Jesień 2024, nr 3

Zamów

Św. Antoni, kaznodzieja z drzewa orzechowego

Francisco de Zurbarán, „Objawienie Dzieciątka Jezus świętemu Antoniemu z Padwy”

Był zaciekłym krytykiem warunków społecznych, nie omieszkał też krytykować niektórych duchownych. Ludzie wierzyli w to, co mówił, bo widzieli, że nie przemawia do nich pewny siebie urzędnik kurii, lecz wędrujący z miasta do miasta ubogi kaznodzieja.

Podobno głosił kazania, siedząc w konarach orzechowego drzewa w pobliżu Padwy, gdzie dziś znajduje się niewielki kościółek Sant’Antonio di Noce. Kościół katolicki wspomina 13 czerwca w liturgii św. Antoniego Padewskiego – Doktora Kościoła, jednego z najpopularniejszych świętych, patrona „od zagubionych osób i rzeczy” oraz ludzi ubogich. Dla franciszkanów jest to drugi co do ważności święty – po ich założycielu, św. Franciszku z Asyżu.

Z osobą św. Antoniego łączy się wiele pięknych legend. Jedna z nich mówi, że kiedy głosił kazanie w Rimini nad Adriatykiem, z szeroko otwartymi pyszczkami słuchała go ogromna rzesza ryb. Do najpopularniejszych wspomnień dotyczących świętego należy „cud z Dzieciątkiem Jezus”, które szeroko uśmiechnęło się do świętego z kart Ewangelii. Dlatego wiele obrazów ukazuje św. Antoniego z czułością trzymającego na rękach małego Jezusa. Szczególnie wiele tego rodzaju opowiadań mają bardzo kochający „swego” świętego Włosi, mimo że Antoni pochodził nie z Włoch, ale z Portugalii, a do Padwy przybył na krótko przed śmiercią.

Pochodził z Portugalii, a nie z Włoch, zaś do Padwy przybył na krótko przed śmiercią

Teresa Sotowska

Udostępnij tekst

Antoni (Ferdynand Bulonne; po portugalsku Fernando Martins de Bulhões) urodził się ok. roku 1195 w zamożnej rodzinie w Lizbonie. W wieku 15 lat wstąpił do zakonu augustianów, gdzie otrzymał bardzo dobre wykształcenie teologiczne, ale nie pozostał u nich długo. W 1219 roku przyjął święcenia kapłańskie, a w rok później był świadkiem sprowadzenia do Coimbry – ówczesnej stolicy Portugalii – ciał pięciu misjonarzy, męczenników franciszkańskich z Maroka, którzy zginęli z rąk Saracenów, a których poznał rok wcześniej, gdy wybierali się na misje. Wtedy też zapragnął zostać misjonarzem i męczennikiem, postanowił więc wstąpić do zakonu franciszkanów w Coimbrze, gdzie przyjął imię zakonne – Antoni, ku czci pustelnika z Egiptu z przełomu III i IV wieku, jednego z twórców życia zakonnego w chrześcijaństwie.

Ale podjęta z wielkim entuzjazmem próba misji wśród Saracenów nie powiodła się. W gorącym klimacie Afryki młody zakonnik ciężko zachorował, a statek, którym powracał, zatrzymał się na Sycylii. Tam przyszły święty postanowił osiąść w pustelni franciszkańskiej, przypadek jednak sprawił, że szybko odkryto jego talent kaznodziejski. Antoni został więc wędrownym kaznodzieją. Wszędzie, gdzie się pojawiał, gromadziły się tłumy. Ponieważ kościoły nie mogły pomieścić wszystkich chętnych, przemawiał często pod gołym niebem. Jak głosi przekaz, potrafił przemawiać tak sugestywnie, że nieraz jeszcze w czasie kazania wyciągali do siebie ręce na znak zgody najzagorzalsi wrogowie.

Kazania św. Antoniego były proste, przystosowane do zwyczajnych ludzi, a ich styl – plastyczny, niekiedy sarkastyczny. Piętnował pogoń za zbytkiem i skąpstwo. Był zaciekłym krytykiem warunków społecznych, nie omieszkał też krytykować niektórych duchownych. Ludzie wierzyli w to, co mówił, bo widzieli, że nie przemawia do nich pewny siebie urzędnik kurii, lecz wędrujący z miasta do miasta ubogi kaznodzieja.

Był jednym z najbardziej cenionych mówców XIII wieku: miał dar wymowy, obdarzony był świetną pamięcią, szeroką wiedzą i silnym, czystym głosem. Samym sobą uosabiał najlepiej to, co pragnął wpoić swoim uczniom: „Nasze życie jest pełne pięknych słów i puste, gdy chodzi o dobre dzieła. (…) Dlatego zaklinam was: pozwólcie zamilknąć swoim ustom, a pozwólcie mówić czynom!”.

