Zima 2024, nr 4

Zamów

Abp Gądecki broni władzy i pozycji, a nie wiary

Abp Stanisław Gądecki podczas konferencji prasowej 8 listopada 2023 r. w Warszawie. Fot. EpiskopatNews

Konieczność zmian w Kościele nie wynika z ulegania liberalnemu światu, a z kompromitacji władzy absolutnej biskupów. Szkoda, że szef polskiego episkopatu tego nie dostrzega.

Przewodniczący polskiego episkopatu abp Stanisław Gądecki udzielił wywiadu Katolickiej Agencji Informacyjnej, dotyczącego synodu o synodalności, oraz skierował list do papieża Franciszka w sprawie niemieckiej drogi synodalnej. Obie wypowiedzi mnie zasmuciły. A zasmuciły, bo wynika z nich, że jeden z ważniejszych polskich hierarchów kompletnie nie rozumie, o co chodzi w synodzie, na czym polega dialog i dlaczego znajdujemy się, jako Kościół, w kryzysie. Jego interesuje tylko jedno: żeby było tak, jak było, i żeby przypadkiem biskupi nie utracili ani grama władzy. Tyle że niewiele ma to wspólnego z obroną katolicyzmu. To obrona władzy i pozycji, a nie wiary.

Zaczyna się od ubolewania, że na synodzie „wymogiem było słuchanie rozmówcy bez uprzedzeń i nie wdawanie się w polemikę”, a to – zdaniem arcybiskupa – sprawiało, że „nie było okazji do autentycznej rozmowy”. Osobiście doskonale rozumiem metropolitę poznańskiego, bo też uwielbiam polemiki, ale doświadczenie słuchania ludzi inaczej myślących nauczyło mnie, że pierwszym krokiem do spotkania jest odrzucenie założeń i uprzedzeń, drugim – zrozumienie i uznanie, że w słowach mojego rozmówcy znajduje się troska o Kościół i szczera wiara (jakkolwiek rozumiana), trzecim – próba zrozumienia, co nas realnie różni, a dopiero gdzieś na końcu jest – ewentualnie, ale przecież niekoniecznie – próba wyrażenia, maksymalnie nie raniącego, wyłożenia, co nas różni (co niekoniecznie oznacza, kto ma rację).

U abp. Gądeckiego jest inaczej, on – co wynika z jego słów – jest oburzony, że musi zrezygnować z uprzedzeń i wysłuchać. Autentyczna rozmowa to, jak się zdaje, dla niego moment, gdy jako mający władzę może zacząć strofować rozmówcę.

Smutno mi, że polski uczestnik synodu tak bardzo nie chce zrozumieć, co leży u jego podstaw

Tomasz P. Terlikowski

Udostępnij tekst

Dalej mamy rozważania na temat Kościoła w Niemczech, który – zdaniem szefa polskiego episkopatu – znajduje się „w największym kryzysie od czasów reformacji”. W liście do papieża abp Gądecki uzupełnia: z treści dokumentów drogi synodalnej wynika, że ich „autorzy wydają się tak zawstydzeni sposobem reakcji niemieckich biskupów na doniesienia o nadużyciach seksualnych ze strony duchownych, że postanawiają dokonać rewolucji obyczajowej i prawnej w Kościele powszechnym”. I trudno nie dostrzec, że obie kwestie metropolita poznański wygodnie eksportuje za nasze granice, i umieszcza w Niemczech.

Tyle że Kościół w ogóle jest w najgłębszym kryzysie od czasów reformacji, a dotyczy to także Kościoła w Polsce. Wielu polskich katolików (w tym księży, sióstr, mam nadzieję, że także biskupów) jest głęboko zawstydzona tym, jak hierarchowie reagowali na skandale seksualne, i jak nadal traktują osoby skrzywdzone. To ogromne zgorszenie i dowód (nie jedyny, ale bardzo mocny), że potrzebna jest jakaś forma kontroli nad posiadającymi władzę absolutną biskupami.

