Dla poszkodowanych zaczyna się właśnie najtrudniejszy etap – poszukiwanie na wielkim pobojowisku rysów znanego świata: domu, ogrodu, zwierząt.
Edytorial do wydania tygodnika „Więź co Tydzień” z 26 września 2024:
Powódź w Polsce się nie skończyła – dla wielu mieszkańców zalanych terenów weszła jedynie w nową fazę. Opadająca fala odsłania powoli skalę zniszczeń: czyjś porwany nurtem dobytek, niedające się poznać wnętrza mieszkań i domów, zabytki, które na zawsze straciły część swojej historycznej substancji.
Dla poszkodowanych zaczyna się właśnie najtrudniejszy etap – poszukiwanie na wielkim pobojowisku rysów znanego świata: domu, ogrodu, zwierząt. Powrót nie przynosi ulgi – przeciwnie, nierzadko odbiera nadzieję, że coś, na co pracowało się całe życie, uda się jeszcze uratować. To moment, w którym nadzieja jest wystawiona na najcięższą próbę.
Józef Tischner mówił: „Nie mogę powiedzieć: «zrób to, a będziesz miał nadzieję». Nie mogę też powiedzieć, że nadzieja bierze się «ze mnie» – nie jestem sprawcą mojej nadziei. Franz Rosenzweig powiada, że nadzieja rodzi się w śpiewie […]. Nadzieja, jak iskra, przeskakuje od śpiewającego do śpiewającego”.
Czym jest dziś śpiew? Wspólnym zbijaniem tynków, sprzątaniem naniesionych śmieci, wynoszeniem błota i gruzu. Jak pisze Maciej Pichlak z Kłodzka, ten prosty wspólny śpiew może uratować komuś życie.
Przeczytaj również: Wielka woda, jedno życie. Relacja z okolic Kłodzka