Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Imiona lecące ku Niebu. Rocznica w Jedwabnem wśród protestów

82. rocznica pogromu w Jedwabnem, 10 lipca 2023. Fot. Ambasada Izraela w Polsce

Obchody tragicznej rocznicy przypominały w swym sztafażu tamtą zbrodnię – w fundamentach stodoły bezbronni ludzie, a wokół niej: wtedy rozjuszona hałastra, a dziś kontrmanifestanci zakłócający upamiętnienie ofiar.

Na obchody rocznicy mordu w Jedwabnem pojechałem w tym roku po raz pierwszy. Jakoś do tej pory nigdy się nie składało. A ponieważ w ostatnich latach intensywnie zajmowałem się literaturą na temat Zagłady tworzonej przez przedstawicieli drugiego i trzeciego pokolenia, w tym odnoszącej się do wydarzeń z czerwca i lipca 1941 r., tym bardziej zapragnąłem tam się znaleźć.

Już gdy jechałem wczesnym rankiem przez Podlasie, udzieliła mi się atmosfera niecodzienności – piękno krajobrazu, słoneczna aura i cisza. 10 lipca 1941 r. pogoda była podobna, a roślinność pewnie tak samo wybujała i pachnąca.

Słynne miasteczko sprawiało wrażenie opustoszałego, ale im bardziej zbliżałem się do pomnika, tym więcej spotykałem ludzi z białoczerwonymi flagami. Początkowo pomyślałem, jakże naiwnie, że to miejscowi mieszkańcy, podążający na uroczystości zorganizowane przez warszawską gminę żydowską.

Koszmar i bezsilność

Pod pomnikiem była już spora grupa ludzi (otoczona w bliższej i dalszej odległości grupami policjantów). Wśród tych, którzy rzeczywiście przyjechali tu złożyć hołd pomordowanym Żydom, kręcili się inni, którzy znaleźli się tu, aby je zakłócić. Mieli ze sobą transparenty z hasłami: „Nie przepraszam za Jedwabne, niech przeproszą sprawcy”, „Chcemy prawdy = ekshumacji”, „Żądamy ekshumacji!!! Żądamy prawdy!!!”, „Dokończyć ekshumację = skończyć z oszczerstwami pseudo historyków wobec Polaków. Kłamstwo jedwabińskie = egzekucja bandyckiej 447”, i kartony z wrogimi napisami typu „Przeproście za zbrodnie na narodzie polskim!”. Dzierżyli też w dłoniach polskie flagi, na których widniał znak orła białego.

Rozstawili się wokół zewnętrznej strony kamiennego murku otaczającego miejsce po stodole-mogile żywcem spalonych miejscowych rodzin żydowskich. Wszystko to było bardzo przygnębiające… Dlaczego policja pozwoliła na tak bliskie podejście ich do miejsca obchodów, nie tylko niejako akceptując to dodatkowe upokorzenie uczestników (obok w ogóle samej obecności tych wrogo nastawionych ludzi), ale po prostu ignorując zasady bezpieczeństwa obowiązujące w takich okolicznościach? Kto za to odpowiada, kto dał takie instrukcje i dlaczego?

Wewnątrz miejsca pamięci – przed i po obu stronach skromnego pomnika upamiętniającego pomordowanych – zgromadzili się ci, którzy chcieli ich uczcić. Wśród nich ambasador Izraela Jakow Livne, rabini Michael Schudrich i Ichak Chaim Rapaport, ks. Wojciech Lemański z Kościoła rzymskokatolickiego i ks. Michał Jabłoński z Kościoła ewangelicko-reformowanego, kilku posłów, członkowie gminy żydowskiej z Warszawy.

Dlaczego policja pozwoliła protestującym na tak bliskie podejście do miejsca obchodów, nie tylko akceptując dodatkowe upokorzenie uczestników uroczystości, ale po prostu ignorując zasady bezpieczeństwa obowiązujące w takich okolicznościach?

Sławomir Jacek Żurek

Udostępnij tekst

Rabin Schudrich powiedział tylko: „Nie jesteśmy na dyskusjach historycznych, jesteśmy tutaj modlić się i żałować razem niewinnych ludzi, którzy byli zabici tutaj, dokładnie w tej dacie, 10 lipca 1941 r.”. Z dawnego wnętrza stodoły popłynęły słowa psalmu 130 „Z głębokości wołam do Ciebie!” – po hebrajsku i po polsku, potem El male rachamim [Boże pełen miłosierdzia].

Następnie rozpoczął się najbardziej dla mnie (i nie tylko) wzruszający moment obchodów, jakim było odczytywanie imion i nazwisk pomordowanych (uszeregowanych według ulic, gdzie mieszkali), ich wiek, ewentualnie zawód. Najpierw robiły to kolejne osoby pojedynczo, a potem, ze względu na długość spisu – wszyscy uczestnicy równocześnie, jednak nie strona po stronie, lecz spontanicznie, gdzie kto wybrał, dzięki czemu każda ofiara mogła zostać głośno przywołana.

