Zima 2024, nr 4

Zamów

Na krawędzi rozpaczy. Ankieta „Mój Miłosz”

Urszula Honek. Fot. Archiwum prywatne

Zdarza mi się na chybił trafił otwierać Miłoszowskie zbiory. Zauważyłam, że robię to w momentach, gdy w moim życiu dzieje się gorzej.

Tekst jest częścią ankiety „Mój Miłosz”, która ukazała się w kwartalniku „Więź” lato 2024

Ostatnio na wrocławskim Festiwalu Silesius poetki i poeci czytali wiersze Czesława Miłosza. Do takich czytań zawsze podchodziłam sceptycznie, bo sądziłam, że trudno skupić uwagę, a czas niemiłosiernie się ciągnie. To było jedno z najcichszych spotkań, w jakich uczestniczyłam; nie słyszałam, żeby ktokolwiek z publiczności rozmawiał.

Jak brzmi Miłosz czytany na głos? Potrafi być cichy i głośny, czuły i gniewny, oskarżycielski i współczujący, wybaczający i niedający się przebłagać. Mówi językiem prostym i przejrzystym, ale – jak sądzę – pisać w sposób prosty jest najtrudniej. Wiersze Miłosza wybrzmiały mocno i poraziła mnie ich siła. Wyobrażam sobie, że miną dwie dekady, przyjdą po nas kolejni, a Miłosz wciąż będzie czytany. Na głos – wszak to najlepszy sprawdzian dla wierszy. Żywioł, zdecydowanie.

Kiedy zaczęłam czytać poezję – a miałam wtedy może dwanaście lat – nie interesowali mnie klasycy. Wolałam Wojaczka, Bursę, Grochowiaka. Potem szukałam dalej. Pewnego razu, a było to już na studiach, ktoś bliski dał mi do przeczytania wiersz To. Od tamtej pory owe frazy do mnie wracają.

Zdarza mi się na chybił trafił otwierać Miłoszowskie zbiory. Zauważyłam, że robię to w momentach, gdy w moim życiu dzieje się gorzej. Nie chcę tego w ogóle tłumaczyć. Tak po prostu się zdarza. A może, mówiąc Miłoszem, „pod spodem było TO, czego nie podejmuję się nazwać”.

Miłosz jest mi bliski, gdy zatrzymuje się na krawędzi rozpaczy, ale wie, że wystarczy jeden nieostrożny ruch.

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.