Kapłani coraz częściej mówią też, że wygodny język rzekomego ojcostwa, jakie biskupi mają sprawować nad nimi, również ukrywa w rzeczywistości często przemocowe relacje, które skryte pod językiem sakralnym, w istocie ze świętością wiele wspólnego nie mają. „Nie tak będzie między wami” – mówił Jezus, ale niestety tak często jest, że władza absolutna – pod płaszczykiem sakralnym – rodzi ogromne nadużycia.

I to właśnie z tego, a nie z ulegania liberalnemu światu, wynika konieczność zmian, kontroli, wprowadzenia świeckich (i to niezależnych od biskupa) także w przestrzeń zarządzania Kościołem. Możemy dyskutować o tym, jak to zrobić (niekoniecznie standardem musi być liberalna demokracja, którą arcybiskup tak mocno potępia), ale nie powinniśmy dyskutować, czy to zrobić. Model absolutystyczny (notabene przejęty z polityki, tylko z tej z XVIII i XIX wieku) skutecznie się skompromitował. W Polsce także, tylko – z zaskakujących powodów – abp Gądecki nie chce tego dostrzec.

Nie widać również u niego otwarcia na rozmowę, co nauka mówi o dysforii płciowej (pod tą nazwą, co niestety wprost wynika z wywiadu, hierarcha rozumie także homoseksualność, to jedynie dowodzi, że nie ma on pojęcia o czym mówi), o homoseksualności czy niebinarności. Wynika to zapewne z faktu, że metropolita Poznania nie ma czasu na słuchanie bez założeń, nie ma ochoty na zrozumienie innego, bo od razu chce ogłosić mu to, co uważa za absolutnie niezmienną doktrynę, bez której zostanie on potępiony. Problem zaczyna się wtedy, gdy okazuje się, że w ramach przekazywania rzekomo niezmiennej nauki przekazuje się własne uprzedzenia i własną niewiedzę. Smutne to bardzo, bo od pasterzy chciałoby się choćby minimalnej wiedzy na tematy, na które się wypowiadają.

O celibacie nie chce mi się nawet pisać, bo to kolejny tekst wypowiedzi biskupa, w której dokonuje się jego fałszywa absolutyzacja, wykluczająca nawet dla greckokatolickich kapłanów (tam, warto przypomnieć, istnieje dobrowolny celibat, a małżeństwa księży wcale go nie wykluczyły). Ale jak poprzednio, żeby to zobaczyć, trzeba wyjść ze schematu, zrozumieć, że nasze standardy nie są jedynymi możliwymi, trzeba spotkać się z żonatymi księżmi.

A już szczytem wszystkiego są rozważania na temat nauki i nieomylności papieża. „Kościół wyznaje dogmat o nieomylności papieża. Jednocześnie można odnieść wrażenie, że część teologów i biskupów wierzy w nieomylność nauk społecznych, i to nawet nie nauk ścisłych, ale niektórych socjologów i teorii głównego nurtu, o których za kilkadziesiąt lat będzie się tylko wspominać w podręcznikach historii” – oznajmia arcybiskup. I wyraźnie nie dostrzega, że miesza ze sobą porządki.

Nieomylność papieska dotyczy wiary i moralności, i to wyłącznie wówczas, gdy papież wypowiada się ex cathedra. Nie dotyczy natomiast medycyny, psychologii, socjologii, metod terapii czy rozumienia zjawisk społecznych. Kościół może i powinien badać te kwestie, może wypowiadać się na tematy moralne, ale nie powinien ignorować wiedzy płynącej także z nauk społecznych. Jeśli to robi, wówczas – jak abp Gądecki dysforię płciową odnoszący do wszystkich osób LGBTQ+ – naraża się na śmieszność.

Wesprzyj Więź

Z całością wywiadu i listu polemizować nie będę. Smutno mi, że polski uczestnik synodu tak bardzo nie chce zrozumieć, co leży u jego podstaw. Smutno mi, że oficjalny głos z Polski to wyłącznie teza „nic się nie dzieje, nie ma powodów do zmian i do reformy, a każdy, kto stawia pytania i słucha, albo wspomina o inkluzywności, schodzi z drogi katolickiej”.

