Wiosna 2025, nr 1

Zamów

„Dojrzewanie”. Czy musimy od nowa nauczyć się, jak być rodzicami?

Kadr z serialu „Dojrzewanie”, reż. Jack Thorne i Stephen Grahama, Wielka Brytania 2025. Fot. materiały prasowe.

„Dorastanie nigdy nie było tak trudne, jak dziś” – twierdzi prof. Namysłowska. Miniserial Netfliksa jest bolesną opowieścią o tym, że to prawda, przed którą nie uciekniemy.

Brytyjski miniserial „Dojrzewanie” Stephena Grahama oraz Jacka Thorne’a, który można obejrzeć na Netfliksie, działa jak mocne uderzenie w splot słoneczny. Jest tu, jak chciał Hitchcock, najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie. I nie chodzi o zwroty akcji, ale emocjonalną temperaturę historii pewnej – chciałoby się powiedzieć „zwyczajnej” – rodziny oraz zdarzeń, które doprowadziły do tragedii.

Jest poranek, szósta z minutami, ojciec wrócił właśnie po nocnej zmianie do domu. Matka jeszcze w szlafroku, pewnie zabierała się do przygotowania śniadania mężowi i dwójce nastoletnich dzieci – starszej córce i młodszemu, trzynastoletniemu synowi. Nagle drzwi wejściowe ich domu wyważone zostają przez uzbrojonych po zęby policjantów. Wtargnęli, żeby aresztować trzynastoletniego Jamiego. Jest oskarżony… o morderstwo.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

Cala ta niezrozumiała i absurdalna dla bliskich chłopca sytuacja to dopiero początek niewyobrażalnego, którego doświadczą. Rodzina Jamiego w naturalny i uzasadniony sposób jest nie tylko przerażona i zaskoczona nieadekwatnymi do sytuacji działaniami policji, ale też absolutnie pewna, że doszło do jakiejś piramidalnej pomyłki, która za chwilę się wyjaśni i koszmar się skończy. Jednak nie, nie skończy się.

Fakty niezbicie wskazują na to, że drobny trzynastolatek o twarzy niewinnego dziecka, panicznie bojący się zastrzyków i pobierania krwi, rzeczywiście zabił swoją szkolną koleżankę, choć konsekwentnie temu zaprzecza.

Zdradzam je, ponieważ ujawnione zostają na samym początku tej znakomicie zrealizowanej filmowej opowieści. Zasadza się ona nie na poszukiwaniu sprawcy zbrodni, ale próbie odkrycia, jak to możliwe, że coś tak strasznego mogło się zdarzyć.

W swoim pokoju i manosferze

„Myślałem, że jest bezpieczny w swoim pokoju…” – powie zdruzgotany ojciec Jamiego. Chłopiec, jak chyba większość współczesnych nastolatków, sporo czasu spędza we własnym pokoju. Ale nawet wtedy, kiedy nikogo z nim tam nie ma, to przecież nie jest w nim sam. Jest w gronie rówieśników, spotyka ich na platformach cyfrowych i rozmawia z nimi za pośrednictwem komunikatorów.

Przestrzeń cyfrową zamieszkujemy dziś niemal wszyscy. I zasadniczo mamy świadomość, że internet i nowe technologie nie tylko w wielu wymiarach bardzo ułatwiają nam życie, ale też stanowią – szczególnie dla młodego, nieukształtowanego jeszcze i kruchego psychicznie człowieka – duże wyzwanie. Jak duże, pokazuje bezcenny raport „Internet dzieci”, o którym pisaliśmy na łamach „Więzi”.

Nie trzeba też szczególnej wyobraźni, żeby zdać sobie sprawę, jak bardzo mogą zamieszać w głowie trzynastoletniego chłopca, który uważa się za nieatrakcyjnego, poglądy i tezy głoszone przez subkulturę inceli i zetknięcie z rzeczywistością manosfery, czyli nieformalną społecznością internetową, która kontestuje upodmiotowienie kobiet. A wielu dorosłych z otoczenia Jamiego i jego rówieśników ma albo niewystarczającą wiedzę na temat działań tych nieformalnych sieci – często motywowanych kompleksami i deficytami – albo nie ma świadomości, że mogą mieć one tak mocny wpływ na ich dzieci czy wychowanków.

Być może zmiany, jakie dokonują się obecnie za sprawą nowych technologii i w modelu relacji dziecko–rodzic powodują, że dziś bycie wystarczająco dobrym rodzicem jest już niewystarczające?

