rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Laski, źródło światła

Kaplica pw. Matki Bożej Anielskiej w Zakładzie Dzieci Niewidomych, 1925 wg projektu Łukasza Wolskiego. Fot. Hubert Śmietanka/Wikimedia Commons/CC BY-SA 2.5

Laski są miejscem, w którym można duchowo odnaleźć to, co nazywam „źródłem światła”.

Dwa lata temu rozpoczęłam poszukiwania duchowych „korzeni” Lasek. Ankieta „Więzi” zaproponowała pytanie o to, dokąd (nie musi być to „miejsce” w sensie fizycznym, ale może to być także książka, wspólnota…) udaję się w celu duchowego pogłębienia. To pytanie, którego nie umiałabym sformułować, a jest mi ono bardzo potrzebne — jako zakończenie sześciu niewielkich objętościowo tematów, opartych na wybranych cytatach z literatury wokół „ludzi Lasek”. Pragnę tu napisać o Laskach jako miejscu, w którym można duchowo odnaleźć to, co nazywam „źródłem światła”.

Z perspektywy pół wieku

Laski poznałam jako studentka w 1950 roku. Były stosunkowo młode jeszcze bardzo ubogie. Żyła niewidoma założycielka: Matka Elżbieta Czacka, która w tym właśnie roku przekazała kierownictwo Zgromadzenia i całego Dzieła Lasek swojej zastępczyni i innym osobom odpowiedzialnym. Sama ukryła się na jedenaście lat w głębokim cieniu swego pokoju przy Kaplicy.

W ten sposób, już od samego początku powolnego odkrywania środowiska Lasek, dotknęłam tajemnicy Krzyża, nie rozumiejąc jeszcze powszechnie używanego pozdrowienia mieszkańców: „PRZEZ KRZYŻ — DO NIEBA”.

Poznawałam Laski od strony Domu Rekolekcyjnego i Biblioteki Wiedzy Religijnej. Ksiądz Władysław Korniłowicz nie żył od czterech lat. Uderzała wysoka kultura Domu Rekolekcyjnego, w którym mieszkałam. Kierowany był w tym czasie przez osobę świecką. Sam klimat tego miejsca i mała piękna kaplica mówiły bardzo wiele.

Przyjechałam tu zimą. Laski bez śniegu odarte były z zewnętrznego uroku. Skierowana byłam przez przyjaciół do siostry M. Franciszki — hr. Ireny Tyszkiewiczowej, która po rozstrzelaniu męża podczas Powstania Warszawskiego, w wieku 53 lat, jako uboga franciszkanka rozpoczęła zbieranie nielicznych ocalałych książek z wielkiego zbioru Biblioteki Wiedzy Religijnej, spalonego w domu przy ul. Litewskiej w Warszawie. W Laskach biblioteka mieściła si tymczasowo w dwu pokojach obecnego biura.

S. Franciszka rozmawiała ze mną, przyjmując jednocześnie czytelników: świeckich i siostry, osoby młode i starsze. Mnie dała do oglądania albumy ze sztuki. Wolałam jednak patrzeć na przychodzących ludzi. U progu poznawania Lasek odkrywałam, jak ważny jest tu każdy człowiek.

Po przeżyciach wojennych kończyłam szkołę średnią w zamkniętej szkole zakonnej. Byłam wychowana i wykształcona religijnie. Zgromadzenie, które znałam, wywodziło się z połowy XIX wieku. W okresie studiów w Poznaniu zamieszkałam w bursie akademickiej prowadzonej przez zgromadzenie zakonne liczące 30 lat.

Przekraczając próg Lasek, usiłowałam zachować dystans do tego, co dotychczas znałam i unikać porównań. Na wstępie uderzyło mnie odkrycie, że Laski to nie „zakon”, ale środowisko. Nieco później nazwałam to, co tu widziałam, małą „gminą chrześcijańską”, którą tworzyli: niewidomi-„ubodzy” — najliczniejsza grupa w sercu Lasek; osoby świeckie — obojga płci, pracujące na stale lub okresowo; siostry — wtopione w tę społeczność, choć z własną organizacją wewnętrzną; księża; goście bardzo różni opierający się o Dom Rekolekcyjny.