Tekst ukazał się 17 listopada 2023 r. na Facebooku. Tytuł od redakcji Więź.pl

Przeczytaj też: W Polsce musimy się uczyć bycia Kościołem synodalnym

Podziel się

20
5
Wiadomość

Genialna riposta! W swoim Reportazu (https://www.youtube.com/watch?v=RU6JdZB2I7Q) pani Bialkowska zwrocila uwage na jeszcze jeden aspekt: bp Gadecki czul sie rozczarowany sytuacja, ze nikt mu nie odpowiedzial na list, ktory napisal po synodzie do Watykanu. A czymze tu sie rozczarowywac – taki wlasnie Kosciol tworzyliscie przez dziesiatki lat, ksieze biskupie! Pokrzywdzeni czekali po kilkadziesiat lat na odpowiedz, a niektorzy nie doczekali sie jej nigdy.

Boże , jak ja się cieszę, że pan Tomasz Terlikowski i pani Monika Białkowska mogą i mają gdzie wyrazić swoje oceny abpa Gądeckiego…
Hurra , nareszcie te różne dziwne dodatki i naddatki do kapłaństwa / hierarchii doczekały się nazwania i opisania. Czuję ogromną radość i ulgę, ze ktoś umie tak celnie wyrazić to, co zaledwie przeczuwam , że są miejsca, gdzie można taką krytykę wyrazić … Chciałam napisać , że to w końcu nie herezja, ale na FB u p. Tomasza co drugi komentarz to zarzut herezji 😉

Kościół katolicki na zachodzie już jakiś czas temu przyjął do wiadomości, że nie ma wpływu na życie polityczne i społeczne, ani nie jest ostoją moralności. Tam łatwiej dyskutować, debatować i dociekać. Nie są obciążeni pogonią za mamoną i wpływami. Księża sprowadzani zostali do usługodawców, nie grymaszą, nie wydziwiają, biorą świat jakim jest. U nas sprawa jeszcze się nie rypła, ale pierwsze koty za płoty poleciały. Najbardziej boją się utraty wpływów, a to się już dzieje. Następne wybory, być może już prezydenckie, odbędą się bez ich asysty. Politycy skrupulatnie studiują trendy i sondaże, nie inwestują w niepewne przedsięwzięcia. Jeszcze w tym roku świętowaliśmy niepodległość głównie w kościołach, ale to się zmieni niebawem. Stan kapłański mocno się starzeje, z wiekiem potęgują się dziwactwa, brak rozeznania i niechęć do zmian. Siwa głowa nie mądrzeje, wręcz przeciwnie, zamyka się w swych rojeniach. Dyskusja, krytyka tego czy innego hierarchy jest bezowocna, oni już od dawną żyją w swym wyimaginowanym świecie.

Z takim sposobem myślenia bp. Gądeckiego można być spokojnym, że KK pod jego kierownictwem pędzi wprost ku katastrofie, i nic go nie jest w stanie zatrzymać. Aż trudno uwierzyć, że można być tak impregnowanym na rzeczywistość. Jeśli po nim nie przejmie w przyszłym roku kierownictwa Episkopatu ktoś z szerszymi horyzontami, to za kilkanaście lat KK w Polsce , jak wymrze starsze pokolenie przywiązane tradycją do Kościoła, zostanie małą, marginalną sektą.

Zaproponowałbym red.Terlikowskiemu metodę terapeutyczną rozwiązywania konfliktów w rodzinie i postawił pytanie, jakie chociaż jedno dobre ziarno znajduje w wypowiedziach abp Gądeckiego. Bo jeżeli Autor żadnego nie widzi, to raczej to świadczy z dużym prawdopodobieństwem o problemie Autora z otwartością i dialogiem, którą to belkę widzi tylko w oku drugiego.

Np. red.Terlikowski krytykuje krytykę sposobu obrad synodalnych. Ta sama metoda była stosowana na szczeblu diecezjalnym, w którym brałem udział i którą skrytykowałem tu https://wiez.pl/2023/11/09/kard-rys-synod-naprawde-byl-przestrzenia-powszechnego-spotkania/. Ta skądinąd słuszna metoda stosowana do zupełnie innych celów, w przypadku planowania zmian ustroju Kościoła jest niepoważna w stopniu ocierającym się o kompromitację. Abp Gądecki ma w tej sprawie po prostu 100% racji. To red.Terlikowski zamiast chwili refleksji wali pałą, że komu się nie podoba metoda, ten jest przeciw dobru.

