy przede wszystkim najbogatszym. Udział płac w polskim PKB zmalał w ostatnich latach do zaledwie 43 proc., czyli wyraźnie poniżej średniej unijnej. Co więcej, jak pokazują najnowsze badania Marka Skawińskiego i Pawła Bukowskiego dla Ministerstwa Finansów, nierówności dochodowe są większe niż do tej pory mogliśmy sądzić.
W praktyce dla zwykłego obywatela oznacza to, że musi pracować coraz więcej, by tylko utrzymać się na swoim poziomie dochodowym i społecznym. O awansie raczej może zapomnieć, chyba że trafi akurat na gospodarczą żyłę złota lub do wyjątkowego miejsca pracy. Ale poza takimi pojedynczymi przypadkami los pracowników w Polsce jest losem chomika na kołowrotku.
Pora temu mechanizmowi włożyć kij w szprychy. Pomysły Razem nie są jedynymi, jakie można rozważyć i wdrożyć, ale przynajmniej opierają się na właściwej ocenie stanu rzeczy: pracujemy za dużo i ciągle zarabiamy za mało, w związku z czym brakuje nam czasu i sił na wspólne spędzanie czasu z innymi. Warto zacząć od wolnych Wigilii i naprawdę wolnych niedziel.
Przeczytaj też: Praca – klucz do prawie wszystkiego
Absolutnie jestem za zakazem handlu w niedzielę. (Dyżurna apteka i jedna Zabka jak najbardziej tak.) Cisza, brak samochodów. Na zachodzie Europy sytuacja znana i normalna. A co do tego jak Polacy długo są pracy. Są długo, praca często nieefektywna, męcząca przez brak organizacji. W tym temacie Polska leży całkowicie, tu upatruję clou większości problemów społecznych. Ludzie umęczeni a efektów brak.
Tak, te spokojne i ciche pełne odpoczynku niedziele to piękny i kojący widok. Dla Pana Boga na pewno.
Wyczuwam ironię, ale może się mylę. 😉 Pan Bóg dzień święty święcić nakazał, a i ci co się tym nie przejmują skorzystają z ciszy i spokoju.
Źle wyczułaś 😉
o to dobrze, że źle wyczułam 🙂 pozdrawiam serdecznie
Bardzo niebezpieczny pogląd o skracaniu czasu pracy. Chwytliwy dzięki niedopowiedzeniom, poparty słabymi argumentami. Może przedstawię ten temat w innych słowach: nałożenie administracyjnej kary na pracodawcę gdy rejestrowane godziny pracy pracownika przekroczą 35h/tyg. Co to spowoduje ? W pierwszym momencie powszechne oszustwa przy rejestracji czasu pracy. Potem, przez brak wzrostu wynagrodzen, efektywny ich spadek. Ludzie beda zmuszeni brac ekstra robotę (fakt, nie ci bogatsi) i biegac od jednego pracodowacy do drugiego. Nie da się naprawić świata, pomimo dobrych intencji, administracyjną decyzją. Trzeba stworzyć warunki, aby zmiany mogly postpowac w dobrym kierynku, a sankcjonowac dopiero jak beda dość powszechnie obserwowane.
Nieprawda. Nigdy żadne takie przewidywania się nie sprawdziły. Nie ma więc podstaw, by uważać, by i teraz miały się spełnić.
Zandberg będzie polskim Cyrusem? 😉 Miło, że lewica wzięła się za coś innego niż tylko gender.
Razem to lewica socjalna,kwestia obyczajowa jest dla nich marginalna. Zajmują się prawami pracowniczymi,budownictwem itp. W poprzedniej kadencji Sejmu tylko tym się zajmowali. Niestety,media głównego nurtu o tym milczały,bo to nie KO,a media katolickie,bo to partia lewicową,więc musi być zła. Nie mają wielkiej siły,ale dobrze,że są i że są w Sejmie,ktoś musi mówić o zwykłych ludzi ach
Nie wypowiadam się co do szczegółów planu i harmonogramu wdrożenia, bo mam za małą wiedzę, ale kierunek powinien być rozważany. Więcej takiej wrażliwości w Więzi, proszę.
Może to tylko o tych , którym najbardziej przyda się krótszy wymiar pracy – pracownikach handlu, logistyk wszelkich, usług.
Z możliwością skrócenia wymiaru godzin przepracowanych w tygodniu nierozerwalnie łączy się Organizacja Pracy. A tej u nas brakuje. Słabe zarządzanie wymuszające nieustanny „spontan” u zarządzanych.
Zatrudnianie ludzi bez przygotowania do pracy, bez określenia obowiązków. Bez szacunku dla ich zdolności i możliwości.
To nie jest administracyjne zarządzenie 35- o godzinnego tygodnia pracy. To tylko jeszcze bardziej zamęczy tych tych ludzi, jeszcze pogłębi wszechobecny „niedoczas”.
Najpierw zasady, organizacja, wystarczający poziom zatrudnienia – potem reforma.
Zamiast gadania o tym, że za długo pracujemy, zapytajmy dlaczego tak się dzieje. Czyż nie muszą się bilansować nasze domowe przychody z rozchodami? Politycy brylują na mównicy sejmowej, opowiadają dyrdymały, a my bierzemy nadgodziny, dodatkowe prace by starczyło do pierwszego. Nam nie dano możliwości elastycznego deficytu budżetu domowego. Zatroskanie o handel w niedzielę, jest podszyty hipokryzją. Porozmawiajcie uczciwie z pracującymi w niedzielę. Oni mogą w zamian wybrać dzień wolny w tygodniu, pozałatwiać sprawy w urzędach, pójść do lekarza, ogarnąć co nieco w domu, porobić zakupy… . Jeśli zaczynamy idealizować ideologicznie niedzielne świętowanie, to bądźmy konsekwentni. Niedziela wolna to nie tylko handel. Więcej ludzi pracuje przy komunikacji, opiece zdrowotnej, utrzymaniu w ruchu energetyki i innych mediów zapewniających nam ciepłą wodę w kranie. W rozrywce, kulturze… .Ustalmy uczciwie rekompensaty dla wszystkich, a nie ogłupiajmy się handlem. Dla wszystkich te same zasady, bez naciągania boskich nakazów. Jeśli już to robimy, bądźmy konsekwentni, zawał serca może poczekać do poniedziałku. ” Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba.”