Zima 2024, nr 4

Zamów

Sanah: niedoszłym chłopakom do sztambucha

Sanah podczas koncertu na Stadionie Śląskim w Chorzowie 15 sierpnia 2023 r. Fot. Dominik Gajda / Agencja Wyborcza.pl

Za scenicznym wizerunkiem pastelowej dziewczyny, która zagubiona we własnych uczuciach marzy o chłopaku na całe życie, stoi osoba utalentowana, wykształcona muzycznie i świadoma tego, czego chce.

W Polsce wciąż nie do końca wiadomo, czy kobieta może robić to, co uważa za słuszne, czy jednak powinna słuchać przypadkowych mężczyzn. Za tym drugim wariantem opowiadają się m.in. polityczny publicysta Przemysław Szubartowicz oraz nieco zapomniany scenarzysta i reżyser Andrzej Saramonowicz.

Pierwszemu nie spodobało się, że autorka wydanej pod koniec 2022 roku płyty „Sanah śpiewa Poezyje” zaśpiewała poezje oraz to, jak je zaśpiewała. Po niemal roku od premiery bardzo aktywny na platformie X, dawniej Twitter, Szubartowicz wydał werdykt: „Piosenkarka Sanah sprofanowała utwór «Nic dwa razy» (wiersz W. Szymborskiej śpiewany przez Ł. Prus), a także «Pocałunki» (wiersz M. Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej śpiewny przez E. Demarczyk). Artystka nie rozumie, o czym śpiewa. Co jest echem głębszego problemu naszych czasów”.

Tydzień później piosenkarka dała koncert na Stadionie Narodowym, na którym 70 tysiącom gorąco reagujących fanek i fanów zaprezentowała aż 30 piosenek. Duże osiągnięcie, bo przed serią stadionowych występów Sanah (Chorzów, Gdańsk, Warszawa) żadna polska solowa artystka nie występowała w podobnym miejscu. I wielkie przeżycie, bo przed trasą wokalistka w swoim stylu droczyła się z Michałem Hanczakiem z Radia Eska: „Tak czasem sobie myślę: może to nie jest nic takiego dużego, może nikt nie będzie pamiętać po jakimś czasie, może wszyscy zapomną, że tam byłam? Jakby coś tam się nie udało, to wolałabym, żeby może zapomnieli. A z drugiej strony – gdyby się udało, to fajnie by było, jakby ktoś pamiętał”.

To właśnie koncert na Narodowym odnotował Saramonowicz, twórca filmów „Testosteron” czy „Jak się pozbyć cellulitu”. Napisał on zarówno na X, jak i Facebooku: „Jestem rozczarowany postawą Sanah. W Polsce dokonuje się gwałt na demokracji, a ta ma Stadion Narodowy i śpiewa oraz mówi o pierdołach”. O tym, jak się podobał koncert – ani słowa.

Większość komentujących nie zgodziła się z twórcą głupawych komedii. Doprecyzował zatem: „Wszystkich Państwa gotowych bronić Sanah jak Kmicic Jasnej Góry chcę zapewnić, że nikt nie stawia tu piosenkarce wielkich zarzutów. To raczej żal, że tak popularna artystka nie chce w swoim kraju pełnić tak ważnej roli jak Bob Dylan czy Nina Simone. Dzięki nim muzyka przełomu lat 60/70 była ważnym głosem w społecznej dyskusji. I została na wieczność”.

Czy Pawlikowska-Jasnorzewska pisała „pierdoły”? Czy Demarczyk stanęła do walki z Gomułką? Kim jest osoba, która budzi takie emocje?

Start rakiety

26-letnia Sanah chroni prywatność. Wiadomo z pierwszej ręki, że ma sześcioro rodzeństwa, a to, że od dłuższego czasu jest mężatką, potwierdziły dopiero tegoroczne koncerty. Wiele gwiazdek relacjonuje w mediach społecznościowych każdy swój ruch, ona nie. Nie porusza też tematów politycznych, a staroświeckość tematów piosenek odzwierciedlają staromodne sukienki artystki. Rodzicom młodszej publiczności, która ją uwielbia, trudno dezawuować artystkę jako niegrzeczną. Jest grzeczna, i już.  