Na dalszym etapie poznawania Lasek w okresie weekendowych przyjazdów i dłuższej pracy wakacyjnej, wchodziłam w bogaty świat niewidomych dorosłych. Najwięcej dowiedziałam się, będąc przejściowo lektorką. W ten sposób wytwarzały się bliższe więzy. Wykonywałam też mapy brajlowskie jako pomoce szkolne dla niewidomych. Wciągu swego życia stosunkowo krótko pracowałam bezpośrednio z niewidomymi, ale wszystko, co robiłam, służyło tej najważniejszej sprawie.

Spadkobiercy

Tajemnicę Lasek najbardziej przybliżali bardzo różni ludzie. Zwłaszcza w pierwszym okresie było tu wiele wybitnych indywidualności, które tworzyły niejako „instytucje”. Po nich pozostawały „legendy” i miejsca, w które wchodzili już inni ludzie z innymi charyzmatami.

Przywołam na tym miejscu tylko nielicznych spośród dużego grona tworzących fenomen Lasek.

— Ks. Aleksander Fedorowicz zobaczyłam go zaraz, pierwszego dnia pobytu w Laskach przy ołtarzu, sprawującego Eucharystię. Byłam wychowana „liturgicznie”, ale to było misterium — wielka tajemnica wiary.

— S. Joanna Lossow (zm. w 2005 r.) — wprowadziła mnie najgłębiej w apostolski nurt Lasek, zaszczepiony przez Ojca Władysława Korniłowicza, którego była sekretarką w Domu Rekolekcyjnym w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Z tego Źródła wyrósł ruch, zmierzający ku jedności chrześcijan (ekumeniczny) i otwarcia na każdego człowieka poszukującego prawdy, n J ile_ zależnie od jego wyznania i światopoglądu.

— Bracia (tercjarze): Antoni Marylski — duchowy syn Matki Czackiej budowniczy Lasek; Zygmunt Serafinowicz — brat poety Jana Lechonia; kierownik szkól, Henryk Ruszczyc — niezwykle twórczy ojciec niewiadomych.

— S. Teresa Landy — bliska współpracownica Założycielki, absolwentka Sorbony. Służyła ludziom poszukującym Boga-Prawdy.

— S. Katarzyna Steinberg lekarz-humanista, zwrócona ku służbie i pomocy każdemu człowiekowi cierpiącemu duchowo, fizycznie czy materialnie.

— S. Maria Wajngold-Gołębiowska — matka inteligencji poszukującej i twórczej.

…I cały szereg innych wielkich postaci, które ukształtowały w Laskach klimat zmierzający ku otwarciu na najwyższe wartości etyczne i moralne, a przede wszystkim na człowieka. W Laskach poznałam ks. kard. Stefana Wyszyńskiego jeszcze przed Jego internowaniem. Tu rodziły się lub znajdowały oparcie nowe zgromadzenia jak: Instytut Przemienienia Pańskiego, który zapoczątkował w Polsce instytuty świeckie. Dalej „ósemki”, nieco później oparły się o Laski Małe Siostry Karola de Foucauld, wreszcie Matka Teresa z Kalkuty.

Równolegle do najważniejszego zadania Lasek — związanego ze sprawą kształcenia, wychowania i przygotowania do życia niewidomych — ten grunt otwartości był podatny, by na nim wzrastali i rozwijali się różni ludzie, czerpiąc wartości z tej gleby.

Wiąże się z tym pytanie: czy Laski to przede wszystkim ludzie, którzy — jeśli odchodzą —  pozostawiają w najlepszym razie kontynuatorów, którzy często nie dorastają do wzorów? Słyszy się czasami zdanie dotyczące raczej osób ze starego pokolenia: „ten człowiek to dawne Laski”.

