rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Od wrogości do pojednania. Dialog międzyreligijny z perspektywy judaizmu

Prof. Stanisław Krajewski i o. Wiesław Dawidowski OSA podczas międzyreligijnego marszu solidarności z prześladowanymi chrześcijanami, Warszawa, 2014 r. Fot. Marcin Kiedio

Coraz więcej Żydów patrzy na chrześcijaństwo z szacunkiem. Historyczne opory wobec wyznawców Chrystusa są przełamywane zarówno wśród Żydów religijnych, jak i świeckich.

Aby zrozumieć stosunek judaizmu do dialogu międzyreligijnego, należy rozważyć genezę żydowskiej religii, jej rozwój i trwanie w otoczeniu innych wyznań, w tym chrześcijaństwa, a wreszcie współczesne interpretacje, które części Żydów umożliwiają stosunkowo łatwe włączenie się w życzliwe relacje z chrześcijaństwem i innymi religiami.

Możliwość innych przymierzy?

Judaizm kształtował się w opozycji do ówczesnych religii, które praktykowały kult wielu bogów. Wedle opisu biblijnego najpierw Abraham, Izaak i Jakub poszukiwali prawdziwego Boga i dostępowali objawienia, a następnie niezrównane objawienie synajskie zamieniło w naród wybrany grono izraelickich uchodźców, jeszcze przed chwilą niewolników w Egipcie. Dorastanie do misji świadczenia o Jedynym Bogu było burzliwe i pełne porażek. Trwało przez wiele pokoleń.

Nic dziwnego, że w okresie formacyjnym inne religie były traktowane jako negatywny punkt odniesienia. Stąd biorą się, tak charakterystyczne dla Biblii, wystąpienia przeciw politeizmowi, bałwochwalstwu czy poganom,. Jest na przykład powiedziane: „Ktokolwiek by składał ofiary innym bogom poza samym Panem, podlega klątwie” (Księga Wyjścia 22,19). W tym kontekście klątwa oznacza śmierć, choć nie jest jasne, czy z ręki ludzi, czy Boga. Warto zauważyć, że chodzi tu o odrzucanie innych religii, ale nie innych ludzi.

Następny werset mówi: „Nie będziesz gnębił i nie będziesz uciskał cudzoziemców, bo wy sami byliście cudzoziemcami w ziemi egipskiej” (Księga Wyjścia 22,20). Wedle judaizmu nie każdy ma być Żydem. Żydzi mają być „narodem świętym”, po hebrajsku goj kadosz. O ile więc rozróżnienie Izraela od narodów świata – gojim – jest ważne, o tyle nie oznacza ono, a w każdym razie nie musi oznaczać, pomniejszenia wartości innych kultur, a także innych religii – zwłaszcza wtedy, gdy przyjmują one zasadniczą wizję biblijnego monoteizmu.

Są też w Biblii wypowiedzi, które sugerują możliwość bezwarunkowej akceptacji innych religii. Prorok Malachiasz nauczał: „Gdyż od wschodu słońca aż do jego zachodu wielkie jest moje imię wśród narodów i na wszystkich miejscach spala się kadzidła i składa się czyste ofiary na cześć mojego imienia, bo moje imię jest wielkie wśród narodów – mówi Pan Zastępów” (Księga Malachiasza 1,11 – tłum. Biblia Warszawska).

Netanel al-Fajumi w XII-wiecznym Jemenie głosił, że ta proklamacja oznacza możliwość innych przymierzy – chodziło mu przed wszystkim o islam – a zatem otwiera perspektywę dialogu równych partnerów. Interpretował wypowiedź proroka w czasie teraźniejszym – jak w powyższym tłumaczeniu – w przeciwieństwie do Biblii Tysiąclecia, w której jest ono przetłumaczone w czasie przyszłym: „Albowiem od wschodu słońca aż do jego zachodu wielkie będzie imię moje między narodami, a na każdym miejscu dar kadzielny będzie składany imieniu memu i ofiara czysta. Albowiem wielkie będzie imię moje między narodami – mówi Pan Zastępów”.