Ten prosty kaznodzieja zakonny wydał się św. Franciszkowi tak godnym zaufania, że pod koniec 1223 roku poprosił on Antoniego, by wyjaśniał swoim współbraciom Pismo Święte i uczył sztuki kaznodziejskiej. Mianował go jednocześnie profesorem teologii, tym samym więc Antoni został pierwszym nauczycielem teologii u braci mniejszych. Odwiedzał domy zakonne w Arles, Tuluzie i Montpellier, a następnie w Bolonii i Padwie.

Tak intensywny i nie oszczędzający się tryb życia szybko podkopał zdrowie przyszłego świętego. Gdy w wieku 35 lat przybył do Padwy, był już ciężko chory i zmęczony. Jego kazania wielkopostne, które głosił codziennie w wypełnionym po brzegi kościele, po raz kolejny odmieniły życie miasta. Do dziś jeszcze obowiązuje podjęta wtedy reforma kodeksu – „Codice statuario repubblicano di Padova”, wedle którego można zajmować mienie opieszałych dłużników, ale nie można ich aresztować.

Tam też, a dokładniej w swym klasztorze w Arcelli koło Padwy, zmarł 13 czerwca 1231 roku, mając nieco ponad 35 lat. Pozostawił chrześcijanom dwa główne zadania: głoszenie Ewangelii i troskę o innych. Już w niespełna rok później – 30 maja 1232 roku ogłosił go świętym papież Grzegorz IX. Był to jeden z najkrótszych procesów kanonizacyjnych w dziejach Kościoła. W czasie kanonizacji odczytano opis 53 cudów, dokonanych za wstawiennictwem Antoniego.

Do najbardziej znanych licznych pism teologicznych i kaznodziejskich, jakie po nim zostały, należą „Kazania niedzielne” i „Kazania o świętych”. 16 stycznia 1946 roku Pius XII ogłosił go doktorem Kościoła, obdarzając tytułem „Doctor Evangelicus”.

Do postaci św. Antoniego nawiązywał też w swoim nauczaniu Benedykt XVI. Podkreślał jego wkład w rozwój duchowości franciszkańskiej oraz to, że święty ten zdawał sobie sprawę ze słabości natury ludzkiej i skłonności do upadku. Głosił, że tylko dusza, która się modli, może dokonać postępu w życiu duchowym. W jednej z katechez papież Ratzinger przypomniał, że na początku XIII wieku, w czasach odrodzenia miast i rozkwitu handlu, wzrastała liczba ludzi nieczułych na potrzeby biednych. Dlatego Antoni „wzywa wiernych do refleksji o prawdziwym bogactwie, to znaczy bogactwie serca, które czyniąc ludzi dobrymi i miłosiernymi, gromadzi skarby dla nieba”.

Wesprzyj Więź

W 2020 roku, z okazji 800. rocznicy franciszkańskiego powołania św. Antoniego, papież Franciszek skierował list do franciszkanów. Życzył, by to wydarzenie wzbudziło w nich „ten sam święty niepokój, który prowadził Antoniego po drogach świata, by słowem i czynem świadczyć o Bożej miłości”. „Jego przykład dzielenia się z ubogimi, a także jego zapał w obronie prawdy i sprawiedliwości, mogą również i dziś być zachętą do ofiarnego daru z siebie” – napisał Franciszek, zachęcając, szczególnie ludzi młodych, do zgłębiania tej postaci.

KAI

Przeczytaj też: Wychudzony święty. Franciszek z Asyżu w pracach Marii Hiszpańskiej

Podziel się

2
1
Wiadomość

Napisać artykuł o świętym Antonim z Padwy nie używając słowa „lichwa” to tak jakby napisać o życiu Johna Lennona nie wspominając o Beatlesach. Ale może tak jest bezpieczniej . Kiedy Benedykt XVI pochwalił bankowość muzułmańską zaraz musiał się zabrać na emeryturę.

Podobnie, jak napisać ten życiorys nie używając sformułowania „mordowanie katarów”.

Istnieje coś takiego, jak kontekstualizacja świętości. To, że coś w czasach, gdy dany święty żył było potępiane, nie znaczy, że i dziś takie ma być. Czasy się zmieniają. Gdyby traktować to sztywno, to byśmy musieli także dziś oślepiać wrogów i lać im ołów w uszy, jak święty Stefan.

Nie dyrygują .Muzułmańska bankowość istnieje w systemie zakazującym lichwy. Nie tak dawno i Kościół lichwy zakazywał, a św. Antoni był wręcz symbolem walki z lichwą .
Benedykt sugerując powrót do tego zakazu naraził się bankierom ,działającym w oparciu o lichwę – do tego stopnia, że Instytutowi Dzieł Religijnych (taka zabawna nazwa banku państwa watykańskiego) zablokowali możliwość dokonywania przelewów, odcinając go od systemu SWIFT, co było prawdopodobną przyczyną abdykacji papieża.

Laokon, takich bajek „dlaczego Benedykt zrezygnował” było na pęczki. Bank Watykański musi przestrzegać ustaw antylichwiarskich, bo jest bankiem kraju stowarzyszonego UE i częścią strefy Euro.

