Zima 2024, nr 4

Zamów

Lukrowana piosenka. Miłosz poznaje Amerykę

Czesław Miłosz nad brzegiem Narwi w skansenie kurpiowskim w Nowogrodzie, rok 1981. Fot. Wojciech Karpiński/ wojciechkarpinski.com

Społeczeństwo obfitości czasów prezydenta Trumana oglądane przez mentalny czarno-biały slajd świeżych widoków z Polski podważało zaufanie Miłosza do własnych władz umysłowych. Skłaniało do reakcji, a była nią ucieczka w idyllę.

Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” lato 2024. W wolnym dostępie można przeczytać jedynie jego fragment. W całości jest otwarty tylko dla prenumeratorów naszego pisma i osób z wykupionym pakietem cyfrowym. Subskrypcję można kupić TUTAJ.

Za młodu Czesław Miłosz był, jeśli mu wierzyć, wcieleniem grzechu pychy. Lecz przynajmniej się z niej spowiadał. Jedną z takich przejmujących spowiedzi jest ogłoszony w 1938 r. esej Zejście na ziemię.

Przepełniają go obrazy najgłębszej abominacji młodego poety do realiów codzienności sfer proletariackich Warszawy i Paryża. Trudny do zniesienia opis zmiętego, stęchłego i niedomytego tłumu, z którym poeta musiał niestety jeździć bladym świtem do pracy, godny jest pióra Céline’a. „Wdychaliśmy swoją senność, odory prywatnych legowisk, niezakrzepłe jeszcze wilgocie sperm i soków”1. A wszak – deklaruje autor – należałoby w ów świat właśnie zstąpić, wyrobić w sobie cnotę solidarności, pokonać wstręt i obcość.

Wesprzyj Więź

Nie ma chyba w kulturze polskiej drugiego tak szczerego, dramatycznego i wysoce niemiłego w lekturze autoportretu inteligenta. Bo nic z tego! Gdyż próby, które streszcza Miłosz, wypadały całkiem na odwrót. „Zamiast miłości ku sobie i pogardy dla innych ludzi miała być pogarda dla siebie i miłość nieszczęśliwej masy. A naprawdę jako wynik otrzymałem pogardę dla siebie i pogardę dla wszystkich, co mnie otaczali”2. I, jak pisze, im daremniej starał się pokochać ludzi, tym głębiej grzązł w alienacji: „zdarzyły się dnie, kiedy wsysała mnie jak gdyby próżnia mego wnętrza”3.

A potem nadeszły wypadki wojenne. I Czesław Miłosz wyszedł z nich demokratą.

Stary Świat zasługuje na ironię?

Wykup prenumeratę „Więzi”
i czytaj bez ograniczeń

Pakiet Druk+Cyfra

    • 4 drukowane numery kwartalnika „Więź”
      z bezpłatną dostawą w Polsce
    • 4 numery „Więzi” w formatach epub, mobi, pdf (do pobrania w trakcie trwania prenumeraty)
    • Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl na 365 dni (od momentu zakupu)

Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.

Jeśli mieszkasz za granicą Polski, napisz do nas: prenumerata@wiez.pl.

Pakiet cyfrowy

  • Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl (od momentu zakupu) przez 90 lub 365 dni
  • Kwartalnik „Więź” w formatach epub, mobi, pdf przez kwartał lub rok (do pobrania
    w trakcie trwania prenumeraty)

Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.

Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” lato 2024 jako część bloku tematycznego „Miłosz: żywioł czy skansen?”.
Pozostałe teksty bloku:
„Mój Miłosz. Ankieta”
Jerzy Sosnowski, „Arka Miłosza”

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.