Zima 2024, nr 4

Zamów

Kościół jako anty-Babel

Ks. Tomáš Halík podczas spotkania na Uniwersytecie Szczecińskim 19 kwietnia 2023 r. Fot.

Wielokrotnie słyszeliśmy, że chrześcijanie mają „dać Europie duszę”. Źle zrozumielibyśmy to wyrażenie, gdybyśmy rozumieli „duszę” jako ideologię.

W Księdze proroka Izajasza czytamy: „Kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce? Przestańcie składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu […] Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie!” (Iz 1,12–18).

Te słowa są świadectwem jednego z najważniejszych punktów zwrotnych w historii. Prorok Izajasz zapowiada koniec religii (religii w sensie ludzkiej manipulacji sacrum) i narodziny wiary – wiary jako ortopraksji, jako procesu uczenia się czynienia dobra innym i dążenia do sprawiedliwości społecznej.

Ortodoksja bez ortopraksji jest martwa. Relacji z Bogiem nie można oddzielić od relacji z ludźmi. Wiara, dar łaski, życie Boga w człowieku to niewidzialna tajemnica. „Boga nikt nigdy nie widział” – mówi Pismo Święte (1J 1,18). Możemy jednak doświadczyć Jego obecności w ludzkich aktach miłości i nadziei. Bóg jest obecny, widzialny i wiarygodny w staraniu o to, by uczyć się czynienia dobra i szukania sprawiedliwości.

Wiele wież Babel runęło na przestrzeni dziejów, ale ich ruiny – grupowy egoizm – pozostały w ludzkich duszach

ks. Tomáš Halík

Udostępnij tekst

Wiara chrześcijańska, wiara w tajemnicę Wcielenia, jest wiarą wcieloną. Prawdziwa wiara nie polega na tym, co myślą i mówią wierzący, ale na ich relacjach z innymi, zwłaszcza na solidarności z ubogimi, uciśnionymi i spychanymi na margines. Prorok Izajasz w Biblii hebrajskiej i List św. Jakuba w Nowym Testamencie zgodnie podkreślają, że wiara jako relacja z Bogiem wyraża się w „miłości społecznej”, w przechodzeniu od egoizmu do solidarności.

Wiara ukrzyżowana i wskrzeszona

Duch Jezusa Chrystusa uczy nas rozeznawania duchowego, wrażliwości na Bożą obecność i Jego działanie w świecie – nawet daleko poza widzialnymi granicami Kościołów.

W dniu Pięćdziesiątnicy obchodziliśmy święto narodzin Kościoła. Według Dziejów Apostolskich Kościół narodził się z burzy zielonoświątkowej.

Według Ewangelii św. Jana dar Ducha Świętego został dany apostołom w dniu zmartwychwstania. Byli oni przygnębieni i zamknięci ze strachu przed Żydami. W swojej męskiej dumie i małostkowości nie dowierzali świadectwu kobiet, zwłaszcza Marii Magdaleny, „apostołki apostołów”.

Jezus przezwyciężył zamknięte drzwi strachu i nieufności, wszedł między nich, pokazał im swoje rany i przyniósł im swój pierwszy i największy dar: obiecanego Ducha. „Weźmijcie Ducha Świętego!”.

Tchnął na nich tak jak Stwórca swoim tchnieniem powołał do życia pierwszego człowieka. W ten sposób Jezus uzdrowił i wskrzesił zranioną, ukrzyżowaną wiarę apostołów. Dał im nowe, głębsze i pełniejsze życie.

Dar Ducha jest darem przebaczenia i pokoju. Mocą, która pokonuje strach. Przebaczenie i pojednanie oznaczają nowe życie, nowy początek, nową szansę. Naśladowcy Chrystusa mają prowadzić i szerzyć tę uzdrawiającą misję, aby wszyscy mogli powstać z grobu strachu i winy do nowego życia.