Sanah to skrót od imienia Zuzanny Grabowskiej, którą ludzie z branży nazywają Zuzią. Może dlatego, że wydaje się osobą z dystansem do siebie, wesołą i młodszą niż jest – często się śmieje, lubi zdrobnienia i krindżowe żarty. Za scenicznym wizerunkiem pastelowej dziewczyny, która zagubiona we własnych uczuciach marzy o chłopaku na całe życie, stoi osoba utalentowana, wykształcona muzycznie i świadoma tego, czego chce. Piosenkarka podkreśla, jak wdzięczna jest rodzicom za to, że od początku ją wspierali. Dziś znakomicie radzi sobie solo, ale to mama z tatą podarowali jej kiedyś na święta kosztowną profesjonalną sesję nagraniową u znanego producenta Andrzeja Puczyńskiego. Ten, gdy zorientował się, z jakim talentem ma do czynienia, skontaktował Sanah z dużymi wytwórniami płytowymi.

Gry na skrzypcach uczyła się od czwartego roku życia – ma tytuł magistra Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie – a śpiewa mniej więcej od trzeciego, czyli od zawsze. Wprawdzie na początku kariery nie przebiła się w telewizyjnych konkursach „Mam talent” i „The Voice of Poland”, ale parę lat później wróciła z własnymi piosenkami i prostym przebojem „Szampan” (2020). „do biegu start / sama drogę tę wybrałam / chciałam tak / czy na moje łzy ja znajdę jeszcze czas”. To był start rakiety kosmicznej.

Piosenka utorowała drogę debiutanckiej płycie „Królowa dram”, która po tygodniu weszła na pierwsze miejsce sprzedaży w Polsce. Przelało się na niej „morze łez” (fraza z utworu „Cząstka”), autorka stała się jakby pocieszycielką dziewczyn w miłosnych rozterkach. W wywiadach żartuje, że te wszystkie teksty skierowane do byłych i wyśnionych chłopaków pisze do „niedoszłych”, bo sama byłych nie ma.

Jednak w wywiadach nie boi się też poważnych tematów. „Zazwyczaj jestem bardzo radosna, ale mam w sobie tę melancholię i lubię czasem z nią pobyć. Zawsze towarzyszą mi stres, niepokój i lęk. To część mnie, której na pewno za szybko się nie pozbędę” – powiedziała Joannie Wróżyńskiej z „Wysokich Obcasów”.

„Koroneczki to mój świat”

Rok po „Królowej dram” wyszedł album „Irenka” (od drugiego imienia autorki), a z nim artystka pokazała nowy wizerunek – skromniejszy, staromodny, melancholijny. Róż ustąpił sepii, od tamtej pory Sanah sprawnie porusza się między tymi dwoma emploi. W wywiadach i na scenie pozostała skromna, nieco skrępowana, czasem od niechcenia zabawna. Zupełnie jak Dawid Podsiadło.

Jeszcze raz „Wysokie Obcasy”: „Bardzo lubię styl retro. Sukieneczki, kołnierzyki… Kocham takie klimaty, koroneczki to mój świat. Nikt nie musiał mnie do niczego zmuszać ani nie był to pomysł na wykreowanie nowej mody”.

Czy bajka o Kopciuszku w XXI wieku się zdezaktualizowała? Czy teksty międzywojennych przebojów, szlagierów z lat 70. albo dwutysięcznych przenoszą słuchaczy w diametralnie inną rzeczywistość niż Sanah?

Jacek Świąder

Udostępnij tekst

Na kolejnej, wydanej wiosną 2022 płycie „Uczta” wspomniany Podsiadło, niekwestionowany gwiazdor polskiej piosenki, zresztą zaśpiewał. Na album złożyły się duety z artystami młodszymi, jak Daria Zawiałow i Vito Bambino, oraz tymi o dużym dorobku, jak Grzegorz Turnau, Artur Rojek czy Ania Dąbrowska. Przy okazji trasy promującej krążek ukazały się kabanosy sygnowane Sanah (nie wszystkim było do śmiechu: ucztę z kabanosów można było sobie zrobić za 4,99 zł, ale bilety na „Ucztę” na żywo kosztowały od 109 zł w górę). „Poezyje” – wokalistka krygowała się, że miały być tylko przerywnikiem, że spodziewała się 40 tysięcy odsłon w serwisie YouTube – są czwartym albumem pracowitej artystki.