Zasadniczo podzielam wiele uwag red.Terlikowskiego. Władza biskupia noże nie sama w sobie, ale jest na ogół sprawowana w sposób nie przystający do Ludu Bożego we współczesnych czasach. A przecież nie zawsze taka była – biskup z kart Nowego Testamentu to co innego, niż biskup współczesny. Władza biskupia ewoluowała i słuszne jest pytanie, dlaczego ma nie ewoluować dalej tylko zastygnąć w obecnym kształcie?

Nieprzekonywująco abp Gądecki broni zastrzeżenia diakonatu i święceń tylko dla mężczyzn. Za tym przemawia ogromna, ale nie cała część tradycji, jednak teologiczne uzasadnienie jest wątłe. Dopóki kapłaństwo powszechne jest nie dodefiniowane, dopóty kapłaństwo urzędowe nie może być ostatecznie zdefiniowane i żadne zaklęcia na to nie pomogą.

Wybierając pomiędzy abp Gądeckim a red.Terkikowskim, bez entuzjazmu wolę jednak pozostać przy hierarchii. Dlatego, że mogę mieć jeszcze nadzieję na odnalezienie tej właściwej drogi dla Kościoła (nie jest nią zatrzymanie się tu, gdzie dziś jesteśmy), bo droga, którą poszedł Kościół niemiecki to manowce, z których dla wielu nie będzie już powrotu. To kapitulacja tu w Europie wobec cesarskiej Brukseli z całą jej ideologią.

Krytykowano Jana Pawła II i Benedykta XVI że są europocentryczni. Papież Franciszek jest niemieckocentryczny i tylko przywdziewa dla niepoznaki szaty trzecioświatowe. Pierwsza zapowiedziana tuż po konklawe encyklika miała nosić tytuł Beati pauperum i być poświęcona ubóstwu. Jeszcze latem 2012 biuro prasowe Watykanu zapewniało, że papież ciężko pracuje nad tą encykliką. Tymczasem dostaliśmy Laudato si oraz Amoris laetitia, które są o problemach priorytetowych dla Kościoła w Niemczech i innych kościołów „konsumpcyjnych” (związki po rozwodach, zielona rewolucja), a nie dla Kościoła w trzecim świecie. Tego trafnego rozróżnienia red.Terlikowski nie chce docenić u abp Gądeckiego. Wszystkie przywołania ubogich w Watykanie to jak podpieranie się lobbystów wielkiego biznesu potrzebami drobnych przedsiębiorców (nawet zakładane są takie stowarzyszenia atrapy drobnych przedsiębiorców by produkowały stanowiska w rzeczywistości odpowiadające grubym rybom). W imię zmarginalizowanych robi się rewolucję w Kościele dla „beztroskich”, by bez wyrzutu sumienia mogli się „realizować” przy pomocy pieniędzy.

Tyle, że „synodale weg” urwała się Franciszkowi z łańcucha, nie zrozumiała mądrości etapu, i wysforowała się do przodu demaskując niejawny cel synodu i komplikując strategię zmian, bo prostolinijni katolicy zobaczą, ku czemu to może zmierzać – osadzeniu przeciekającej nawy Kościoła na liberalnej mieliźnie jako jedynemu ratunkowi przed zatonięciem (proszę docenić, że doceniam działanie Franciszka w dobrej wierze, nawet jeśli to jest wiara malutka w Kościół). I przeciw temu występuje arcybiskup Gądecki, rzeczywiście w sposób archaiczny. Rzeczywiście, nie potrafi zarazić nową wizją Kościoła, bardziej zgodną z chrześcijaństwem niż synodale weg. I to są moje zastrzeżenia do wywiadu ks.arcybiskupa. Ale wolę trzymać z nim, niż z red.Terlikowskim.