W niesamowitym efekcie kakofonii ich personalia wzbijały się w niebo, a trajektorii tej nie były w stanie zakłócić nienawistne napisy zza murku ani szydercze gesty i komentarze. Popatrzyłem na twarz rabina Schudricha. Była jakby z kamienia, jak oblicze Sługi cierpiącego z Księgi Izajasza, którego Ha-Szem „wspomaga, dlatego jest nieczuły na obelgi”, dlatego stał się jak głaz i „wstydu nie dozna”. Potem zobaczyłem jeszcze jego oczy – pełne bólu. Mnie najtrudniej było wymieniać młodych: Saul Wasersztajn (lat 12), Manel Sosnowski (lat 6), Liba Kadysz (lat 9), Szajna Kadysz (lat 7), Mira Kadysz (lat 5)…

To był koszmar i bezsilność. Obchody tragicznej rocznicy przypominały w swym sztafażu tamtą zbrodnię – w fundamentach stodoły bezbronni ludzie, a wokół niej: wtedy rozjuszona hałastra, a dziś kontrmanifestanci zakłócający upamiętnienie ofiar.

Wciąż widnieje kłamstwo

Od wielu lat dzień 10 lipca to również okazja do odwiedzenia okolicznych miejscowości na Podlasiu, gdzie na przełomie czerwca i lipca 1941 r. miały miejsce pogromy: Radziłowa, Wąsosza, Szczuczyna, Bzur. Przebieg upamiętnienia był wszędzie taki sam: psalm 130, El male rachamim i odczytywanie imion ofiar – każdy uczestnik po jednej rodzinie lub osobie.

W Radziłowie na pomnikowej tablicy postawionej niegdyś przez ZBoWiD wciąż widnieje kłamstwo: „W sierpniu 1941 faszyści [podkreśl. S.J.Ż.] zamordowali 800 osób narodowości żydowskiej, w tym 500 osób spalili żywcem w stodole”. W Szczuczynie, w miejscu, gdzie wśród pól niedawno odnaleziono kolejne miejsce zbiorowego zabójstwa Żydów przez ich sąsiadów, zaznaczonym tylko przez zgromadzone tu kamienie, dołączyli do nas dwaj miejscowi, przekonujący, że mordercami byli nie Polacy, tylko Niemcy.

W ostatnich latach to i inne popogromowe miejsca pochówku Żydów na Podlasiu z lata 1941 r. odkrył dr Mirosław Tryczyk, autor słynnej książki „Miasta śmierci”. Chyba najbardziej wstrząsające znajduje się w gęstwinie leśnej w Bzurach. Tu ofiarami padło dwadzieścia dziewczyn żydowskich (w wieku 15–30 lat). Najpierw zostały przez sześciu polskich oprawców zgwałcone, a później śmiertelnie pobite drewnianymi pałkami specjalnie na tę okoliczność wzmocnionymi u kowala żelazem.

Bez przewodnika trudno odnaleźć tablicę (ufundowaną przez Michała Pandera, a zaprojektowaną przez Piotra Grzegorka), postawioną w miejscu, które dopiero przed czterema laty wskazał naoczny świadek, a potwierdziły specjalistyczne badania. Przenieśliśmy na to miejsce zgromadzone wcześniej na skraju lasu przez ks. Lemańskiego kamienie i głazy, żeby choć trochę uwidocznić skrytą wśród drzew tajemnicę. Temu także ma służyć każdorazowe wydeptywanie ścieżki do tego miejsca.

Ponieważ ofiary pozostają nieznane (po wojnie nikt z sąsiadów o nich nie pisnął), upamiętnienie polegało na odczytaniu listy najbardziej popularnych w przedwojennej Polsce żydowskich imion kobiecych, a następnie modlitwie psalmem i odczytaniu okolicznościowego przejmującego wiersza…

Bez odpowiedzi

Od masakry w Jedwabnem minęło osiemdziesiąt dwa lata, od pierwszych uroczystych obchodów tragedii ponad dwadzieścia. Czy coś przez te lata się zmieniło? Co zrobili rządzący (wszystkich opcji politycznych), aby wyjaśnić Polakom, że zbrodnia miała miejsce, że dokonała się, że się stało…?

Wesprzyj Więź

Dlaczego władze samorządowe nie utworzyły w miasteczku stałej ekspozycji przypominającej o dawnych żydowskich mieszkańcach tego miejsca, aby po prostu przywracać o nich pamięć i budować duchową więź zerwaną przez nienawistne działania? Może wtedy sami współcześni mieszkańcy pokazaliby się na obchodach, nie życząc sobie wykorzystywania ich ziemi do zakłócających je kontrmanifestacji?