Czy akceptacja innych religii jest możliwa

Prorocy nieraz porównywali przymierze Boga z Izraelem do związku małżeńskiego. Chodzi przede wszystkim o wymaganie wierności, nieuleganie bałwochwalstwu. Kiedyś zadaniem Żydów było oddzielenie się, zbudowanie tożsamości, a potem przetrwanie wbrew siłom tego świata. Czy to pozostaje aktualne?

Otóż oddzielenie się jest już od dawna dokonane. Tożsamość żydowska – jednoznaczna przez wiele stuleci obecności Żydów w świecie chrześcijańskim oraz islamskim – stała się problematyczna od czasów emancypacji, czyli począwszy od XIX wieku. Pojawili się Żydzi zasymilowani, Żydzi świeccy, Żydzi wypierający się swego pochodzenia. Jednak z perspektywy tradycji oni wszyscy, choć błądzą, pozostają Żydami. Niezależnie od współczesnych komplikacji z tożsamością dla Żydów związanych z tradycją religijną pozostaje aktualne najstarsze przesłanie Tory: Żydzi jako ogół mają stanowić „królestwo kapłańskie”, po hebrajsku mamlechet kohanim.

Przestroga przed bałwochwalstwem może być taka sama teraz, jak tysiące lat temu, ale kontekst jest zupełnie różny. Biblia – z jej rozumieniem idolatrii – jest w zasadzie akceptowana w całym świecie zachodnim, w którym żyją Żydzi. Wśród obecnych żydowskich praktyków dialogu pojawia się myślenie, że nawet hinduizm może być interpretowany jako odnoszący się do jednego Boga.

Akceptacja innych religii jest w ramach judaizmu stosunkowo nietrudna, ale z dwoma zastrzeżeniami: po pierwsze wszelkie zapędy misyjne wobec Żydów są traktowane jako wielkie zagrożenie, po drugie opór budzi wszystko, co mogłoby zagrozić przetrwaniu Żydów. Samo przetrwanie nie jest bowiem oczywiste: Żydów jest bardzo mało, a doświadczenia historyczne powodują, że przetrwanie jest zadaniem, wyzwaniem, obowiązkiem, wiarą.

Aby zrozumieć naturę tej sytuacji, chrześcijanie powinni sobie wyobrazić, co by czuli, gdyby nagle okazało się, że Kościół istnieje już tylko w Korei i Japonii. Konsekwencje imperatywu przetrwania nie są dobre dla dialogu: skupienie na przeżyciu wzmaga postawy zamknięte, odwracanie się plecami do innych, czyli tendencję, która i tak jest zagrożeniem w ramach judaizmu. Nie znaczy to jednak, że nie da się tego zamknięcia przezwyciężać.

Ciężar historii 

Gdy okazało się, że Kościół z żydowskiej sekty mesjanistycznej stał się instytucją zasadniczo pozażydowską, Żydzi zaczęli nań patrzeć tak jak na inne religie. Nie dziwiły elementy postrzegane jako bałwochwalcze (człowiek jako Bóg) i politeistyczne (Trójca). Osoba Jezusa nie odgrywa żadnej roli w tradycji judaizmu. Negatywne i prześmiewcze wzmianki o „Jeszu” są w literaturze rabinicznej marginalne. Judaizm nie definiuje się w opozycji do chrześcijaństwa. Nie jest ono ważne dla samookreślenia judaizmu.

Jednak już średniowieczne autorytety podkreślają pozytywny wkład zarówno chrześcijaństwa, jak i islamu w historię zbawienia. Mojżesz Majmonides w XII wieku pisał: „Ludzki umysł nie jest zdolny do tego, by zgłębić plany Stwórcy, bo Jego drogi nie są naszymi drogami, a Jego myśli naszymi myślami. Wszystkie czyny Jezusa z Nazaretu i Izmaelity, który przyszedł po nim, służą do tego, by przygotować drogę dla przyjścia Mesjasza i naprawy całego świata, skłaniając narody do zgodnego służenia Bogu, jak jest napisane «Wtedy bowiem przywrócę narodom wargi czyste, aby wszyscy wzywali imienia Pana i służyli Mu jednomyślnie» (cyt. z Księgi Sofoniasza 3,9; Majmonides, Miszne Tora, Hilchot hamelachim umilmoteihem, 11:4).