Wypowiem się tylko co do przedostatniego akapitu. Pominę sprawę dziwacznego splotu konsumpcji, kościoła w Niemczech, ekologii i związków po rozwodach. Sposób zapisu sugeruje, że określenie niemieckiego kościoła jako konsumpcyjnego jest uzasadnione przez jego postulaty ekologiczne i związane z etyką seksualną, ale logicznej zależności ja nie widzę. Ale do meritum. Pan Piotr raczej nie jest świadom tego, że dla krajów Afrykańskich i Azjatyckich zmiany klimatyczne przynoszą katastrofalne skutki, dla rolników, którym coraz dotkliwsze susze grożą śmiercią głodową, ekstremalne temperatury naprawdę są niebezpieczne, a z roku na rok biją rekordy. Itd,itd. Dlatego laudato si jest jak najbardziej o ubóstwie, o czym jasno się w niej pisze. Bagatelizacja efektów katastrofy klimatycznej nie jest narozsądniejszym pomysłem. Poza tym reszta tez zawartych w akapicie też wymaga jakiś większych argumentów niż prostego zarzucania jakieś makiawelicznej nieuczciwości wobec Franciszka.

Ależ ja się zgadzam z zagrożeniami wynikającymi ze zmian klimatycznych dla krajów trzeciego świata. Nie zgadzam się z tym, że dla papieża powinna to być pierwszoplanowa sprawa. Dla niektórych katolików, którzy mają ku temu powołanie tak, ale nie dla Kościoła. Od tego są państwa, organizacje międzynarodowe, które mają więcej mocy sprawczych i Kościół ich nie zastąpi. Nie powinien tym sprawom poświęcać swojej nadmiernej uwagi zaniedbując to, w czym jest niezastępowalny. Mamy kryzys wiary, las płonie, a papież pielęgnuje róże. Aby dać wsparcie i parasol przed atakami współbraci w wierze tym katolikom, którzy inspirowani wiarą chcą poświęcić się tym zagadnieniom może należałoby sprawom klimatycznym poświęcić akt niższego rzędu, ale wprowadzanie tematu do głównych problemów Kościoła jest pomyłką. Jeszcze żeby papież pokazał, że oprócz pomysłów na ekologię ma pomysły na uzdrowienie Kościoła, to można byłoby jego zajmowanie się sprawami świeckimi przyjąć do wiadomości. Franciszek ma chyba więcej powołania do piastowania kierownictwa jakiejś agendy ONZ ds. klimatu niż Kościoła.

@ Piotr Ciompa: Chetnie bym z Panem podyskutowal o niemieckiej Drodze Synodalnej, ale jak dotad nie podejmowal Pan rzuconej rekawicy. W takim razie powtorze to, co napisalem tez do redaktorow redagujacych wywiady z bpem Gadeckim: jest bledem ortograficznym pisanie „synodale Weg”. Jezeli juz uzywamy formy obcojezycznej (zamiast polskiej „Drogi Synodalnej”), to uzywajmy jej wlasciwie: „Synodaler Weg” albo „Der Synodale Weg”. Nie piszemy przeciez „volkswage” tylko: „volkswagen”.

Ostrzeżeniem, że nic nie jest dane od Boga na zawsze, że droga wymaga wytrwania do końca, że na każdego z nas jest hak i huśta się nad nami, dopóki nie umrzemy. Że w każdej chwili grozi nam odwrócenie się od oblicza Boga.

@ Robercie, dlaczego nie odpowiesz po ludzku na zadane pytanie? Albo ostrzeżenie do polskich biskupów się odnosi albo nie. Nie można by w odpowiedzi użyć partykuły twierdzącej „tak” lub przeczącej” nie”? Byłoby znacznie sympatyczniej.
Warto popracować nad wzmocnieniem swojego ego, aby nie uciekać się niemal za każdym razem do zachowań pasywno-agresywnych.