Laski — to jakby miniatura Polski, wraz z wartościami i pięknem, ale także z trudnymi wadami narodowymi. Laski — to żywa cząstka Kościoła przechodzącego różne przemiany i wciąż rozwijającego się na drodze wiary. Nowe czasy, nowe pokolenia przynoszą nowe zadania i inne problemy. Ostatnia pielgrzymka Jana Pawła II uświadomiła raz jeszcze, że w Kościele, a więc i w Laskach, Są elementy ponadczasowe, które świadczą o wartościach niezmiennych i stanowią o przetrwaniu tożsamości.

Chcąc odpowiedzieć na postawione w ankiecie pytanie, spróbuję określić, jak rozumiem geniusz Matki Elżbiety Czackiej, który zaowocował w tym, co najemnicą Lasek. W Jej osobie wciąż odkrywam źródło światła, do którego wracam, chcąc odnowić „pierwotną miłość”.

Nie będę powtarzać wielu biograficznych publikacji i własnych wypowiedzi Założycielki, w których jawi się przede wszystkim jako pionier spraw niewidomych w Polsce. To jest wielkie osiągnięcie w dziedzinie promocji niepełnosprawnych, która w naszym czasie rozwija się coraz szerzej.

Niewidoma, słaba fizycznie, często zapadająca na zdrowiu, Matka Czacka była mocarzem ducha. Ograniczona kalectwem, była w pewnym stopniu uzależniona od pomocy innych. Jej niezwykła intuicja polegała na rozpoznawaniu różnych możliwości, bez przypisywania ich sobie i przejmowania przewodnictwa. Wszystkie przypisywała Bożej Opatrzności. Miała postawę otwartą — umiejętnie wykorzystywała charyzmaty ludzi, którzy stawali na jej drodze, pozwalając na rozwój i twórcze poszukiwania. Wielu ludzi współtworzyło to, co nazwała Dziełem Lasek. Podejmowała ryzyko błędów z tym związanych. Autorstwo zostawiała Bogu. Była człowiekiem wiary, modlitwy i ufności. Trwała w nieustannym wysiłku, by służyć człowiekowi dotkniętemu cierpieniem i kalectwem. Założyła zgromadzenie sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża i swoim życiem, zwłaszcza w ostatnich latach, ukazała, co zawiera w sobie to powołanie.

Matka Elżbieta Czacka napisała stosunkowo niewiele, m.in. bardzo fachową rozprawę na temat kształcenia niewidomych. Wszystkim współpracownikom pozostawiła wskazania zatytułowane TRIUNO, oraz Dyrektorium kształtujące człowieka, chrześcijanina, zakonnicę.

Wesprzyj Więź

Najważniejszym etapem, na który wkroczyły Laski u progu dwudziestolecia międzywojennego, była ścisła współpraca z ks. Władysławem Korniłowiczem i nierozerwalne związanie problemu niewidomych fizycznie z brakiem wzroku duchowego. Stąd wywodzi się istotna część Dzieła, jakim jest Dom Rekolekcyjny. Jak się wyraziła Założycielka, bez kierunku duchowego wskazanego przez Ojca Korniłowicza — wychowawcy pokolenia księży tu pracujących, że wymienię Prymasa Stefana Wyszyńskiego oraz księży Aleksandra i Tadeusza Fedorowiczów — Laski byłyby jedynie instytucją dobroczynną, a Zgromadzenie jednym spośród wielu opiekuńczych, wywodzących się z wieku XIX.

Laski są i pozostaną nadal tajemnicą zamkniętą w zamyśle Opatrzności. Czerpiąc ze „źródła światła” Niewidomej Założycielki, wciąż się stają. Głęboko ufam, że będą trwały, wierne przekazanym wartościom, odczytując nowe znaki czasu. Trzeba się zgodzić, że są tak bardzo inne niż te sprzed pól wieku, a przecież TE SAME.

Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź” 2002, nr 11.

Podziel się

Wiadomość