
W Polsce jest tylko jeden język urzędowy, język polski – stwierdza abp Józef Kupny. – To przykład połączenia ignorancji z nacjonalizmem w wersji krystalicznej – komentuje prof. Cezary Obracht-Prondzyński.
Kaszubi, reprezentowani przez Zrzeszenie Kaszubsko–Pomorskie, kilka miesięcy temu podczas spotkania z metropolitą gdańskim i przewodniczącym KEP, abp. Tadeuszem Wojdą, przekazali mu prośbę o zgodę na tłumaczenie Mszału Rzymskiego na język kaszubski. W piśmie zaprezentowano wieloletni stan przygotowań, wskazując na historię religijnego języka kaszubskiego, sięgającą XVI wieku, a także na liturgie, nabożeństwa, pieśni w języku kaszubskim (coraz liczniejsze od połowy XX wieku). W końcu na to, że od 1983 r. celebrowane są Msze z elementami w języku kaszubskim.
Omówiono status prawny języka kaszubskiego, wskazano na bogatą literaturę, również religijną (w tym Biblię i lekcjonarz), kwestie naukowe i teologiczne. Wskazano także, że takie tłumaczenie nie stanowiłoby w Europie precedensu – Mszał Rzymski przetłumaczono już m. in. na język łużycki, kastylijsko-baskijski czy kataloński.
Zapewniono również, że Zrzeszenie dołoży wszelkich starań, aby przygotować profesjonalne tłumaczenia z języków oryginału i wydać Mszał w języku kaszubskim. Nie oczekiwano od biskupów niczego więcej niż życzliwości i otwartości.
WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Na prośbę odpowiedział w czerwcu abp Józef Kupny, metropolita wrocławski, wiceprzewodniczący episkopatu. Hierarcha, nie odnosząc się do przesłanego biskupom materiału, postanowił wyjaśnić Kaszubom proces zatwierdzania ksiąg liturgicznych i wprowadzenia do liturgii języka innego niż łaciński, mimo że proces ten jest znany ZKP, o czym świadczy sama treść listu do abp. Wojdy.
Przytaczając źródła prawne, abp Kupny wyciąga z nich wnioski niekorzystne dla Kaszubów, tendencyjne i, w ocenie adresatów, nacjonalistyczne, sprowadzające się do stwierdzenia, że „w Polsce jest tylko jeden język urzędowy (ogólnonarodowy), czyli język polski. Nie ma w Polsce osobnej Konferencji Episkopatu Kaszub. W myśl prawa kościelnego, biskup diecezjalny nie ma możliwości zatwierdzania ksiąg liturgicznych”.
Dotkliwie dla Kaszubów wiceszef KEP stwierdza, że są oni „grupą regionalną i etniczno-kulturową włączoną do narodu polskiego. W związku z tym nie ma możliwości wprowadzenia do liturgii języka kaszubskiego”.
Zdaniem abp. Kupnego, „chcąc wprowadzić do liturgii nowy język, musi on mieć wypracowaną terminologię teologiczną [pisownia oryginalna – red.], która tworzy się poprzez wielowiekową pracę naukową i jest prowadzona w różnych ośrodkach naukowych. Etnografia lub kulturoznawstwo nie tworzy języka teologicznego”.
Jan Wyrowiński, prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, w rozmowie ze mną zdradził, że trwają przygotowania do odpowiedzi na pismo abp. Kupnego. – Jestem niemile zaskoczony i rozczarowany. Po kilkukrotnych rozmowach z abp. Tadeuszem Wojdą odnieśliśmy, wraz z gorącym zwolennikiem przetłumaczenia Mszału Rzymskiego na język kaszubski, ks. prof. Janem Perszonem, wrażenie, że kłopotów należy się spodziewać w Rzymie, a nie w Warszawie – mówi Wyrowiński.
Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.
Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.
Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:
List abp. Kupnego wywołał duże poruszenie wśród Kaszubów. Prof. Cezary Obracht-Prondzyński napisał na swoim Facebooku: „Mamy oto przykład połączenia ignorancji z arogancją i nacjonalizmem w wersji krystalicznej. Co w sumie nie powinno dziwić i zaskakiwać, ale jednak w wydaniu Konferencji Episkopatu Polski zasmuca… Jakiż tu arogancki ton! Ach, musiał nas prześwietny i dostojny biskup powiadomić, że nie ma Episkopatu Kaszub…”.
„Zachowuję ten dokument w pamięci i w archiwum jako świadectwo asymilacyjnych praktyk, lekceważenia, aroganckiego pouczania i kompletnego wyzbycia zrozumienia dla jakkolwiek rozumianej odrębności kulturowej. Że o empatii i życzliwości nie wspomnę… Smutne to i wielce wymowne” – stwierdził prof. Obracht-Prondzyński.
Przeczytaj też: Biskupi i edukacja zdrowotna: wylewanie dziecka z kąpielą