Zrozumienie przyjdzie

Ale Kościół potrzebuje przebaczenia, pojednania i uzdrowienia, aby wypełnić swoją misję. Według słów Jezusa misją Ducha jest prowadzenie do pełni Prawdy.

Misja Kościoła – w całej jego historii – to wypełnianie w mocy Ducha Świętego tego „zadania hermeneutycznego”: interpretowanie powierzonych mu tajemnic coraz głębiej i na nowo, wnikanie w nieskończoną głębię Jezusowych słów, nauczania i życia.

Jezus mówił do apostołów, że nie wszystko od razu zrozumieją. Zrozumienie przyjdzie później. My też musimy stale wzrastać w rozumieniu Ewangelii. Nasza wiara wciąż musi dojrzewać. Dotyczy to zarówno procesu rozwoju wiary w życiu poszczególnych osób, jak i w historii Kościoła.

Tu na ziemi, w świecie, w historii, widzimy rzeczy Boże – jak pisze św. Paweł – tylko częściowo, jakby w zwierciadle, w obrazach i przypowieściach. Jedynie w ramionach Boga może każda osoba, ale także wspólnota wierzących, Kościół, zrozumieć więcej i widzieć Boga w pełni, „twarzą w twarz”.

Nie jesteśmy Jezusem 

Jest to pilne ostrzeżenie przed pychą i głupotą tych, którzy już twierdzą, że są „właścicielami Prawdy”. Pełnia Prawdy jest tylko w Jezusie i tylko On może powiedzieć: „Ja jestem Prawdą”. Nie jesteśmy Jezusem; jesteśmy tylko jego niedoskonałymi, ciągle uczącymi się uczniami. Jesteśmy wspólnotą pielgrzymów i podczas naszej podróży przez historię potrzebujemy siebie nawzajem; potrzebujemy doświadczeń i darów duchowych innych osób, aby uzupełniać nasze własne.

Gdyby cała prawda była już zawarta i zawiązana „literą” w tekście Biblii, w dogmatach, encyklikach papieskich, przepisach kościelnych i teoriach teologicznych z przeszłości, nie potrzebowalibyśmy już Kościoła ani teologii, ani kaznodziejstwa, ani słuchania Ducha w modlitwie.

Takie zamknięte rozumienie chrześcijaństwa i wiary byłoby prawdopodobnie „bluźnierstwem przeciwko Duchowi Świętemu”, przed którym Jezus dobitnie przestrzega jako najniebezpieczniejszym z grzechów. Nie wolno nam powstrzymywać tchnienia Ducha, który nadal uczy nas i prowadzi nas coraz bardziej i wciąż na nowo.

Duch uczy nas odczytywania znaków naszych czasów i sztuki rozeznawania duchowego. Uczy nazywania dobra dobrem, a zła złem. Uczy nas odwagi proroków w obliczu tyranów. „Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie!”.

Tylko sprawiedliwy pokój

Gromadząc się na modlitwie, nie możemy zapominać o Kalwarii naszych czasów, Ukrainie. Krew niewinnych ofiar ludobójstwa Putina w Ukrainie i cierpienia ukraińskich dzieci wywożonych do Rosji wołają do Pana Zastępów.

Nie kompromis polityczny i pokój cmentarzy, ale tylko sprawiedliwość i sprawiedliwy układ rozejmowy mogą przywrócić pokój temu krajowi, który dziś swoją krwią podpisuje wniosek o przyjęcie do rodziny wolnych narodów europejskich.

Bezwzględnym moralnym obowiązkiem światowej rodziny chrześcijan jest, aby publicznie, głośno i otwarcie mówili ludziom takim jak patriarcha Cyryl, że popieranie rosyjskiego ludobójstwa w Ukrainie jest zdradą Chrystusa i odstępstwem od Ewangelii. Przedstawicielom Kościoła nie wolno stać się marionetkami w rękach gangsterów i zbrodniarzy wojennych. Nie wolno im też stać się winnymi milczenia, apatii, fałszywej neutralności. Nie wolno im uprawiać zręcznej dyplomacji, na wzór „mądrości tego świata”. Nikt nie może służyć dwóm panom: Bogu i morderczemu agresorowi.

„Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem!” – woła Pan Zastępów.

Czuję też moralny obowiązek przywołania tu historycznego doświadczenia mojej ojczyzny. Gdy przywódcy zachodnich demokracji poświęcili na rzecz Hitlera integralność terytorialną Czechosłowacji – myśląc, że uratuje to pokój – pomogli mu rozpętać wojnę światową.

Gdyby dzisiaj Zachód uległ Putinowi i poświęcił Ukrainę, popełniłby ten sam tragiczny błąd i zagroziłby bezpieczeństwu i pokojowi całego świata. Klęska Ukrainy byłaby zachętą dla wszystkich dyktatorów i agresorów na naszej planecie.

Bóg wciąż większy

Żyjemy w trudnych czasach. Papież Franciszek nazywa je „trzecią wojną światową w kawałkach”.

Z doświadczeń pierwszej i drugiej wojny światowej zrodziły się śmiałe wizje wielkich myślicieli chrześcijańskich, takich jak Pierre Teilhard de Chardin, Paul Tillich i Dietrich Bonhoeffer. Wszyscy oni zrozumieli, że nadszedł czas, aby chrześcijanie odkryli – poza tradycyjnym teizmem – „większego Boga”, wciąż większego Boga (Deus semper maior).

Bonhoeffer był przekonany, że wiara chrześcijańska musi uwolnić się od starych koncepcji religijnych, tak jak kiedyś uwolniła się od Prawa Mojżeszowego. Teilhard zaproponował nową chrystologię, wielką procesualną wizję kosmicznego, uniwersalnego Chrystusa.

Czy bóle i niepokoje naszych czasów staną się bólami porodowymi nowej i głębszej ekumenicznej teologii i duchowości? Czy przyniosą one nowe impulsy i zachęty na drodze Kościoła i całej rodziny ludzkiej przez historię?

Widzę zalążek nowej eklezjologii w wezwaniu papieża Franciszka do synodalnej odnowy Kościoła. W warunkach naszych czasów Kościół ma powrócić w nowy i twórczy sposób do swej pierwotnej, dynamicznej, procesualnej postaci – formy Kościoła jako wspólnej wędrówki (syn hodos).

Pokusy wycofania się i rezygnacji

Nie tylko Kościół rzymski potrzebuje odnowy synodalnej. Kluczowym zadaniem naszych czasów jest odkrywanie i uświadamianie sobie, co kryje się za słowem-kluczem: wspólna droga, wspólna podróż. Iść razem.

Konieczne jest wyjście ku nowym horyzontom ekumenizmu. Szacunek dla różnorodności oraz poszukiwanie wzajemnego uzupełniania się i wzbogacania różnych tradycji chrześcijańskich to istotny, ale tylko pierwszy krok na drodze, którą wytyczyła encyklika papieża Franciszka Fratelli tutti.

Kiedy na politycznej mapie świata pojawiają się nowe granice i przepaście, w duszach ludzi ponad wszelkimi granicami kulturowymi musi płonąć płomień pragnienia jedności całej rodziny ludzkiej.

II Sobór Watykański i pontyfikat papieża Franciszka to dwa istotne kroki w przejściu od „katolicyzmu” do „katolickości”, czyli do coraz szerszego i głębszego otwarcia na tchnienie Ducha Bożego w kierunku eschatologicznego celu: „punktu Omega”, kiedy Bóg będzie wszystkim we wszystkim.

Na tę drogę trzeba zaprosić nie tylko wszystkie wspólnoty chrześcijańskie, ale wszystkich ludzi dobrej woli. Nie jest to jednokierunkowa droga postępu, ale nieustanna walka z pokusami wycofania się i rezygnacji, droga wiodąca przez czasy kryzysów oraz indywidualne i zbiorowe noce ciemne.

