Utwory tegorocznego laureata Nagrody Literackiej Gdynia ukazały się w kwartalniku „Więź” zima 2024.
Pieśń siódma
Dla pierwszych dziewięciuset metrów głębokości
Przestaje istnieć państwo Kiribati. Serce
Atolu powiększone o trzydzieści jeden
Nieomal bezpańskich rąk – jeśli nie uznawać
Wypisu z czaszki tego poharatanego
Organizmu. Powoli gaśnie, pocałunki
Nadesłane z HMS Challenger niespiesznie
Domykają historię o lodowym dnie, tę
Niezborną astrologię z odwróconej gwiazdy.
To razem trzydzieści dwie anielskie pieśni o
Światłościach, o ciemnym, bo szemranym spadaniu
Z kompasu, stu dwudziestu latach, jakich nie da
Nikomu i niczemu ocean, choć dałby
Sam środek czegoś bliżej nieokreślonego
W symbolice okrętu. Podzielili się po
Pół, z grubsza, nie dbając o finezję w prawieniu
Sobie uprzejmości. Och, uśmierzony bólu,
Scedowany na jeszcze późniejsze adresy
Zamieszkania. Dzień po dniu rozbierana nocy –
Udław się w gardle statku. Rzecz prosta jak wyspa
Z samozapłonem skrytym w swojej własnej nazwie.
Tu nie ma ciemności: jest tylko głębiej, głębiej.
Pieśń ósma
Jeśli wyspa jest dźwiękiem, to jest również miejscem –
Skończonym i nośnym, komórką pochwalną.
Co pomijalne, kończy w samym środku dźwięku –
Jest czymś jak brzeg filmu, nie wypada z obiegu.
To całkiem bez znaczenia, co jest wewnątrz ryby –
Jakie święto wstrzymuje prace nad ciemnością.
Jest duchem, węchem, każdym spośród chłonnych zjawisk –
W kolejnym dniu mierzenia temperatur wody.
Tło znosi intuicje o zmyśle oporu –
Kojarzy wyspę z widmem, rozłożystym drzewem.
W odpowiedzi na Fidżi fałduje Tuvalu –
W pytaniu o Tuvalu kręci dyskiem Fidżi.
Jeśli pokój jest stanem, to jest również cieczą –
Dziewięćset metrów, tysiąc, szczęśliwa wymiana.
Jeśli refleks jest grzbietem, to jest też spadaniem –
Pomieści całe światło nad Tuvalu, Fidżi.
Pieśń jedenasta
Długa jak cień koncepcja łatwego czytania
Zakłada, że wybrane formy wypowiedzi
Za cele obierają sobie: prawidłowe
Wysłowienie – bo dobrze dać się poznać szerszej
Publiczności po lśniącym brzuchu samolotu –
Poszanowanie starszych w mowie oraz szumne
Zapowiedzi tego, co przedtem było znane
Już z brazylijskich broszur. To najprostszy mebel,
Panie de Becque, kawałek drewna owinięty
Przezroczystą fizyką – taką właśnie jaką
Pan ją widzi na co dzień. Tak zwane fotele
Koktajlowe. Przed pierwszą wielką wojną wcale
Nie cieszyły się sporą rozpoznawalnością
Wśród pomniejszych społeczeństw. Głębokie a rześkie,
Znacznie mniej przesuwne niż wypełnienie z lekkiej
Pianki przebrane dzisiaj za wykresy lotu.
Rozkłady mijają się z szybkim ruchem palca –
Najpewniejszym gwarantem wygody przelotu
Na trasie do Hong-Kongu, czterdziestu dziewięciu
Znaków przestankowych na czas, upał, Manilę –
Mijają się, by w końcu służyć wyliczeniom.
Którymi nie były już wcześniej? W Honolulu
Jest sportowo, łowi się ryby, tańczy zgodnie
Z muzyką do płonących teledysków. Później
Fidżi – czwarty na świecie eksporter zasobów
Wodnych – i ciepłe prądy morskie, które wieńczą
To wielkie przedsięwzięcie, kryptonim „Pacyfik”.
Położyć się i łapać ten szeroki strumień
Nastroju, kilka próbek dźwięku dopuszczonych
Do wrażenia ciągłości albo hałas jako
Doświadczenie kompletne. Koncepcja dużego
Pokoju – krzyczy druga część rozbieranego
Błędnika – zakłada stan osobowy bliski
Zeru oraz błękitne, pacyficzne światło.
To tylko blask solarnej lampy w biurze rzeczy
Znalezionych, podczas gdy komunikatywność
Jest już bez znaczenia. To tylko jakaś forma
Przedstawienia, ogólne rozeznanie w rzeczach.