Katarzyna Jabłońska

Te mizoginistyczne, pełne hejtu i przemocy treści są w życiu Jamiego i jemu podobnych chłopaków – upokorzonych brakiem powodzenia u dziewczyn i fiksujących się na swoim braku fizycznej atrakcyjności – nazbyt mocno obecne. I, co istotne, wiele „wyjaśniają” wrzuconym w dorosły świat i sfrustrowanym nastolatkom. Tym bardziej że poniżające i ośmieszające ich komentarze, oceniające emotikony oraz zachowania części rówieśniczek i rówieśników, zdają się potwierdzać słuszność rozpoznań zaczerpniętych przez Jamiego i jego kolegów z manosfery.

Radykalne, często dezawuujące oceny to ciężar, który trudno unieść. Potraktowany w ten sposób młody człowiek, dodatkowo uzbrojony w dziwaczne teorie, zazwyczaj okazuje się bezbronny i wobec tego, co sam przeżywa, i wobec niebezpiecznych wyjaśnień swoich niepowodzeń, które mu się przytrafiają. Nawet jeśli ma obok kilkoro rówieśników, którzy trzymają jego stronę, to przecież jasne jest, że nie mają oni kompetencji, żeby udzielić mu znaczącego i odpowiedzialnego wsparcia.

Tu potrzebna jest obecność dojrzałego dorosłego, który potrafiłby zweryfikować te mylne przeświadczenia i niesprawiedliwe oceny. I nauczyć rozpoznawać własne emocje, a także w bezpieczny sposób je wyrażać. To, jak bezcenna jest taka możliwość, pokazuje spotkanie i rozmowa Jamiego z wnikliwą psycholożką. Dodać tu trzeba, że ów dorosły powinien mieć świadomość, że to, czego doświadcza się w sieci, ma realną moc oddziaływania i dotyka tak samo boleśnie, jak to, co dzieje się w realu. Czasem nawet bywa boleśniejsze, bo zmasowana krytyka czy poniżające oceny widziane są przez bardzo dużą liczbę osób.

Dorosły absolutnie nie powinien też abdykować z roli opiekuna, bo stawiania mądrych granic – jak podkreśla wielu psychologów – potrzebuje nie tylko małe dziecko, lecz również rozpoczynający swoją podróż w dorosłość nastolatek. Doświadczona psychiatra i psychoterapeutka prof. Irena Namysłowska przypomina: „To my jesteśmy dorośli, a nie nasze dzieci, które przeżywają adolescencję”.

Instrukcje obsługi rzeczywistości

„Dojrzewanie” dobitnie pokazuje, jak bardzo nasza codzienna rzeczywistość, tak intensywnie zanurzona w nieustannej zmianie i nowych technologiach, trudna jest do ogarnięcia i uniesienia nie tylko przez dzieci i młodzież, lecz także nas – dorosłych. Wszystkim nam brakuje odpowiednich kompetencji, aby świadomie się w niej poruszać i stawiać czoło jej wyzwaniom. Pilnie potrzebujemy na nowo nauczenia się instrukcji obsługi rzeczywistości.

Młodzi wprawdzie szybciej i sprawniej przyswajają sobie techniczne niuanse obsługi nowych technologii, ale – co pokazują liczne badania – okazują się bezbronni wobec obecnych w internecie szkodliwych treści i panujących tam reguł, opartych nierzadko na manipulacji, czy wobec kreujących cyfrową rzeczywistość algorytmów.

Cokolwiek jednak powiemy na temat negatywnego wpływu internetu i nowych technologii na nasze życie, to przecież odpowiedzialność za nie i dokonywane w nim wybory ponosimy ostatecznie my sami, a nie używane przez nas narzędzia technologiczne. Podobnie jest w przypadku Jamiego. To nie internet obarczają więc twórcy „Dojrzewania” winą za zbrodniczy czyn trzynastolatka.

Ze wskazaniem winnego nie jest tu zresztą łatwo. Trudno winą za dokonane przez chłopca zabójstwo obciążać jego rodziców, pewnie łatwiej byłoby szukać zaniechań wychowawczych w szkole, która przedstawiona jest w filmie dość karykaturalnie (niektórzy twierdzą jednak, że w tym obrazie brytyjskiej szkoły jest sporo prawdy). Twórcy „Dojrzewania” nie stawiają się jednak w roli prokuratora. Przede wszystkim chcą zrozumieć, co doprowadziło do tragedii.

A tu nie ma oczywistych poszlak. Jamie jest dobrym uczniem, nie stwarza problemów wychowawczych. Jak to nastolatek, przeżywa zapewne napór hormonów, które momentami mogą dezorganizować jego psychikę. Doskwiera mu też to, że nie jest dobry w sporcie i nie idzie mu w relacjach z dziewczynami. Ale przecież nie jemu jednemu.

