To symbolicznie od Auschwitz zaczęło się ściganie zbrodniarzy wojennych. Symbolicznie chyba właśnie tu też się kończy.
– Istotą międzynarodowej jurysdykcji jest solidarność i wspólna odpowiedzialność. Polska podpisała dziś umowę o wykonywaniu wyroków Międzynarodowego Trybunału Karnego – napisała wiceministra sprawiedliwości, Maria Ejchart, 3 grudnia 2024 r. na portalu X. Nieco ponad miesiąc później polski rząd, po uprzedniej prośbie prezydenta Andrzeja Dudy, zdecydował, że… nie wykona nakazu aresztowania, wydanego przez MTK ws. Benjamina Netanjahu, premiera Izreaela podejrzewanego o odpowiedzialność za zbrodnie wojenne w Palestynie.
Podobnych przykładów hipokryzji z ostatnich tygodni moglibyśmy mnożyć, jak choćby protest Ministerstwa Spraw Zagranicznych na brak aresztowania Władymira Putina podczas jego wrześniowej wizyty w Mongolii.
Gniew i utrata wiarygodności
Sprawę można by skwitować oburzeniem i moralnym uniesieniem – i tak, one są uzasadnione. Przyglądając się z niedalekiej odległości zbrodniom wojennym, notorycznemu, bestialskiemu traktowaniu cywilów i jeńców wojennych, niebywałym zniszczeniom w Strefie Gazy, jakie spowodował Izrael, mamy prawo się oburzać. Gniew rodzi się we mnie, gdy słyszę, ilu palestyńskich cywilów i dzieci są gotowi poświęcić izraelscy wojskowi, by dopaść jednego urzędnika Hamasu średniego szczebla. Bezkarność polityków i wojskowych odpowiedzialnych za te zbrodnie woła o pomstę do nieba. Bo sprawiedliwość głównym liderom Hamasu wymierzył już Izrael.
Chciałbym jednak zajrzeć pod podszewkę odruchu oburzenia i nazwać to, co decyzja polskich władz państwowych odsłoniła. A odsłoniła sporo, z czego dwie kwestie są dla mnie kluczowe.
Po pierwsze oświadczenie polskiego rządu w zasadzie odbiera nam prawo jako państwu do nawoływania o aresztowanie Władimira Putina i innych rosyjskich zbrodniarzy. To znaczy nawoływać sobie możemy, ale inne kraje mają prawo traktować to jako nic nieznaczące pojękiwanie. Nie spełniamy bowiem nie tylko zobowiązań przed Trybunałem, ale i innymi państwami, jak ujął to w swoim oświadczeniu MTK: „Trybunał polega na państwach, które egzekwują jego decyzje. Jest to nie tylko zobowiązanie prawne wobec Trybunału na mocy Statutu Rzymskiego, ale także odpowiedzialność wobec innych Państw-Stron”.
Trudno też na przyszłość oczekiwać, by jakiekolwiek polskie roszczenia przed MTK mogłyby być traktowane poważnie. Rozliczenie przeszłych zbrodni wojennych i zabezpieczenie się na przyszłość? To mrzonka.
Jak do tego wszystkiego odnieść larum, podnoszone latami przez Platformę Obywatelską, o nierespektowanie postanowień Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej przez rządy Zjednoczonej Prawicy? Najwyraźniej wszystko było tylko zabiegiem politycznym bez merytorycznego znaczenia. Liberałowie przestają bronić, ukształtowanego po drugiej wojnie światowej, liberalnego porządku rzeczy. To znaczy, że międzynarodowy ład prawny traci swoich ostatnich obrońców. Prawo jest dla silnych, a nie wszystkich – niby wszyscy to wiedzieliśmy, ale teraz mamy potwierdzenie ze strony tych, którzy przekonywali inaczej.
