
Wciąż żyjemy w świecie, w którym męska kontrola nad ciałem to determinacja, a kobieca: obsesja – pisze na łamach „Gazety Wyborczej” Anna Tkocz.
W „Wolnej Sobocie”, weekendowym magazynie „Gazety Wyborczej”, Anna Tkocz przygląda się historii Pauline Ferrand-Prévot, która wygrała mistrzostwa świata w trzech różnych dyscyplinach kolarskich oraz Tour de France i usłyszała… że daje zły przykład młodym dziewczętom.
WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Takie głosy – zaznacza Tkocz – pojawiają się „w tiktokowych rolkach fitnessowych influencerek, na instagramach sportowych celebrytów. […] pojawiają się już parę dni wcześniej, kiedy Ferrand-Prévot, po kilku miesiącach spędzonych na przygotowaniach, staje na starcie pierwszego etapu Touru”. Wtedy „wszyscy już wiedzą i niepokoją się, że jest za chuda”.
Autorka tekstu – sama mistrzyni Polski masters w przełajach i cross-country – pokazuje, jak kolarze i kolarki wraz ze swoimi sztabami drobiazgowo przygotowują własne ciała do rywalizacji, dbając zarówno o siłę, jak i lekkość (utratę wagi). Zwyciężczyni Tour de France „wcale nie trzeba ratować. Zrobiła dokładnie to, co należało zrobić, by zapewnić sobie szansę zwycięstwa. […] A może to dlatego reakcja na jej ciało jest tak gwałtowna. Bo to ciało nie chce już być «dla nas». Nie jest do oglądania, do oceniania, do poprawiania. Ani nawet do stawiania za wzór. Jest do osiągania celu. I nagle coś się w nas buntuje. Bo w tym świecie kobieta nie może być tylko funkcjonalna. Powinna być «w sam raz» – nie za silna, nie za szczupła, nie za skuteczna. Najlepiej, gdyby była wdzięczna, że w ogóle może” – czytamy.
Podczas gdy „w męskim peletonie nikt nie pyta o kilogramy”, ciało Ferrand-Prévot „zostało potraktowane jak komunikat, który wymaga interpretacji. Ktoś poczuł, że trzeba zadziałać, coś z tym zrobić, a przynajmniej zapytać, czy wszystko w porządku. Jakby kobieca forma nie mogła być efektem decyzji, tylko emocji”.
Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.
Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.
Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:
Zdaniem Tkocz dobrze jest „zobaczyć różnicę w języku. On jest «skoncentrowany, precyzyjny, skalkulowany». Ona – «wychudzona, blada, zmarnowana». U niego – proces. U niej – dramat. W obu przypadkach ten sam wysiłek, starania i ambicja, te same liczby, ta sama biochemia. A jednak wciąż żyjemy w świecie, w którym męska kontrola nad ciałem to determinacja, a kobieca – obsesja”.
Przeczytaj też: Magnetyzm Napoli, czyli futbol to więcej niż sport
DJ