Rodzice zauważają, że syn zbyt dużo czasu spędza przed komputerem czy w smartfonie, ale przecież dorośli też to robią. Niepokoi ich, że chłopak jest mniej obecny w życiu rodziny niż wcześniej. Nastoletni wiek ma jednak swoje prawa – teraz żywiołem staje się grupa rówieśnicza. A separacja od rodziców jest niezbędnym etapem dojrzewania.

Twórcy „Dojrzewania” nie stawiają się w roli prokuratora. Przede wszystkim chcą zrozumieć, co doprowadziło do tragedii

Katarzyna Jabłońska

Udostępnij tekst

Trudno zaprzeczyć, że w rodzinnym domu Jamie otoczony jest miłością i troską. Jest to jednak dom, w którym raczej nie wyraża się trudnych emocji i nie rozmawia o tym, co się przeżywa. Ojciec chłopca w chwili aresztowania stara się chronić jego godność, ale nie zdobywa się na drobny nawet gest czułości wobec syna. Chyba dlatego, że sam nie potrafi uporać się ze swoimi emocjami, nie może więc ich okazać, bo mógłby się rozpaść.

Niewystarczające?

Rodzice Jamiego chcą oczywiście dla swego dziecka jak najlepiej i starają się w dostępny im sposób troszczyć się o niego. Być może zmiany, jakie dokonują się obecnie za sprawą nowych technologii i w modelu relacji dziecko–rodzic powodują, że dziś bycie wystarczająco dobrym rodzicem jest już niewystarczające? Podobnie jak bycie wystarczająco dobrym pedagogiem czy wychowawcą.

„Dorastanie nigdy nie było tak trudne, jak dziś” – twierdzi przywołana już wyżej prof. Namysłowska. I my, dorośli, którzy to „dziś” zaprojektowaliśmy, powinniśmy wreszcie tę diagnozę potraktować na serio.

Jeśli więc naprawdę chcemy realnie być obecni w życiu swoich dzieci czy wychowanków i chronić ich przed niebezpieczeństwami, musimy być bardziej uważni i mieć odwagę zmierzenia się z ich trudnymi emocjami. A to wymaga także ciężkiej i bolesnej pracy z samym sobą i własnymi emocjami.

Musimy też umieć sprawnie poruszać się w cyfrowej rzeczywistości, znać panujące w niej zasady i realia toczącego się tam codziennego życia młodych ludzi. Czyli także wiedzieć o takich zjawiskach, jak wspomniane manosfera i subkultura inceli, czy efekt red pill (czerwonej tabletki) lub – wydawałoby się niewinne – kolory emotikonów, które, jak się okazuje, mają bardzo istotne znaczenia.

Bez tego rodzaju wiedzy, podobnie jak komisarz policji próbujący dociec przyczyn popełnionego przez Jamiego morderstwa, nie będziemy w stanie zbliżyć się do świata, w którym żyją nastolatki. I będziemy bezradni wobec mogących ich spotkać zagrożeń czy po prostu napotkanych wyzwań – zarówno w sieci, jak i w realu.

On jest nasz

Każda z czterech części „Dojrzewania” rozgrywa się w jednym ujęciu kamery. Ten, momentami nieco męczący zabieg, potęguje poczucie zamknięcia, uwięzienia bohaterów w niepodlegającym korekcie losie. I w dojmujący sposób pozwala odczuć nieodwołalność pewnych dokonywanych w życiu wyborów oraz nieprzewidywalność życiowych ścieżek.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.

Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

Uzyskana dzięki temu zabiegowi jedność czasu, miejsca i akcji chyba też w nieprzypadkowy sposób odsyła do greckiej tragedii. Zło przecież pojawia się również w życiu tych, którzy się z nim nie sprzymierzyli. Siłę brytyjskiego miniserialu wzmaga również znakomita gra aktorów z odtwórcą roli Jamiego na czele.

W tej tragicznej, ciemnej historii, jaką przynosi „Dojrzewanie”, pojawia się na szczęście światełko nadziei. Tragedia, która spadła na rodzinę Jamiego, wprawdzie potrzaskała każdego z jej członków, ale nie zerwała łączących ich więzi. Nie zabiła miłości, która jest między nimi, również tej do Jamiego. „On jest nasz” – mówi siostra chłopca. Czy jednak sama miłość wystarczy, żeby sprostać życiu, które przed nimi?

Przeczytaj też: Bezbronni. Rozmowa z Lucyną Kicińską

Podziel się

6
Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.