Słuchanie jest tym, co chyba najlepiej charakteryzuje Maryję. Prawdziwie słuchać to nie tylko usłyszeć, ale zatrzymać w sercu, zachować, rozważyć, zapamiętać.
Niekwestionowanym osiągnięciem naszej cywilizacji jest powszechne prawo głosu. W dawnych czasach w debacie publicznej mogli brać udział tylko nieliczni: wykształceni, dobrze urodzeni, bogaci. Z głosami wielu ludzi po prostu się nie liczno.
Mechanizmy demokratyczne jak powszechne prawo wyborcze czy referendum pozwalają każdemu człowiekowi się wypowiedzieć, przedstawić własne zdanie w debetowanej kwestii. Współczesne technologie poszerzyły tę możliwość wypowiedzenia się. Dzisiaj każdy, kto ma komputer czy smartfon podłączony do Internetu, może podzielić się ze światem tym, co ma do powiedzenia.
W gruncie rzeczy żaden filtr już nie istnieje: ani urzędowy, ani finansowy, ani technologiczny. By móc swój głos uczynić publicznym, wystarczy konto na serwisie społecznościowym. Dzięki temu docierają do nas głosy ludzi mądrych, o których istnieniu nigdy byśmy nie słyszeli. Niestety, ma to też swoją drugą stronę, tę gorszą Gdyby nie Internet, wiele głupot nigdy nie ujrzałoby światła dziennego, pozostając w niejednej – mówiąc oględnie – nie najmądrzejszej głowie. Byłoby lepiej, gdyby wielu z tych, którym wydaje się, że koniecznie mają światu coś do ogłoszenia, po prostu zamilczało. Niestety, głupota ma dzisiaj także prawo głosu, nie tylko mądrość.
Średniowieczni kaznodzieje mawiali, że człowiek jest najpierw tym, który słucha, a dopiero potem tym, który mówi. Piotr z Miłosławia w jednym z kazań mówił, że słuchanie jest bezpieczniejsze od mówienia, dlatego trzeba częściej słuchać niż mówić. Bóg ponadto obdarzył ciało ludzkie parą uszu, aby człowiek był otwarty na słuchanie, ale tylko jednym językiem, nad którym czuwają dwie piły jako narzędzia kontroli: zęby oraz dwie wargi. Już ze swej natury człowiek jest bardziej homo audiens niż homo loquens, bardziej tym, który słucha niż tym, który mówi.
Wśród średniowiecznych kaznodziejów bardzo popularny był przykład o diable spisującym na pergaminie słowa ludzi, którzy w kościele mruczeli, rozmawiali czy śmiali się. I wcale nie był to nietrafiony przykład. W końcu sam Jezus przestrzega: „Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu” (Mt 12, 36). Gdyby bowiem miał diabeł zapisywać wszystkie nasze bezużyteczne słowa, nie tylko te wypowiadane w kościele, to obawiam się, że te zwoje pergaminów w przypadku niektórych do krótkich by nie należały.
Mówię o tym dlatego, że wbrew wszystkim współczesnym tendencjom do gadulstwa, obchodzimy dzisiaj święto słuchania, a nie mówienia. Po raz pierwszy bowiem w naszej diecezji (zielonogórsko-gorzowskiej) obchodzimy pod nową datą, to jest 18 czerwca, uroczystość Najświętszej Maryi Panny z Rokitna, którą nazywamy Cierpliwie Słuchającą.
Wystarczy spojrzeć na jej wizerunek, by zrozumieć, skąd wziął się ten dość nietypowy tytuł: Matka Boża prawe ucho ma wyeksponowane i odsłonięte. Maryja z Rokitna jest tą, która słucha. Trzeba jednak powiedzieć, że choć tytuł jest nietypowy, to właśnie słuchanie jest tym, co chyba najlepiej charakteryzuje Maryję. W Ewangelii niewiele zapisano jej słów. Zmieściłyby się na niewielkiej kartce. Mało mówi, ale dużo słucha. „Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” – jak to notuje św. Łukasz po wizycie pasterzy. Bo prawdziwie słuchać, to nie tylko usłyszeć, ale zatrzymać w sercu, zachować, rozważyć, zapamiętać.
Ks. prof. Stanisław Celestyn Napiórkowski pisał, że Maryja nadała sobie jeden tylko tytuł: „Oto ja służebnica Pańska”. Jak wiemy, słowa te Maryja wypowiada przy Zwiastowaniu, w rozmowie z aniołem. Tak się składa, że w słowniku języka polskiego słowa słyszeć, słuchać, służyć i posłuszeństwo sąsiadują ze sobą. Żeby służyć, trzeba najpierw nauczyć się słuchać, a służba jest posłuszeństwem. Wiem, że to dzisiaj niemodne słowa. Kto chce słuchać o służbie czy o posłuszeństwie? A właśnie bez służby i bez posłuszeństwa nie byłoby zbawienia. Trzeba było Jezusowego posłuszeństwa aż do śmierci, a była to śmierć krzyżowa (por Flp 2, 8), aby mogło się dokonać Odkupienie. Trzeba było też Maryjnego „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” (Łk 1, 38), aby mogło się stać Wcielenie.
Rokitno przywraca wartość słuchania w wierze. „Usłysz Bożej Matki głos” – śpiewamy w pieśni ku czci Matki Bożej Rokitniańskiej. A ona mówi niewiele: „Uczyńcie, co Wam mówi Syn”, „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). Te słowa skierowane do sług w Kanie Galilejskiej wciąż pozostają aktualne.
Ta, która sama była posłuszna Słowu Boga, wzywa nas wszystkich do tego samego – do posłuszeństwa. Tylko tyle i aż tyle: słuchać Boga i być Mu posłusznym. Taka jest tajemnica Maryi. Taka jest tajemnica Rokitna. „Z Bogiem można wyczerpująco porozmawiać” – mówi papież Benedykt XVI. Nie usłyszy Boga jednak ten, kto ciągle mówi. Trzeba najpierw nauczyć się milczenia. Bóg bowiem zaczyna mówić dopiero wtedy, gdy milknie człowiek.
Zresztą, nie tylko Bóg dopiero wtedy zaczyna mówić. Człowiek też. Żeby coś powiedzieć, trzeba ciszy. Żeby kogoś usłyszeć, trzeba samemu zamilknąć.