We wrześniu opublikowała ona piosenkę „Jestem twoją bajką” do nowej filmowej adaptacji „Akademii Pana Kleksa”. Pierwotna wykonawczyni Zdzisława Sośnicka w kompozycji Andrzeja Korzyńskiego połączyła słodycz z pewnością siebie. Sanah zrobiła to bliżej stylu smutnej femme fatale Lany Del Rey, trochę mrocznie, śpiewając jakby na paluszkach. Trzeba przyznać: wszystko, czego dotknie, zamienia w złoto.

Dominatorka

Na popularność w internecie z Sanah może rywalizować (i przegrać) wyłącznie czołówka raperów. W serwisie muzycznym Spotify Sanah ma obecnie najwięcej odtworzeń ze wszystkich polskich artystek. We wrześniu słuchało jej ponad 2,5 mln osób. Najpopularniejsze piosenki, jak duet z Vito Bambino „Ale jazz!” czy zaśpiewana z Dawidem Podsiadło „Ostatnia nadzieja”, dawno przekroczyły 50 mln odsłuchów. Branża też ją docenia: wcześniej laureatka Fryderyka za album roku, teraz została artystką roku.

Dominacja Sanah jest najbardziej widoczna w serwisie YouTube, miejscu, w którym muzyki szuka lwia część słuchaczy w Polsce. W 2022 roku utwory Sanah odtworzono 573 mln razy. Tylko ośmiu wykonawców – sami raperzy – przekroczyło 200 mln, a drugi na podium Gibbs uzbierał 292 mln odtworzeń. Dla porównania wideoklipy Eda Sheerana włączono w Wielkiej Brytanii 305 mln razy. Od premiery „Szampan” ma 94 mln wyświetleń, zaś „Ale jazz!” – 101 mln. W sumie wszystkie filmy z założonego w 2014 roku kanału naszej artystki wyświetlono już ponad 1,5 miliarda (!) razy.

Do piosenek z „Sanah śpiewa Poezyje” powstała cała seria wideoklipów pokazujących Polskę odległą od rozświetlonych metropolii. Szczególną karierę zrobił ten do utworu „Nic dwa razy” (57 mln odsłon) nakręcony w miejscowości Wojtkowice-Glinna w gminie Ciechanowiec. Wystąpiły w nim „pływające krowy” Bolesława Młynarczuka, które umieją pokonać Bug. Informowało o tym nawet Radio Białystok, dodając, że część zdjęć powstała w sadzie Mirosława Reczki. Mieszkańcy Podlasia mają też drugi powód do dumy – cerkiew w przygranicznych Tokarach zagrała w „Do * w sztambuch” ze słowami Adama Mickiewicza.

Sanah potrafi karmić fanów także koncertami – oprócz stadionowego tournée niezwykłym w naszym kraju ruchem była trasa „Bankiet” sprzed roku, na której wokalistka występowała z 50-osobową orkiestrą i 30-osobowym chórem.

Antyfeministycznie?

O pisaniu piosenek z Sanah opowiedział Kamilowi Wróblewskiemu z TOK FM producent Kuba Galiński, współautor „Szampana”, „Ostatniej nadziei” czy „Ale jazzu!”: „Nie wiedziałem, jak to ugryźć, szukałem. Żona podpowiedziała mi, żeby robić to prosto. Zaczęło działać. Zuzia zajarała się moimi szkicami, napisała wokale, pierwsze teksty. Świetne. Świeżość to idealne określenie tego, co przyniosła (…) Nagrywa jeden take. Przychodzi do studia, najchętniej zaśpiewa raz i już jest dobrze. Czasem robimy poprawki, gdy np. nie słychać jakiegoś słowa, ale zazwyczaj to są szybkie akcje. Jest skrzypaczką po Akademii Chopina w Warszawie, więc świetnie słyszy i nie ma problemów z czystością czy intonacją. To, co proponowaliśmy sobie nawzajem, odpowiadało nam i wychodziły z tego fajne rzeczy”.