Po wizycie w Jedwabnem mam jeszcze wiele pytań…

Przeczytaj też: Miałem nadzieję, że „Sąsiedzi” uświadomią ludziom, jakim zagrożeniem duchowym jest antysemityzm. Nie udało się

Podziel się

17
1
Wiadomość

W poruszającym artykule Autor kilkukrotnie pisze o Podlasiu i na Podlasiu sytuuje Jedwabne, Wąsosz, Szczuczyn…. Precyzyjnie należałoby napisać, że są to miejscowości w woj. podlaskim. Granica historycznego Podlasia (ze stolicą w Drohiczynie) biegła w tym rejonie od Narwi wzdłuż Biebrzy, mniej więcej do Goniądza, a dalej wzdłuż rzeki Ełk. Rajgród należał już do Podlasia. Po drugiej stronie tej linii było Mazowsze (Kurpie). Jeszcze w okresie międzywojennym granicę pomiędzy województwami białostockim i warszawskim poprowadzono pomiędzy Jedwabnem a Wąsoszem. Jedwabne było w warszawskim!
Potworne zbrodnie, o których pisze Autor wydarzyły się na terenie dzisiejszego województwa podlaskiego, ale nie na Podlasiu, już o wiele trafniej byłoby napisać, że na Mazowszu.

Jestem przybity faktem, że miejsca pamięci nie są otoczone należytym szacunkiem. Mordercy, oprawcy, bandziory – ci którzy dopuścili się zbrodni, powinni być zidentyfikowani i należy wobec nich wyciągnąć surowe konsekwencje. Jeśli ktoś mordował dla zysku i grabieży – majątek zagrabiony trzeba odebrać. Tutaj powinno być zero tolerancji. Jest niestety wielu ludzi złej woli, po obu stronach, którzy są zainteresowani generalizowaniem zbrodni i przenoszeniem odpowiedzialności na całe społeczeństwo, jedni dla zysku, a drudzy dla uniknięcia odpowiedzialności. Ponury sojusz.

Zapewne mało kto wie że zwrot Ha-Szem (czyli Imię) ma zastępować występujące u Izajasza imię własne Boga, które żydzi (wierni, w odróżnieniu od Żydów czyli członków narodu) z obawy przed naruszeniem drugiego przykazania nie wymawiają. Wymagało by to wyjaśnienia czytelnikowi.

Za artykuł dziękuję, bo ważny i potrzebny.

Mam przyjaciółkę, która twierdzi, że Polacy po doświadczeniach zaborów i okupacji, itp. nie mogliby popełnić zbrodni….
Dziewczyna na wielkie, dobre serce, wiarę wspomaganą często naukami w sanktuarium w Łagiewnikach, wierzy też, że Bóg stworzył świat zgodnie z tekstem Biblii, i jest totalnie zamknięta na jakiekolwiek słowo niepochlebne o naszym narodzie. Jakakolwiek dyskusja na te tematy jest opcją niemożliwą.
Pewnie i ona chętnie protestowałaby przeciw (jej zdaniem) oczernianiu Polaków.

Na jej przykładzie widzę, że niemała część spośród nas zawsze będzie mieć w głowach wyimaginowany obraz Polaka katolika, który przez wieki był dręczony, ale nigdy nie podniósłby ręki na innego (zapewne Polaka katolika). Tego się nie da zmienić. To poczucie karmione jest tekstami innych podobnych jej.
A jednocześnie, powtórzę, to kobieta o wielkim, dobrym (?) sercu.

wystarczy spojrzeć na statystyki – ile morderstw ma miejsce corocznie w Polsce, i to w warunkach silnego, tzn. sprawnie egzekwującego prawo karne, państwa. A co było na przełomie komunizmu i III RP? Ile brutalnych mordów mafijnych, itd. Idealizm nie idzie w parze z chrześcijaństwem, zarówno w makro-, jak i mikroskali.

… ale też ani w judaizmie ani w chrześcijaństwie nie istnieje odpowiedzialność zbiorowa, ani odpowiedzialność pokoleniowa. Socjologiczne opracowania (niestety nie znajdę teraz źródła) mówią, że Polacy jako zbiorowość (czyli statystycznie rzecz biorąc) zachowali się w czasie wojny dobrze, biorąc pod uwagę okoliczności, czyli np. warunki do skrajnej demoralizacji spowodowane bardzo brutalną okupacją i brakiem własnego państwa.

Warto nieraz znać historyczny kontekst tych wydarzeń i np. przeczytać niezwykle cenną pracę Marcina Zaremby „Wielka Trwoga. Polska 1944 – 1947. Ludowa reakcja na kryzys”. Jedwabne, Wąsosz czy pogrom kielecki uzyskują wtedy odpowiednie tło historyczne.