Majmonides cenił monoteizm islamu, ale uważał, że choć chrześcijanie są winni bałwochwalstwa, to jednak z nimi można studiować Torę, czyli Pięcioksiąg i całą Biblię hebrajską. Jeszcze dalej poszedł Menachem Hameiri, który żył na przełomie XIII i XIV wieku w Prowansji. Według niego i chrześcijanie, i muzułmanie to „narody podległe zasadom religii”, bo i jedni, i drudzy na swój sposób wyrażają zasady zawarte w siedmiu przykazaniach danych Noemu, czyli sformułowane przez rabinów minimum ogólnoludzkiej moralności. Mogą więc należeć do sprawiedliwych pośród narodów. Z kolei Jakub Emden (XVIII w.) uważał, że celem Jezusa nie było obalenie judaizmu, ale ustanowienie nowej religii dla pogan, w której odtworzono przykazania dane Noemu. Jeśli więc chrześcijanie wierzą w prawdziwego Boga, tzn. Boga Izraela, praktykując to w sobie właściwy sposób, należy się z tego cieszyć. Nawet jeżeli czynią przy okazji coś, co dla Żydów jest nie do przyjęcia.

Istnieje więc argumentacja nakazująca podejście z szacunkiem do drugiej strony także w pismach z kręgu tradycyjnej ortodoksji żydowskiej dawnych stuleci. Nie jest jednak tak, że bardzo tradycyjni Żydzi skłonni są do dialogu z Kościołem. Uważają oni często, że w sferze teologii nic się nie może zmienić, chrześcijaństwo jest zagrożeniem i bałwochwalstwem, a kontakty sugerujące aprobatę dla praktyk chrześcijańskich są niedopuszczalne.

Z kolei liczni Żydzi nietradycyjni uważają, że ciężar historii, pamięć o prześladowaniach, w których Kościół odgrywał istotną rolę, uniemożliwia otwartość wobec chrześcijaństwa. Szczególną funkcję pełni oczywiście doświadczenie Zagłady, która miała miejsce w centrum chrześcijańskiego świata. Jednak coś się zmienia: opory zarówno wśród Żydów religijnych, jak i świeckich są skutecznie przełamywane.

Różnica nieprzezwyciężalna siłami ludzkimi

W okresie powojennym nastąpiła zmiana dominującego nauczania chrześcijańskiego o Żydach, a to spowodowało rozwój kontaktów żydowsko-chrześcijańskich, a następnie pojawienie się oświadczeń żydowskich, które afirmują dialog. Traktują one nie tylko o historii, ale i o teologii.

Najważniejsze jest pionierskie „Dabru emet: żydowskie oświadczenie na temat chrześcijan i chrześcijaństwa” z września 2000 roku. Zostało ono podpisane pierwotnie przez 170, a potem jeszcze przez kilkudziesięciu rabinów (głównie nieortodoksyjnych) i intelektualistów, w większości z USA. Przedstawia ono Kościół po „Nostra aetate” jako wielkiego sprzymierzeńca Żydów i judaizmu. Żydów i chrześcijan łączy bowiem wspólna Biblia hebrajska: chrześcijaństwo odnosi się do tego samego Boga i podobnie opisuje świat, traktuje człowieka jako obraz Boga. Może też spowodować zrozumienie praw Żydów do Ziemi Obiecanej.

W dokumencie Dabru emet najciekawszy jest punkt następujący: „Różnica pomiędzy Żydami a chrześcijanami nie może być przezwyciężona siłami ludzkimi. Stanie się to, gdy Bóg zbawi cały świat, jak obiecuje Pismo. Chrześcijanie poznają Boga i służą mu poprzez Jezusa Chrystusa i tradycję chrześcijańską. Żydzi poznają Boga i służą mu poprzez Torę i tradycję żydowską. Ta różnica nie będzie przezwyciężona przez jedną ze wspólnot poprzez wmawianie, że to ona zinterpretowała Pismo bardziej właściwie niż inni. Nie będzie też przezwyciężona przez użycie przewagi politycznej. Żydzi mogą szanować chrześcijańską wierność ich objawieniu, tak jak my oczekujemy od chrześcijan szacunku dla naszego objawienia. Ani Żyda, ani chrześcijanina nie należy zmuszać do afirmacji nauczania drugiej wspólnoty”.

