Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Bezczelne bogactwo i nagie ciało Chrystusa

Papież Franciszek. Fot. Mazur / catholicnews.org.uk

Ustanawiając Światowy Dzień Ubogich, papież stawia przed członkami Kościoła zadanie fundamentalnej zmiany.

Trzeba uczciwie powiedzieć. Informacja, że papieski jałmużnik abp Konrad Krajewski oddał służbowe mieszkanie przy ulicy Borgo Pio w Rzymie rodzinie syryjskich uchodźców, pojawiła się w polskich mediach już w kwietniu ubiegłego roku. Przeszła bez echa. Potem można ją było usłyszeć lub przeczytać we wrześniu. Też nie zrobiła szczególnego wrażenia. Niespodziewanie za sprawą agencyjnego przeglądu międzynarodowej prasy zyskała drugie życie dopiero teraz, w połowie czerwca.

Nagle powtórzyły ją wszystkie główne media. Stało się to jednak w szczególnym momencie – dzień po tym, jak papież Franciszek, który byłemu sekretarzowi św. Jana Pawła II powierzył funkcję papieskiego jałmużnika, ogłosił, że w Kościele będzie obchodzony Światowy Dzień Ubogich.

Wiele lat temu ktoś patrząc w szczegółowy kalendarz najrozmaitszych mniej lub bardziej istotnych obchodów, złośliwie zauważył, że w naszych czasach „nie ma dnia, żeby w nim jakiś tydzień nie przypadał”. Zjawisko wyznaczania rozmaitych „dni” poświęconych a to jakimś grupom, a to jakiemuś konkretnemu tematowi czy problemowi, nie ominęło Kościoła katolickiego. Jest więc m.in. Światowy Dzień Pokoju, Dzień Migranta i Uchodźcy, Dzień Życia Konsekrowanego, Dzień Chorego, Dzień Młodzieży… Czy naprawdę trzeba w Kościele, w którym preferencyjna opcja na rzecz ubogich wydaje się czymś oczywistym, wpisywać do kalendarza na stałe Światowy Dzień Ubogich? A jeśli trzeba, to dlaczego i o czym taka konieczność może świadczyć? Kto jest adresatem tej inicjatywy?

Łatwo zauważyć, że rozmaite „dni” ustanawiane są najczęściej po to, aby zwrócić uwagę na jakiś konkretny problem. Czy mamy w Kościele problem z ubogimi? Można na to pytanie odpowiedzieć nieco przewrotnie i nie wprost. Z jakiegoś powodu Jorge Mario Bergoglio zaraz po wyborze na Następcę św. Piotra usłyszał od jednego z kardynałów apel, aby pamiętał o biednych. Z jakiegoś powodu wybrał imię Franciszek z wyraźnym wskazaniem na zakonnika z Asyżu, który porzucił bogactwa. Z jakiegoś powodu nie wybrano podczas konklawe przedstawiciela sytej Europy czy Ameryki Północnej, ale kogoś, kto z ubóstwem, realnym, w ogromnej skali, spotykał się na co dzień. Z jakiegoś powodu jedna z pierwszych deklaracji nowego biskupa Rzymu brzmiała: „Chcę Kościoła ubogiego i dla ubogich”.

Papież Franciszek bardzo szybko wskazał również istotę kłopotu, jaki mamy w Kościele z biednymi. Zawarł ją w pytaniach, czy dając jałmużnę spoglądamy potrzebującemu, którego wspieramy, w oczy, czy go dotykamy. Inaczej mówiąc, czy zauważamy w ubogim człowieka, czy tylko problem, który trzeba jak najszybciej i jak najmniejszym kosztem „załatwić”.

W ogłoszonym 13 czerwca (w liturgiczne wspomnienie św. Antoniego z Padwy – to też znaczące) orędziu na na I Światowy Dzień Ubogich papież Franciszek przedstawił tę inicjatywę jako… dar. „Na zakończenie Jubileuszu Miłosierdzia chciałem ofiarować Kościołowi Światowy Dzień Ubogich, aby wspólnoty chrześcijańskie na całym świecie stawały się coraz wyraźniejszym i konkretnym znakiem miłości Chrystusa do tych ostatnich i najbardziej potrzebujących” – napisał. Zawarł też w tym dokumencie sformułowania niezbyt przyjemne, wręcz drażniące. Zacytował św. Jana Chryzostoma, który mówił wprost: „Jeśli chcecie uczcić Ciało Chrystusa, to nie lekceważcie Go dlatego, że jest nagie. Nie czcijcie Chrystusa Eucharystycznego jedwabnymi ozdobami, zapominając o innym Chrystusie, który za murami kościoła jest nagi i cierpi z zimna”. W czasie, gdy Kościół koncentruje uwagę na uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, gdy Jezus obecny w Eucharystii niesiony jest w złotych monstrancjach, takie słowa mogą brzmieć jak zgrzyt.

Wesprzyj Więź

Nie jest miłe dla ucha także użyte przez Franciszka określenie „bezczelne bogactwo zgromadzone w rękach nielicznych uprzywilejowanych”. Brzmi ono dotkliwie zwłaszcza wtedy, gdy odkryje się, że może odnosić się nie tylko do garstki światowych miliarderów, ale również do tych, którzy czują się w miarę bezpiecznie, prowadząc średnio dostatnie życie. Życie, w którym nie mierzą się z permanentną niepewnością, czy jutro będzie co do garnka włożyć.

Intrygujące i psujące spokój jest również usytuowanie nowego „dnia” w kalendarzu liturgicznym. Papież dokładnie przemyślał termin – to trzydziesta trzecia niedziela zwykła, dokładnie tydzień przed Uroczystością Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata. W zamyśle Franciszka przez cały ten tydzień uwaga Kościoła powinna się koncentrować na ubogich, aby dzięki temu celebracja kończącej rok kościelny uroczystości stała się „bardziej autentyczna”. Biorąc pod uwagę zeszłoroczny akt przyjęcia królowania Chrystusa i poddania się pod Jego Boską władzę, który miał miejsce w Polsce, jest nad czym podjąć intensywną refleksję.

Ustanawiając Światowy Dzień Ubogich, papież stawia przed członkami Kościoła zadanie fundamentalnej zmiany spojrzenia na ich obecność. Ostatnie zdanie papieskiego orędzia brzmi: „Biedni nie są problemem, ale zasobem, z którego możemy zaczerpnąć, aby przyjąć i żyć istotą Ewangelii”. To jest stwierdzenie na miarę przewrotu kopernikańskiego, chociaż wydaje się oczywiste. Ale właśnie w tym kontekście rzeczywistego, krzyczącego sensu nabiera to, co zrobił abp Krajewski, oddając swoje mieszkanie uchodźcom.

Podziel się

Wiadomość