W wierszach Miłosza sceną dramatu rozgrywającego się między dobrem i złem, pięknem i brzydotą, nadzieją i rozpaczą staje się krucha egzystencja konkretnych ludzi, w tym samego poety.
Tekst jest częścią ankiety „Mój Miłosz”, która ukazała się w kwartalniku „Więź” lato 2024
Rację mają ci, którzy twierdzą, że Miłosz należał do poetów zaprzątniętych sprawami publicznymi swoich czasów, tak w wymiarze globalnym, jak lokalnym, wschodnioeuropejskim i polskim. W jego wierszach niezbywalne miejsce przypada polis, w szerokim znaczeniu tego słowa: kraj, miasto, państwo, wspólnota, prawa obywatelskie, a tym samym kultura służąca dobru wspólnemu. Niektórzy uważają, że autor Nieobojętnej ziemi w ten sposób – w przeciwieństwie do poetyckich tradycji awangardowych – wcielał w życie ideę literatury zaangażowanej publicznie, głoszoną przez koryfeuszy epoki oświecenia. Miłoszowi jednak nie o oświecenie chodziło.
Polityczne uwikłanie twórczości autora Traktatu moralnego ma dużo starszą proweniencję – sięga bowiem, jak sądzę, narodzin poezji, czyli czasów mitycznego Homera, czasów niepiśmiennych, bo wciąż jeszcze pozbawionych wynalazku pisma, który spadł z nieba dużo później. Poezja pierwotnie była śpiewana, a nie pisana – i przede wszystkim miała uczyć. Powstała po to, by jako czysto pamięciowo-ustne narzędzie przekazywać (traditio – „przekazywanie”) zasady i reguły życia społecznego celem podtrzymywania ciągłości trwania jego struktur i instytucji. By być skuteczną, musiała być źródłem emocjonalnej, duchowej oraz intelektualnej rozrywki i przyjemności dla słuchaczy. Tak powstały takie arcydzieła poezji jak Iliada czy Odyseja.
Właśnie z tej ustnej „politycznej” tradycji homerowej wyrasta poezja autora Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada. Jak Iliada uczy (w zupełnie innych czasach) podstawowych reguł i zasad etyczno-moralnych, przywiązania – jak Miłosz sam powiedział w słynnej rozmowie z Josefem Brodskim – „do podstawowych rozróżnień dobra i zła, prawdy i fałszu” oraz pielęgnowania wizji „podstawowych wartości, podstawowych ludzkich wartości”. Jednocześnie poezja Miłosza czyni to, dorastając do niebotycznych artystycznych poziomów arcydzieł Homera, a nawet niekiedy sięgając jeszcze wyżej, szczególnie wierszami, w których sceną dramatu rozgrywającego się między dobrem i złem, pięknem i brzydotą, nadzieją i rozpaczą staje się krucha egzystencja konkretnych ludzi, w tym samego poety. Osobiście za takie mam wiersze Sens, Orfeusz i Eurydyka czy Traktat teologiczny. Jako taka poetycka twórczość Miłosza jest i pozostanie częścią korony europejskiej poezji, jednego z najważniejszych źródeł, obok religii i muzyki, głębi kultury Zachodu.