Może kluczem jest wypatrywanie światła zarówno w złotej polskiej jesieni, jak i w szarudze i błocie późnego listopada albo wczesnego marca?
Edytorial do wydania tygodnika „Więź co Tydzień” z 24 października 2024:
Za oknem jesień w pełni – wczoraj żółte liście oświetlało słońce, dziś spowija je mgła. W takiej scenerii publikujemy tekst Magdaleny Fijołek o jesieniarstwie. Autorka, stała współpracowniczka „Więzi”, wspomina w swoim artykule, że jako redaktor miałem wątpliwości, czy warto o tym temacie pisać dłuższy tekst. W końcu w ostatnich latach miłość do jesieni i jej estetyzacja to nieco egzaltowana moda, a mody bywają zwyczajnie banalne.
Tekst jednak zamówiliśmy, a ja pochodziłem sobie z tematem jesieni. Dziś wydaje mi się, że jesieniarstwo stanowi opowieść o ludzkich potrzebach i tęsknotach. Magda w swoim tekście przekonuje, że fascynacja akurat tą porą roku służy oswojeniu ciemności i przemijania, czyli „tego, co na pierwszy rzut oka nieprzyswajalne”, i dlatego właśnie jest pociągająca, bliska nam.
W jesień, obok herbat, książek i swetrów, wpisuje się również swoiste zatrzymanie, zwolnienie codziennego pędu. „Pora wrócić do dawnych rachunków – tych z gazownią, i tych z Panem Bogiem”, jak w piosence Agnieszki Osieckiej i Seweryna Krajewskiego. Dodałbym tylko: próbujmy zwalniać – choć trochę – o każdej porze roku.
Obok tekstu Fijołek w tygodniku „Więź co Tydzień” prezentujemy m.in. rozmowę o przyjemności z s. Małgorzatą Borkowską z roku 2012. Benedyktynka wspomina bliską sobie osobę, którą „wszyscy nazywali sybarytką, ale nie dlatego, że lubiła się pławić w przyjemnościach, ale ponieważ mnóstwo rzeczy i zdarzeń sprawiało jej radość”. Dla s. Borkowskiej (dla mnie zresztą też) takie podejście do życia stanowi ideał.
Może kluczem jest więc wypatrywanie światła zarówno w złotej polskiej jesieni, jak i w szarudze i błocie późnego listopada albo wczesnego marca? Ostatecznie – pisała Magda Czapińska w piosence – „pogodę trzeba mieć w sobie / prywatną pogodę wewnętrzną / i włączać ją w sobie jak światło / gdy chmury i bzdury się piętrzą”.
Przeczytaj też: Rzeźba, santuri i zielony kamień. Dwie powieści, do których wracam jesienią