Paradoksalnie bohaterka tekstów Sanah jest pasywna i nie wierzy w siebie. Często marzy o momencie, gdy dostrzeże ją ten wymarzony mężczyzna i zacznie się życie. Chce być (lub jest) opiekuńcza, nieśmiała, to facet daje sens jej istnieniu. Konserwatywni publicyści z satysfakcją stawiają przewrotne tezy, jak ta, że piosenki Sanah mają „ostentacyjny wręcz wydźwięk antyfeministyczny” (Piotr Kaszczyszyn).

Słuchaj też na SoundcloudYouTube i w popularnych aplikacjach podcastowych

Rzeczywiście, błyskawicznie realizująca swoje cele artystka, liderka dużego zespołu śpiewa: „od teraz już w zielone gram / i serce ci na dłoni dam / mam się dobrze, bo dziś nie mam nic / tylko ciebie (…) boję się burzy za rogiem / ale nie, tego nigdy ci nie powiem / jedno wiem, jesteś lekiem / uu / na całe zło” („Skanah”). Albo: „A gdyby na parkiet ktoś porwał ją choć raz / zniknąłby cały świat, gdy orkiestra gra / lecz ta melodia się skończy i tak (…) tańcz ze mną, sekundy pędzą, no tańcz / potem powróci mój szary świat” („Szary świat”).

To jednak motywy odwieczne, a nie „antyfeministyczne”, cokolwiek miałoby to znaczyć. Czy bajka o Kopciuszku w XXI wieku się zdezaktualizowała? Czy teksty międzywojennych przebojów, szlagierów z lat 70. albo dwutysięcznych przenoszą słuchaczy w diametralnie inną rzeczywistość niż Sanah?

***

Zdumiewające, jak wiele osób chętnie obsadza artystkę w upatrzonej przez siebie roli, by zaraz rozliczać ją z tego, że źle robi to, co sobie wymyślili. Twórcy muzyki pop mocno zapracowali na to, by móc pokazać na scenie po prostu siebie, w takiej oprawie, jaką uznają za stosowną. Jedną z reguł muzyki popularnej, podobnie jak filmu czy polityki, jest tworzenie światów, które odbiorcy odrzucą albo się w nich odnajdą, a może potraktują je jak wyzwanie.

Wesprzyj Więź

Najlepiej to działa, gdy artysta wie, co chce osiągnąć, a Sanah wie. Jej utwory nie odbiegają od standardu współczesnych polskich przebojów, a jeśli tak – to na plus. Artystka ma dobrą rękę do nieco zakurzonych słów i mało oczywistych zderzeń: „u, różowy pąs / przez niego na buzi dąs / u, brylantowy wąs / tęsknię za nim, tylko śniąc” (mroczne „Audi” z duetem Miętha). Jest również solidną kompozytorką z godnym szacunku zapleczem.

Żeby to zobaczyć, trzeba jednak porzucić uprzedzenia.

Przeczytaj też: Król Rafał z Jasła

Podziel się

4
1
Wiadomość

Trochę znałam Sanah, bo mam w domu jej sześćdziesięcioletniego fana. Ale po koncercie na Narodowym wsiąkłam. Dziesiątki tysięcy światełek, gdy artystka śpiewa Hymn Słowackiego to coś, czego się nie zapomina.

@ Anna – według SJP PWN, wsiąknąć — wsiąkać
1. «o cieczach: przeniknąć w głąb czegoś, nasączając coś»
2. «szybko wejść gdzieś, stając się niewidocznym»
3. «przyzwyczaić się do nowych ludzi, warunków itp.»
4. pot. «zostać skradzionym lub zaginąć»
5. pot. «przepaść bez wieści, ukryć się gdzieś»
A Pani w jakim znaczeniu użyła tego słowa? Co właściwie się z Panią stało po koncercie na Narodowym, oprócz tego, że była Pani prawdopodobnie oczarowana?