„ci którzy dopuścili się zbrodni, powinni być zidentyfikowani i należy wobec nich wyciągnąć surowe konsekwencje.”
Proszę nie być naiwnym. W Jedwabnem mordercy zostali zidentyfikowani (przynajmniej ci ważniejsi) już dawno, zaraz po wojnie. Cieszyli się prze całe życie absolutnym szacunkiem i spali zupełnie nieźle.
Akurat w Jedwabnem wszystko odbywało się w biały dzień, na oczach całego miasteczka, więc w jakiś sposób wszyscy byli w to zamieszani, nawet dzieci, które skrzętnie wyłapywały uciekinierów. I nadal trwa absolutne WYPARCIE.
W tej sytuacji nie dziwi mnie absolutnie, że przenosi się odpowiedzialność na całe społeczeństwo.

„Jestem przybity faktem, że miejsca pamięci nie są otoczone należytym szacunkiem.”
Widać żydowskie miejsca pamięci są miejscami nie-pamięci dla większości Polaków. I proszę sobie samemu odpowiedzieć: dlaczego?

„Jest niestety wielu ludzi złej woli, po obu stronach”
No oczywiście, Żydzi są winni niejako z definicji. Mają czelność pamiętać.

Zapewne były różne motywacje protestu. Niektórzy protestowali przeciwko instrumentalizacji mordu w Jedwabnem w celu prowadzenia przeciwnej polityki historycznej niż prowadzą ją środowiska narodowe. Ale Autor hurtem wszystkich obraża uznając ich za odpowiedników tamtych morderców. A Redakcja taką mowę nienawiści uznaje za uprawniony punkt widzenia.

PS. Ponieważ barbaria dotarła także na to forum, by nie dać okazji podobnym oskarżeniom jak te, które spotkały mnie za odmienny pogląd na wychowanie dzieci niż jedynie słuszny, że mianowicie muszę być zwolennikiem bicia dzieci, czuję się zmuszony uzupełnić, że przeszkadzanie innym w manifestowaniu ich przekonań uważam za barbarię. Przeszkadzanie w uroczystościach w Jedwabnem uważam za barbarię. Blokowanie przez lewicę wykładów uniwersyteckich osób o przeciwnych poglądach uważam za barbarię. A od lewicy ta barbaria się zaczęła. Akurat nie jest to najważniejsze dla mnie, ale dla Państwa pozostających w dialogu z lewicą powinno to mieć ważniejsze niż dla mnie znaczenie. Ale widzę że porusza was ograniczanie w głoszeniu poglądów tylko tych słusznych. Ograniczanie głoszenia niesłusznych poglądów mniej Państwa boli, jeśli w ogóle boli.

1. A skąd Pańskie przekonanie, że były różne motywacje protestu? Można to przecież zweryfikować, bo analogiczne protesty były w Jedwabnem 10 lipca też w poprzednich latach. Ja weryfikowałem to naocznie. A Pan na czym opiera swoje przekonanie?
2. Kogo z protestujących w Jedwabnem ma Pan na myśli, pisząc: „Niektórzy protestowali przeciwko instrumentalizacji mordu w Jedwabnem w celu prowadzenia przeciwnej polityki historycznej niż prowadzą ją środowiska narodowe”? Konkretnie: którzy „niektórzy”?
3. Tegoroczny protest różnił się po raz pierwszy decyzją (policji?) o dopuszczeniu do otoczenia miejsca pamięci (zarys stodoły) przez kontrdemonstrantów. Tę decyzję można uznać wyłącznie za skandaliczną.
4. Jeśli nazwanie nienawiści nienawiścią uznaje Pan za mowę nienawiści, to coraz trudniej nam rozmawiać.

potworna zbrodnia. Waham się, czy w ogóle wrzucić tego posta, bo temat faktycznie wymaga ciszy Natomiast jest szereg pytań, które byłyby interesujące: np. struktura społeczna w tamtych rejonach – jak ją dotknęła okupacja sowiecka 1939-41, czy była eksterminacja, wywózki, itd. Skąd wzięło się popiersie Lenina, które pojawia się w opisach?

może dodam, że moje pytanie nie zawiera ukrytej tezy. Niektórzy mówią, że Polaków w Katyniu mordowali sowieccy Żydzi. Ale przecież co najmniej kilkuset zamordowanych polskich oficerów było pochodzenia żydowskiego, włącznie z bardzo zasłużonym dla Polski rabinem Baruchem Steinbergiem. Żydzi z klasy średniej byli prześladowani przez Sowietów na równi z Polakami, wielu z nich zostało wywiezionych wgłąb Rosji…