List Ks.abp Gądeckiego jest wynikiem głębokiego polskiego anty-modernizmu klerykalnego .Brakuje mi odpowiedzi środowiska otwartych katolików teologów którzy punk po punkcje wykażą błąd .Publikacja Pana Terlikowskiego jest cenna aczkolwiek nie będzie przedmiotem debaty w środowisku kościelnym które uzna ją tylko za „atak wrogich mediów” jak zawsze.
Trzeba solidnego dokumentu teologicznego który obali te wszystkie bzdurne tezy w stylu ze homoseksualista darzy złą miłością partnera jak złoczyńca który nie wydaje swoich wspólników przestępstwa powołując się na św.Augustyna , przecież to jest całkowite odwrócenie porządków moralnych podlewane sosem pseudo modrości teologicznej ale nic z nią nie ma wspólnego .Może w odpowiedzi ks.abp Gądeckiemu należy zacytować Doktora Kościoła patrona teologów moralnych św Alfons Maria de Liguori„Spośród dwóch skrajnych tendencji – rygoryzmu i laksyzmu – ta pierwsza czyni znacznie większe spustoszenie w duszach chrześcijan”
Może należy przybliżyć hierarchii członkom EP współczesna naukę na temat płci , budowy mózgu i jego uwarunkowań neuroanatomicznych ze za popęd i orientacje odpowiadają określone struktury neuronalne a nie to czy mamy gruczoły mlekowe w piersiach albo jądra w mosznie.Bo w sumie z skąd mają posiadać taką wiedzę ? z seminarium ? raczej nie . studiów doktoranckich również raczej nie. Przecież w obrębie KK na Zachodzie funkcjonują potężne Uniwersytety Katolickie z siecią nowoczesnych Klinik , zatrudniają neorochirurgów , neurologów , neuropsychiatrów , seksuologów .Trzy tak trudno jest przekazać tą wiedzę tym hierarchą .Może ogłosić zbiórkę na sfinansowanie wizyty w Polsce profesorów medycyny , psychiatrii , seksuologii aby członkom polskiego EP krok po kroku wyłożyli na czym się opiera współczesna wiedza na temat seksualności człowieka i jego uwarunkowań neurobiologicznych aby nie głosili twierdzeń w stylu ze to wszystko liberalno-lewicowa ideologia .
Są obiektywne dowody naukowe , badania neuroanatomiczne ludzkiego mózgu , neurofizjologia reakcji seksualnych , wpływ genów i hormonów na kształtowanie płci ( np.Opis przypadku zespołu całkowitej niewrażliwości na androgeny etc. )

Nie warto zazwyczaj odnosić się do tekstów napastliwych. Jednak dobrze, że w Polsce możemy je czytać spoglądając, jak kształtuje się wiara w wyzwolonych w znacznym stopniu od tradycji, łącznie z dezawuowaniem episkopatu, wspólnotach kościelnych starej Europy. Po owocach ich poznacie i to na szczęście na dłuższą metę wszystko, co trzeba, wyjaśnia. Oby następca abp Gądeckiego był równie zdyscyplinowany, oczytany i zdrowo zdystansowany wobec tego, co przelotne, czy to w Kościele, czy poza nim.

To prosze mi odpowiedziec, dlaczego w Polsce, w ktorej mamy biskupow „zdyscyplinowanych, oczytanych i zdrowo zdystansowanych wobec tego, co przelotne, czy to w Kościele, czy poza nim” proces sekularyzacji przebiega najszybciej w Europie? Skoro jest tak dobrze z naszym Episkopatem, to dlaczego jest tak zle z Kosciolem w Polsce?

@ Marek2: No wlasnie! Ja zostalem przed dwoma laty zbanowany na deonie za podobne komentarze, a tu daja taki wywrotowy tekst! Mowie Ci, pieklo zamarznie!

Franciszek postawił za wzór niemiecką, heretycką drogę synodalną. Milcząco zaakceptował belgijską litrugię błogosławienia par homoseksualnych. Zezwolił na świętokradczą komunię św. (list do bpow argentyńskich w sprawie rozwiedzionych w ponownych związkach). Twierdzi, że Pan Bóg chciał wielości religii (!!!). Pobłogosławił demoniczną Pachamamę. Radośnie obchodził rocznicę Lutra. Jak można nie widzieć, że Franciszek tworzy swój 'autorski’ anty-Kościół?

Pan Terlikowski i o. Prusak występują przeciw papieżowi Franciszkowi i przeciw synodalności. Bo papież Franciszek zachęcał do różnych wypowiedzi w ramach Synodu o synodalności. Być może pan Terlikowski nie rozumie na czym polega synodalność i uważa, że jego punkt widzenia jest jedynym słusznym.