Błogosławieni, którzy w obliczu tajemnicy cierpienia potrafią raczej milczeć niż moralizować – mówi teolożka Agata Rujner.
Publikujemy propozycje błogosławieństw, jakie przedstawiła Agata Rujner – teolożka z Akademii Katolickiej w Warszawie i autorka vloga „Prawie morały” – podczas Ogólnopolskiego Kongresu Nowej Ewangelizacji w Tarnowie na koniec prelekcji zatytułowanej „Współczesna niezgoda młodych na nauczanie moralne Kościoła”:
Błogosławieni, którzy nie straszą Bogiem;
Błogosławieni, którzy słyszą skrzywdzonych i przywracają im głos;
Błogosławieni, którzy są wierni w tym, co zwyczajne, codzienne, prozaiczne;
Błogosławieni, którzy mają pytania i zadają je odważnie;
Błogosławieni, którzy walczą o wiarygodność i nie stali się obojętni;
Błogosławieni, którzy potrafią przyjmować piękno człowieczeństwa z jego możliwościami i ograniczeniami;
Błogosławieni, którzy w obliczu tajemnicy cierpienia potrafią raczej milczeć niż moralizować;
Błogosławieni, którzy biorą odpowiedzialność za Kościół.
Młodzi mówią głośno to, co wielu z nas myśli
– Badania socjologiczne pokazują, że jedną z najczęstszych przyczyn odejścia od Kościoła, jaką podają młodzi ludzie, jest praktyczna, egzystencjalna niezgoda na nauczanie moralne Kościoła. Gdzie to widzimy? Wystarczy zapytać młodych, co myślą o czystości, o aborcji, o in vitro, o eutanazji, o nierozerwalności małżeństwa, co w ogóle uważają na temat moralnych zasad Kościoła, ale nie tylko o tym, co dotyczy podejścia do seksualności; co myślą o uczęszczaniu co niedzielę na Eucharystię… Usłyszymy wtedy zdania o ciemnogrodzie, średniowieczu, głupocie, nieadekwatności, staroświeckości, może o nudzie… – mówiła podczas odczytu teolożka.
W refleksji nad przyczynami odrzucania przez młodych katolickiej moralności wskazała na problem słuchania. Podkreśliła jednak, że nie chodzi tylko o to, że młodzi nie potrafią słuchać, a że sami nie są usłyszani. – Kto sam nie potrafi słuchać, nie trafi do serca słuchaczy – przytoczyła słowa ks. Krzysztofa Grzywocza. Wskazała, że może nie zawsze wierzący umieli przekazać wiarę, uzasadnić, wskazać na cel, wreszcie – może nie zawsze sami byli wierni zasadom głoszonym przez Kościół.
– Teologia moralna to nauka, która w oparciu o Objawienie i chociażby teologię dogmatyczną szuka odpowiedzi na pytanie: jak mam żyć, żyć dobrze w związku z tym, w co wierzę? Zatem problem z moralnością często będzie szedł w parze z jakimś kłopotem w wierze – zauważyła Rujner.
– Czy nie jest tak, że to wcale nie jest niezgoda młodych na moralne nauczanie Kościoła, tylko niezgoda wielu z nas? Oni po prostu mają odwagę głośno o tym powiedzieć… Niezgoda polegająca na braku ufności. Ufności Bogu, ufności Kościołowi? – kontynuowała teolożka, wskazując, że przykazania i prawo Boże kojarzą się z obciążeniem, odbieraniem wolności, przyjemności, szczęścia, radości.
– Dodajmy do tego niejednokrotnie hipokryzję osób wierzących, obłudę ochrzczonych, skandale w Kościele, zgorszenie, milczenie, gdy moralnym obowiązkiem była ochrona skrzywdzonych i „tych najmniejszych”, mieszanie się w politykę, uleganie pokusie władzy, brak przejrzystości związanej z pieniędzmi. Dorzućmy pychę, wywyższanie się, ocenianie… A na końcu uznajemy: coś jest nie tak z młodymi, bo nie chcą żyć zgodnie z Ewangelią…, odchodzą z Kościoła, nie rozumieją zasad moralnych – wskazała prelegentka.
Przypomniała, że istotą pokusy z Raju jest „być jak Bóg – ale bez Boga”. – Na tym polega większość naszych grzechów – to JA chcę mówić, co jest dobre – zaznaczyła Rujner. Przywołując refleksje Filipa Bénétona, stwierdziła, że obserwujemy dziś „wolność, która idzie w stronę samowoli, wyzwolenia z reguł, zasad”. Przekonywała, że konieczne jest wychowywanie do prawdziwej wolności, inspirowanie do poszukiwania szans, okazji do czynienia dobra.
– Niezależnie od tego, jak daleko odeszliśmy, Bóg nie przestaje nas szukać i na nas czekać! A powrót zawsze jest możliwy – zapewniała teolożka. – Droga do Domu wiedzie także przez Eucharystię – w niej Chrystus daje nam się cały; sprawujemy ją we wspólnocie Kościoła, spotykamy się wokół Słowa i Ciała – dodała.
Jej zdaniem „trudno głosić nauczanie moralne Kościoła i trudno nim żyć, gdy nie czerpie się ze źródła i szczytu. Droga do źródła wiedzie pod prąd; a droga na szczyt pod górę. Nie musi to być zatem proste, wygodne. Wciąż potrzebujemy się nawracać, pozwalać Duchowi Świętemu, by nas odnawiał”.
– Jezus przychodzi również po to, aby odnowić człowieka i jego zranione relacje. On już wziął na siebie wszystko! On już zmartwychwstał! Zburzył wszelki mur! I zaprosił nas do nowej jakości drogi moralnej – do naśladowania Go! Jezus jest ostatnim Słowem Ojca – Słowem Miłości. Jaka jest nasza odpowiedź na miłość? Tą odpowiedzią jest między innymi nasze postępowanie, działanie – czyli nasze życie moralne. Nie jesteśmy niewolnikami, którzy mają wypełniać nakazy prawa z lęku; nie jesteśmy najemnikami, którzy mają je spełniać, licząc na nagrodę. Jesteśmy dziećmi. Ukochanymi dziećmi – mówiła Rujner.
Przeczytaj również: Jezus również został skrzywdzony przemocą seksualną
KG, KAI