
Poruszę zatem temat aniołów – mówił wczoraj w wykładzie noblowskim László Krasznahorkai.
László Krasznahorkai odbierze pojutrze w Sztokholmie Literacką Nagrodę Nobla. Wczoraj z kolei wygłosił wykład noblowski. – Początkowo chciałem podzielić się z Wami przemyśleniami na temat nadziei, ale ponieważ moje zapasy nadziei definitywnie się skończyły, poruszę temat aniołów – zaczął.
WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Zaznaczył, że nie będzie mówił o „starych aniołach, skrzydlatych, które przynosiły przesłanie Tego Wyższego do swoich wybranych”, starych aniołów „nie da się odróżnić od samego przesłania”, które „zawsze przychodziło od Tego, Którego Nie Można Prosić”. Anioły te „były jedynymi, którzy przez wieki, dzięki swoim rzadkim pojawianiom, pozwalali nam wnioskować o istnieniu Nieba”.
Obecnie, stwierdził Krasznahorkai, anioły chodzą wśród nas w cywilnych ubraniach, chodzą w rytm innej melodii, niż my idziemy, „my, którzy się wysilamy i błądzimy w kurzu tutaj, na dole, nie możemy być nawet pewni, że ci nowi aniołowie przybywają skądś stamtąd, bo nie wydaje się nam, żeby było jeszcze jakieś «tam na górze»”.
– Nie tylko ci nowi aniołowie nie mają skrzydeł, ale też nie mają żadnego przesłania […], nie mają światła, którym mogłyby szeptać nam do ucha, nie mówią ani słowa, jakby zamilkły, po prostu stoją i patrzą na nas, szukają naszego spojrzenia, a w tym poszukiwaniu jest prośba, byśmy spojrzeli im w oczy, byśmy sami przekazali im wiadomość, ale niestety nie mamy żadnej wiadomości do przekazania – mówił noblista.
Podkreślił, że ci „nowi aniołowie” to „ofiary” naszych wojen, są „bezbronni wobec miażdżenia, bezbronni wobec podłości, cynicznego braku litości wobec ich niewinności i czystości, wystarczy jeden czyn, nawet jedno złe słowo wystarczy, by zostali ranieni na wieczność – czego nie mogę naprawić dziesięcioma tysiącami słów, bo na to nie ma żadnego lekarstwa”.
Krasznahorkai wspominał również sytuację, gdy czekał w latach 90. na metro w Berlinie i zauważył, jak włóczęga oddaje mocz w „strefie zakazanej”, zbyt blisko wejścia do tunelu. Zareagował policjant. – Łącznie dzieliło ich dziesięć metrów, policjant chwycił pałkę, ale zanim zdążył ruszyć, zatrzymał się gwałtownie. […] Tutaj zatrzymała się też moja uwaga i pozostała tam aż do dziś, gdy myślę o tym obrazie, o tej chwili, gdy rozwścieczony policjant, machając pałką, zaczyna biec za kloszardem, a mianowicie o chwili, gdy obowiązkowe Dobro zaczyna biec ku Złu, które wyłania się w przebraniu włóczęgi”. Noblista wysunął z tego wniosek, że „Dobro nigdy nie złapie miotającego się Zła, bo między Dobrem a Złem nie ma nadziei”.
Pisarz wspominał również o tym, że później w pociągu myślał o tym, kiedy w końcu „ten włóczęga i wszyscy inni wyrzutkowie się zbuntują – i jak będzie wyglądała ta rebelia”. – Panie i panowie, każdy bunt odnosi się do całości, a teraz, gdy stoję przed wami, a moje kroki zaczynają zwalniać, znów przemknęła we mnie ta podróż metrem do Ruhleben. Jedna oświetlona stacja przejeżdża obok drugiej, nigdzie nie wysiadam, od tamtej pory jeżdżę tym metrem przez tunel, bo nie ma przystanku, gdzie mógłbym wysiąść, po prostu obserwuję przejeżdżające stacje i czuję, że myślałem o wszystkim, i powiedziałem wszystko, co myślę o buncie, o godności ludzkiej, o aniołach, może powiedziałem o wszystkim, nawet o nadziei – zakończył László Krasznahorkai.
Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.
Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.
Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:
O literaturze tegorocznego laureata Nobla pisała na naszych łamach Katarzyna Witkiewicz. – Tematem tej prozy jest życie w atmosferze wyczerpania, nacisków, izolacji i permanentnej nieufności – zwracała uwagę.
Przeczytaj też: Literatura i „manewrowanie życiem”. Pisarskie ucieczki ze świata
DJ





