Zima 2025, nr 4

Zamów

Jan Turnau i teoria mnożnika ekumenicznego

Jan Turnau, rok 1979. Fot. Andrzej Friszke

Żył długo, wiernie, dowcipnie i mądrze. Był mistrzem małej formy i upartym poszukiwaczem dobra w ludziach.

Żegnam Jana Turnaua w imieniu środowiska „Więzi”, które przez wiele lat było jego drugim domem1. Prowadził dział religijny naszego pisma od końca 1958 r. aż do lata roku 1990, gdy przeszedł do „Gazety Wyborczej”. I nigdy potem nie zerwał kontaktów z „Więzią”.

Na tych łamach w latach 1968–1991 zamieszczał swoje felietony z cyklu „Zdaniem laika”. Podpisywał je: Turian. Potem w gazetowowyborczej „Arce Noego” pisał jeszcze krótsze mistrzowskie felietoniki jako Jonasz. Był też zasłużonym Starszym Ekumenistą w warszawskim Klubie Inteligencji Katolickiej.

Symboliczne jest dla mnie, że Janek – głęboko wierzący katolik i gorący entuzjasta jedności chrześcijan – odszedł w dniu ewangelickiego Święta Reformacji i w przeddzień katolickiej uroczystości Wszystkich Świętych. O jego pięknym i spełnionym życiu można by mówić bardzo długo (tak jak długo trwała jego aktywność twórcza i jego życie). Wolałbym jednak mówić raczej krótko – wszak on sam był mistrzem krótkich form.

To pod jego czujnym okiem uczyłem się w „Więzi” fachu dziennikarskiego pod koniec lat 80. Imponowała mi jego umiejętność syntetycznego wyrażenia w kilku słowach treści niezwykle ważnych i mądrych. Jak choćby teoria mnożnika ekumenicznego, którą Janek wyłożył równo 50 lat temu, w miesięczniku „Więź” 1975, nr 5. Napisał wtedy, że skoro nas, katolików, jest w obecnej Polsce 30 razy więcej niż innych wyznań chrześcijańskich, to powinniśmy być trzydziestokrotnie bardziej odpowiedzialni za rozwój polskiej ekumenii.

Wizja prorocza, a wciąż tak daleka od realizacji! A w niej cały Jan Turnau: Naczelny Ekumenista Rzeczypospolitej i wierny katolik, który bardzo kochał swój macierzysty Kościół – i dlatego właśnie najwięcej od niego wymagał.

Krążył kiedyś taki dowcip o Janku – który, jak wiadomo, chudy był bardzo, a nawet bardziej – że składa się on z samych kości i złośliwości. Mam hipotezę, że nawet on sam mógł ten dowcip wymyślić na potrzeby satyrycznej „Podwiązki” – gazetki ściennej, którą nieoficjalnie prowadzili wraz z przyjacielem Józefem Smosarskim na marginesie pracy w „Więzi”.

Dowcip ów, rzecz jasna, był całkowicie nieprawdziwy. Janek bowiem ze złośliwości wyzuty był niemal całkowicie. To był uparty poszukiwacz dobra w ludziach. Czasem tak uparcie szukał, że aż na siłę (spieraliśmy się o to). Nie ze złośliwości więc się składał, tylko z dobrej woli i znakomitego poczucia humoru. Dlatego pozwalam sobie na dowcipny ton nawet po jego Mszy żałobnej.

Ale powagi też mu nie brakowało. Szczególnie zapadła mi w pamięć taka jego refleksja, jakże aktualna: „Mój Kościół jest jak demokracja. Nie że jest taki demokratyczny, ale że mimo całej jego nieznośności, grzechów, błędów i wypaczeń, niedemokratyczności właśnie – nikt nie wymyślił lepszego. Taką złotą myśl wykoncypowałem na starość. Amen”. Cały on: lekka, zwiewna forma – a jaki ciężar gatunkowy treści!

Gdy w 2021 r. Jan Turnau otrzymał Nagrodę Diamentowy Ślad im. bp. Jana Chrapka, w laudacji Adam Michnik nazwał go „prześwitem, który otwiera nas, dziennikarzy i czytelników, na coś lepszego, głębszego. […] Janka naprawdę interesuje przekaz ewangeliczny. Jest po prostu dobrym chrześcijaninem”. Rzeczywiście było coś urzekająco pięknego w Jankowym sposobie bycia i życzliwości dla innych.

Fascynowała mnie jego wierność: był zawsze w tym samym Kościele; zawsze z tą samą żoną (przeżyli z Birutą 65 lat małżeństwa, a poznali się na młodzieżowym obozie „Więzi”); zainicjował w 1980 r. i przez dziesiątki lat współorganizował warszawskie comiesięczne nabożeństwa ekumeniczne; 30 lat poświęcił tłumaczeniu Nowego Testamentu (tzw. Ekumeniczny Przekład Przyjaciół); ponad 30 lat pracował w „Więzi” i potem prawie 30 lat w „Gazecie Wyborczej”.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.

Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

Janku, Turianie, Jonaszu – żyłeś długo, wiernie, dowcipnie i mądrze! Teraz żyj wiecznie! Tylko szepnij nam czasem z góry coś zabawnego!

1 Lekko poszerzony tekst pożegnania po Mszy żałobnej w warszawskim kościele sióstr wizytek, 6 listopada 2025 r.


Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” zima 2025.

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.