
Gdy życie okazuje się niepomyślne, pozostaje spojrzeć na własne decyzje i dostrzec, że tak naprawdę nie mogły być inne – mówi „Tygodnikowi Powszechnemu” pisarka Gwendoline Riley.
W nowym numerze „Tygodnika Powszechnego” o literaturze i życiu Krzysztof Katkowski rozmawia z brytyjską pisarką Gwendoline Riley. W Polsce ukazała się jej książka „Moje zmory”.
WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Zdaniem Riley, „gdy życie okazuje się niepomyślne, pozostaje spojrzeć na własne decyzje i dostrzec, że tak naprawdę nie mogły być inne. – Zgodnie z deterministyczną myślą Spinozy „możemy robić tylko to, co możemy”. Oczywiście powinniśmy próbować działać w sposób wolny i mieć w sobie siłę, by zrobić krok w tył, nabrać dystansu do tego, co się nam przydarza. Ale bohaterowie mojej książki nigdy tego nie potrafili. Byli zbyt zanurzeni we własnym życiu, żeby widzieć je obiektywnie – zaznacza pisarka.
– Dzisiaj w literaturze bardzo modne jest obwinianie o wszystko kobiet, zwłaszcza matek. Uważam, że to niesłuszne. Moja bohaterka bywa zimna, ale może tylko tak potrafi funkcjonować? Niewiele wiemy o jej dzieciństwie. Czy doświadczyła czułości, troski, zainteresowania? Jeśli nie, ma prawo być zła – mówi autorka książki „Moje zmory”.
Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.
Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.
Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:
W jej ocenie „pisanie powieści to dziwna rzecz” – Tak naprawdę nie wiesz, o czym dokładnie jest twoja historia, dopóki nie minie kilka lat. Gdy piszę, tak bardzo zanurzam się w historii, że sama niewiele czuję. Moje zapiski są fragmentaryczne – tworzę je z nadzieją, że kawałki złożą się na powieść, która będzie czymś więcej niż sumą części – podkreśla Riley.
Przeczytaj też: Huelle: Literatura powinna bronić swojej autonomii