No i która bajka była prawdziwa, bo chyba jakaś przyczyna rezygnacji była?

Jak to z bajkami, żadna. Benedykt XVI, jak sam przyznał zrezygnował, bo nie był na siłach, by dalej sprawować urząd. Papież przyjmował silne leki w związku z bezsennością, które musiał odstawić, bo były zbyt groźne dla zdrowia.

Oczywiście, spekulowano z różnymi innymi przyczynami, od sprawy banku, przez kwestię skandali, aż po aferę Vaticanleaks, ale żadna z tych sytuacji nie była ani jakaś wyjątkowa, ani przeważająca. Tak więc nie ma co szukać jakiejś mistyki, gdzie jej nie ma.

Pewnie dlatego, że trzy razy weryfikuję, zanim coś napiszę. O problemach zdrowotnych wspominał sam Benedykt. Wyznanie po latach pokrywa się z enigmatycznym stwierdzeniem o powodach podanych przez niego w chwili samej rezygnacji. O lekach i ich wpływie Benedykt wspominał też Seewaldowi.

No, ale zawsze przecież można wymyślać, że podpadł spiskowcom, co ostrzyli na niego długie sztylety. Którzy to spiskowcy nagle okazują się bezbronni wobec Franciszka, który dużo głębiej ingeruje w Bank Watykański, niż poprzednik.

Dobrze byłoby gdybyś czytał to z czym dyskutujesz. Ja o czym innym, ty o czym innym.

My nadal o tym samym. Piszesz o „prawdopodobnej przyczynie abdykacji papieża”, co jest zwyczajnie nieprawdą.

Mój dziadek, idąc na wojnę w 1944, dostał ma drogę od matki obrazek ze świętym Antonim. Wierzył, że to dzięki niemu wrócił do domu. I do końca życia miał ten obrazek przy sobie i modlił się do niego.
Zazdroszczę mojemu dziadkowi takiej wiary w opiekę świętych.

To co napisałem jest prawdą . Benedykt XVI NAPRAWDĘ pochwalił „bankowość muzułmańską” (sam, na własne uszy to słyszałem), co NAPRAWDĘ wzbudziło niepokój bankierów działających w „systemie lichwy” -a jest to system w tej chwili hegemonistyczny .
Perspektywa wyjścia z systemu 1,3 miliarda katolików musiała wzbudzić zaniepokojenie finansjery, bo groziła poważnym uszczerbkiem dla systemu ,
a może nawet jego zniszczeniem. I reakcja była adekwatna- paraliż finansów Watykanu ( jak u św. Jana – kto nie będzie miał znamienia Bestii, nie będzie mógł ani sprzedawać, ani kupować) .
Można to wszystko zaliczyć do jakichś foliarskich teorii spiskowych, ale lepiej byłoby się temu przyjrzeć. Kiedy papież abdykował, możliwość dokonywania przelewów przywrócono. Wystarczy prześledzić kolejność zdarzeń. Możliwe, że jest to zbieg okoliczności, ale jest to mało prawdopodobne. Nowy papież już nie „wyjeżdża” z takimi pomysłami. W sprawach finansowych nie ma żartów. Gdy chodzi o pieniądze wszyscy robią się bardzo nerwowi.
Ja bardzo dobrze pamiętam czasy w których dygnitarze różnych szczebli odchodzili ze stanowisk „ze względu na zły stan zdrowia”. Nikt w ten powód odejścia nie wierzył, więc trudno mi też w to uwierzyć w przypadku papieża, który po abdykacji cieszył się przez wiele lat dobrym zdrowiem.

Benedykt XVI ziarno zasiał . Co my z tym zrobimy? Okaże się. Bez lichwy, która do 1983 roku była jeszcze grzechem ciężkim , da się żyć.

Napisałeś, że trzy razy sprawdzasz zanim coś napiszesz, ale ani razu nie sprawdziłeś, że SWIFT nie ma nic wspólnego z Unią Europejską, ani ze strefa Euro. Ostatnio wyłączono go Rosji ( bardzo słusznie , ale chyba nieskutecznie ).

O strefie EURO pisałem w kontekście lichwy, a nie SWIFT. Odcięcie Watykanu od transakcji międzynarodowych i wyłączenie bankomatów nie było żadną inicjatywą Benedykta, tylko zewnętrznych audytów. W dodatku nie dotyczyło to samego IDR, tylko sankcji nałożonych na Watykan w sposób zewnętrzny. Bankowością Watykanu zajmuje się Deutsche Bank, a nie IDR, a sama blokada na SWIFT była czasowa i dotyczyła konieczności reform bankowych w związku z wpisaniem Watykanu na listę krajów podejrzanych o pranie pieniędzy.

Z jednym się zgodzę – można to zaliczyć do foliarskich teorii spiskowych, w dodatku bardzo słabych, bo opierających się o niewiedzę. Żadnej perspektywy „wyjścia z systemu 1,3 miliarda katolików” nigdy nie było.