Mam mieszane uczucia i nie mogę się zdecydować, czy lubię twórczość Sanah, czy też nie. Jej seria z poezjami z jednej strony mnie zachwyciła, z drugiej strony nie. Podoba mi się, że odkrywa poezje dla innych, podoba mi się, że wybrała także moje ulubione wiersze, i cieszę się, słysząc słowa znanych poetów w piosence. Naprawdę pasują one do piosenek. Więc duży plus za pomysł. Melodie też wpadają w ucho i współbrzmią ze słowami. Teledyski pokazują piękną Polskę. Ogólnie byłabym zachwycona – gdyby nie brzmienie głosu. Nie lubię głosu Sanah i jej maniery śpiewania, takiego trochę, jak ja to mówię, “przez nos”. Gdyby to był czysty, jasny głos – byłabym zachwycona, a tak, nie mogę powstrzymać się przed skrzywieniem się, gdy go słyszę. No ale gusta są różne. 🙂

@ Karolina, nie jestem złośliwy, tylko nie zrozumiałem. Jeżeli podanie przeze mnie znaczeń slownikowych było złośliwe, to po co Pani się do nich odniosła? Poza tym Pani interpretacja wcale nie jest przekonująca.
Czasem się czyta wypowiedzi, w których jakieś słowo użyte jest bardzo potocznie, zgodnie tylko z żargonem środowiskowym, młodzieżowym lub dialektem regionalnym. Wypowiedź staje się niejasna dla użytkowników języka spoza środowiska, kategorii wiekowej lub regionu.
Chyba lepiej jest pisać według standardu ogólnopolskiego, jest wystarczająco precyzyjny i bogaty, by oddać np. zachwyt wywolany koncertem.

@Łukasz
“Jeżeli podanie przeze mnie znaczeń slownikowych było złośliwe, to po co Pani się do nich odniosła? ”

Po co ? Z powodu tego, że odebrane to było jako złośliwe – żeby to uświadomić.
Pan nie zrozumiał jednego słowa a pozostali komentatorzy odebrali z kolei pański “słownikowy” komentarz jako złośliwość (w tym i ja)

Początkowo nie wiedziałem o co panu chodzi bo tego słowa w tym znaczeniu używa się od dawna i to wszędzie.

Nie jest to żaden “żargon środowiskowy, młodzieżowy lub dialekt regionalny”.

Gdyby pan poszukał lepiej to znalazłby pan takie znaczenie opisywane już w słownikach, które idealnie pasuje akurat do zdania użytego przez @Anna:

” Ale po koncercie na Narodowym wsiąkłam.”

To proszę:

tu link:
https://wsjp.pl/haslo/podglad/60027/wsiaknac/5229378/w-spolecznosc

jedna z definicji:
przyłączyć się do jakiejś grupy, stając się jej częścią

(w tym przypadku: do grupy fanów Sanah)

i cytaty:
“Moja żona jest nauczycielką. Pomogła mi wsiąknąć w miejscowe środowisko.”

źródło: NKJP: (N): Przerobiony na duńską modłę, Dziennik Polski, 2006-09-26

“Błądziłem po omacku, na własną rękę szukałem pomysłów muzycznych, bo nie umiałem skorzystać z tego, co proponowali profesorowie. Całkowicie wsiąkłem w Piwnicę pod Baranami.”

źródło: NKJP: Krystyna Janowska: Słyszę obrazami, Polityka, 2003-11-29

“Myślałam, że będzie mi trudno zaaklimatyzować się w kraju, po tylu latach. Jednak moje obawy były niepotrzebne. Bardzo szybko wsiąkłam w to środowisko.”

źródło: NKJP: Sylwia: Królikowska: Jestem Polką, Gazeta Wrocławska, 2003-09-16

“Michał błyskawicznie włączył się w sopockie życie. Ma swoje ulubione kawiarnie, wsiąkł w sopocką bohemę.”

źródło: NKJP: Gabriela Pewińska: Chirurg na walizkach, Wieczór Wybrzeża, 2000-04-28

“Dziewczęta błyskawicznie wsiąkły w filmowy świat […].”

źródło: NKJP: Elżbieta Podolska: Maraton niezwykłości, Gazeta Poznańska, 2004-09-17

Język jest żywy i ewoluuje cały czas i to jest piękne.
Martwy język nazywa się np. łacina i prawie nikt już nim nie mówi, językiem polskim na szczęście włada cały czas sporo ludzi.

@ Lukasz: Ja zrozumialem o co chodzi Karolinie. To mnie to bardzo fajna, niezargonowa forma opisu zachwytu koncertem. Pana zas zachowanie przypomina mi raczej postawe Sheldona z Big Bang Theory (to taki serial mlodziezowy).