Zdani na łaskę pana
Nie chcę jednak poprzestać na gniewie i apokaliptycznych wnioskach. Mianowicie za kulisami tej decyzji polskich władz mogła stać, jak przekonuje w swoim komentarzu Witold Jurasz, racja stanu. Mianowicie administracja Donalda Trumpa i całe jego otoczenie daje wyraźne znać, że będzie popierała Izrael aż do końca.
Co to znaczy? Że poparcie będzie nie tylko militarne – to robili także demokraci i Joe Biden – ale też polityczne, a w tej kwestii demokraci nie zawsze byli zjednoczeni, i, co najistotniejsze w tej sprawie, prawnie. Innymi słowami: Biały Dom nie dopuści do aresztowania Netanjahu, najprawdopodobniej nałoży sankcje na sam trybunał w Hadze i wszystkie kraje, które będą otwarcie dążyły do ścigania izraelskich zbrodniarzy.
W tym kontekście warto też czytać decyzję polskiego rządu. Czy została ona podjęta po bezpośrednich konsultacjach z Amerykanami? A może w zamian za gwarancje dla Netanjahu podczas obchodów rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz (ciekawe, czy żelazny list dostałby swoją drogą Władimir Putin, gdyby zależało na tym Amerykanom, wszakże to m.in. Rosjanie wyzwalali to miejsce zbrodni) pojawi się wiceprezydent J.D. Vance lub inny urzędnik nowej administracji? O tym zapewne się przekonamy za kilka tygodni.
Oświadczenie polskiego rządu w zasadzie odbiera nam prawo jako państwu do nawoływania o aresztowanie Władymira Putina i innych rosyjskich zbrodniarzy
Wobec rosnącego międzynarodowego napięcia i ostatecznego przyjęcia złowrogiej konkluzji, że międzynarodowy porządek prawny obowiązuje tylko przegranych i słabych, premier Donald Tusk chce osadzić Polskę w obozie wygranych i silnych, nawet za cenę uznania kraju za podrzędnego partnera. Może nawet to realna ocena, z którą należy się pogodzić, jeśli zakładamy, że sytuacja międzynarodowa jest zbyt niestabilna, by teraz narażać się USA.
Być może w krótkiej i średniej perspektywie to słuszna linia. Ale pamiętajmy, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Na jakie kompromisy będziemy musieli się zdecydować w przyszłości, by pozostać z Amerykanami w ciepłych relacjach? W tym kontekście aż żal, że Unia Europejska w ostatnich latach przegapiła liczne okazje, by z międzynarodowych kryzysów ostatnich lat wyjść wzmocniona, bardziej zjednoczona i wsłuchana w głos europejskich społeczeństw.
Początek i koniec w Auschwitz
W analizie tej historii nie bez znaczenia jest oczywiście kontekst Holokaustu i relacje polsko-izraelskie w ostatnich latach. Izraelskim elitom politycznym bliżej do Władimira Putina niż do polskich władz z któregokolwiek obozu politycznego, zwłaszcza po zmianie pokoleniowej w tamtejszej polityce, gdy ojcowie i synowie niepodległości państwa żydowskiego oddali palmę pierwszeństwa jej wnukom. Nie ma nowych Szimonów Peresów w Knesecie.
Jak zresztą miałoby wyglądać aresztowanie Netanjahu na terenie miejsca pamięci o Zagładzie? Polskie służby wdałyby się w walkę z izraelskimi o premiera?
W całej tej historii szkoda najbardziej ofiar. Tych dzisiejszych z Gazy i tych sprzed ośmiu dekad. Auschwitz jako miejsce pamięci prawdopodobnie po raz ostatni gości ocalałych z nazistowskiej hekatomby na okrągłej rocznicy wyzwolenia. To symbolicznie od Auschwitz zaczęło się ściganie zbrodniarzy wojennych. Symbolicznie chyba też właśnie tu się kończy.
Przeczytaj też: Musk idzie na wojnę z liberalnymi elitami