Wieże Babel i ich ruiny

Według Dziejów Apostolskich Kościół narodził się z zielonoświątkowej burzy Ducha. Urodził się jako sakrament zrozumienia, jako „anty-Babel”.

Historia o budowie wieży Babel z Księgi Rodzaju jest wyrazem ludzkiej pychy, symbolem dążenia do fałszywej, totalitarnej jedności. Za tę pychę – czytamy w Biblii – ludzkość została ukarana zranieniem w bardzo intymnej dziedzinie: w obszarze języka, komunikacji, dzielenia się. Ludzie i narody przestały się rozumieć.

Symbolika tej historii jest nadal potężna. Wiele wież Babel runęło na przestrzeni dziejów, ale ich ruiny – grupowy egoizm – pozostały w ludzkich duszach.

Tragiczne doświadczenia XX wieku obejmują powstanie i upadek dwóch nowoczesnych wież Babel, hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy i stalinowskiego Związku Sowieckiego. Oba te imperia upadły, ale narodowy mesjanizm, który był u kolebki ich obu, nie przestał być groźny.

Unia Europejska jest i musi pozostać gwarantem bezpieczeństwa, wolności i dobrobytu narodów i państw europejskich. Upadek imperium hitlerowskiego umożliwił powstanie Unii Europejskiej, a upadek imperium sowieckiego umożliwił jej rozszerzenie. Dziś atak Putina na fundamenty międzynarodowego porządku prawnego wzmocnił świadomość konieczności jedności europejskiej. Próby osłabienia tej jedności są bardzo niebezpieczne i nie wolno ich tolerować.

Dusza to nie ideologia

Proces jednoczenia Europy musi być stale pogłębiany i kultywowany, nie tylko w sferze politycznej i gospodarczej, ale przede wszystkim kulturowej i duchowej. Kościoły chrześcijańskie i wszystkie wspólnoty wyznaniowe stoją w tej dziedzinie przed zasadniczą misją do spełnienia.

Wielokrotnie słyszeliśmy zdanie, że chrześcijanie mają „dać Europie duszę”. Źle zrozumielibyśmy to wyrażenie, gdybyśmy rozumieli „duszę” jako ideologię. Europa nie potrzebuje chrześcijańskiej ideologicznej nostalgii za średniowieczną christanitas. Moralnym obowiązkiem Kościołów chrześcijańskich jest ostrzeganie przed próbami wykorzystywania symboli chrześcijańskich do szerzenia nacjonalizmu i tzw. demokracji nieliberalnej (czyli niedemokratycznego państwa autorytarnego, „katolicyzmu bez chrześcijaństwa”).

Europejska symfonia kulturowa potrzebuje za to jasnego, zrozumiałego i wiarygodnego chrześcijańskiego głosu; inspirującego przykładu ekumenicznej jedności w różnorodności, zrodzonego w dniu Pięćdziesiątnicy w przeciwieństwie do wieży Babel; przykładu synodalności – wspólnej drogi wzajemnego słuchania, wzajemnego szacunku, solidarności i współpracy. Zawsze musimy uczyć się czynienia dobra i szukania sprawiedliwości.

Wesprzyj Więź

Tłum. Zbigniew Nosowski

Tekst rozważania wygłoszonego w Parlamencie Europejskim 6 czerwca 2023 r. podczas ekumenicznego śniadania modlitewnego, zorganizowanego przez Komisję Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) i Konferencję Kościołów Europejskich (KEK). Gospodarzem spotkania był polski europarlamentarzysta Jan Olbrycht (Europejska Partia Ludowa). Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.

Przeczytaj także: Ks. Halík: Reforma Kościoła nie uda się bez ożywienia duchowości

Podziel się

10
7
Wiadomość