Polska wróciła do wieloetniczności. Znów mamy do czynienia z Rzeczpospolitą nie jednego tylko narodu. Tyle że – jak trafnie pisze Karol Grabias – wieloetniczność sama się nie ułoży.
Edukację w szkole podstawowej zakończyłem z mocnym przekonaniem o słuszności modelu „jedno państwo – jeden naród”. Tak mnie uczono w – pozornie internacjonalistycznej – komunistycznej Polsce. O paradoksie, działo się to w mieście, którego ponad połowę obywateli stanowili Żydzi (wymordowani raptem 25 lat wcześniej) – a ja nic o tym nie wiedziałem.
Dopiero dzięki późniejszym doświadczeniom, spotkaniom i edukacji stopniowo odkrywałem, że w polskiej historii normą była wielość i różnorodność, a wyjątek stanowi narodowy i wyznaniowy monolit, który powstał po 1945 r. To wtedy – na skutek zagłady Żydów, zmiany granic, przesiedleń ludności oraz migracji – Polska stała się krajem etnicznie niemal jednolitym i prawie homogenicznym religijnie. A jej młodych mieszkańców formowano – jak mnie – w przekonaniu, że owa homogeniczność to stan właściwy i pożądany.
Obecnie Polska wróciła do wieloetniczności. Znów mamy do czynienia z Rzeczpospolitą nie jednego tylko narodu. Tyle że – jak trafnie pisze Karol Grabias na łamach zimowego numeru kwartalnika „Więź” – wieloetniczność sama się nie ułoży. Model liberalnej integracji przybyszów to w tej sytuacji za mało. Zbyt łatwo lekceważy on wzajemne traumy – a bliskie sąsiedztwo Polaków i Ukraińców to przecież spotkanie dwóch traumalandów (polecam rozmowę na ten temat z prof. Michałem Bilewiczem).
Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.
Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.
Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:
Mając takie zasoby kulturowe, jak polskość jagiellońska i silny wpływ chrześcijaństwa na tożsamość narodową, Polska wydaje się wymarzonym miejscem na ćwiczenia z wieloetniczności. Trudno jednak w tej kwestii o nadzieję – brakuje bowiem odważnych liderów politycznych, którzy chcieliby przekładać na realne działania myślenie o wieloetniczności jako projekcie wspólnego świata.
A jeszcze wyraźniej rzuca się w oczy brak dalekowzrocznych liderów w Kościele. O tym piszemy i dyskutujemy w bloku religijnym, ale to już wielki oddzielny temat.
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” zima 2025.