Widać tu całkowicie równoległe traktowanie misji żydowskiej i chrześcijańskiej, przez co wyrażona jest równocenność obu tradycji. Tak mocnych stwierdzeń w imieniu judaizmu dotychczas nie formułowano. Dokument Dabru emet spotkał się oczywiście z krytyką różnych środowisk żydowskich – jedni mówili, że Bóg trójjedyny to nie jest Bóg judaizmu; inni utrzymywali, że teza, iż hitleryzm „nie był zjawiskiem chrześcijańskim”, pomniejsza rolę chrześcijańskiego podglebia, na którym wyrósł narodowy socjalizm. Jednak postawa wyrażona w tym oświadczeniu może być potraktowana jako wierzchołek góry lodowej: coraz więcej Żydów patrzy na chrześcijaństwo z szacunkiem.

Ku partnerstwu Żydów i chrześcijan

Godny uwagi jest też dokument ogłoszony w roku 2009 przez Międzynarodową Radę Chrześcijan i Żydów, która grupuje organizacje dialogowe z ponad trzydziestu krajów. Dokument „Czas, by odnowić zaangażowanie”, znany jako „Dwanaście punktów z Berlina”, jest apelem do chrześcijan i Żydów na świecie.

Jego autorzy wychodzą z założenia, że „stosunki żydowsko-chrześcijańskie nie stanowią «problemu», który należałoby «rozwiązać», lecz raczej ciągły proces «uczenia się i ulepszania»”. Wśród punktów skierowanych do Żydów znajduje się postulat, by przebadać liturgię pod kątem obecności stwierdzeń wyrażających wyższość lub pogardę wobec innych religii i rozważyć ich „możliwe reinterpretacje, zmiany lub opuszczenia”. Chodzi na przykład o sformułowanie, że inni modlą się do „marności i pustki”. Można te słowa odnosić do starożytnych pogan, ale przecież istnieją Żydzi, którzy odnoszą je też do współczesnych chrześcijan. Co więcej, potencjalna szkodliwość tych wersetów może się ujawnić dopiero teraz, gdy Żydzi są w Izraelu rządzącą większością.

Wesprzyj Więź

Najnowsze żydowskie oświadczenie zostało przygotowane przez grupę rabinów ortodoksyjnych. W grudniu 2015 r. opublikowali oni tekst „Czynić wolę naszego Ojca w niebie: ku partnerstwu Żydów i chrześcijan”, utrzymany w duchu dialogu, przywołujący więcej głosów dawnych rabinów.

Mówi się w nim na przykład: „W przeszłości stosunki między chrześcijanami a Żydami były często widziane przez pryzmat nieprzyjaznej relacji Ezawa i Jakuba, ale rabin Naftali Cwi Berlin (Neciw) rozumiał już w końcu XIX wieku, że Żydzi i chrześcijanie są przeznaczeni przez B-ga do bycia kochającymi się partnerami: «W przyszłości, gdy dzieci Ezawa z motywacji czysto duchowej uznają lud Izraela i jego zalety, my również będziemy mieli motywację, by uznać, że Ezaw to nasz brat»” (w komentarzu do Księgi Rodzaju 33,4).

Odniesienie do Jakuba i Ezawa nie jest przypadkowe: Jakub, który otrzymał imię Izrael, jest przodkiem Żydów, a Ezaw jest w literaturze rabinicznej symbolem chrześcijaństwa. W Biblii bracia przeszli drogę od wrogości do pojednania. Na to właśnie liczą wszyscy ci Żydzi, którzy angażują się w autentyczny dialog.

Podziel się

Wiadomość