Napisy przed każdym filmem na DVD informują mnie, że poglądy bohaterów nie są poglądami firm, które ów film wyprodukowały i dystrybuują. Naprawdę bez tej informacji widz ma prawo podejrzewać, że Zła Królowa, domagając się śmierci Królewny Śnieżki, wyraża niechęć do dzieci żywioną przez Walta Disneya?
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” lato 2024. W wolnym dostępie można przeczytać jedynie jego fragment. W całości jest otwarty tylko dla prenumeratorów naszego pisma i osób z wykupionym pakietem cyfrowym. Subskrypcję można kupić TUTAJ.
Na początku naszego stulecia furorę w Polsce zrobiła idea Nagród Darwina. Pomysł ten narodził się najprawdopodobniej (tak głosi przynajmniej anglojęzyczna Wikipedia) w jednej z amerykańskich grup dyskusyjnych Usenetu w roku 1985. Któryś z uczestników miał wówczas rzucić – utrzymany, przyznajmy, w konwencji czarnego humoru – pomysł, by upamiętniać osoby, które „dokonały najwyższego poświęcenia, by wycofać swoje geny z puli genów rozpowszechnianych w toku prokreacji”, czyli: zginęły w wyniku zrobienia czegoś skrajnie głupiego. Po kilku latach doniesienia o absurdalnych wypadkach zaczęła zbierać młoda uczona z uniwersytetów Berkeley i Stanforda, Wendy Northcutt i na ich podstawie opublikowała kilka książek oraz założyła stronę internetową darwinawards.com. Nie wiem, jak teraz, ale na przełomie wieków autorka nie zajmowała się już pracą badawczą – żyła z redagowania tej strony i kolejnych tomów swojej tragikomicznej antologii.
Trudno przeczyć, że ludzka śmierć jest w zasadzie tematem zbyt poważnym, by mówić o niej żartobliwie. Ewentualne oburzenie miarkować może fakt, że przynajmniej część makabrycznych anegdot zebranych przez Northcutt to (mimo zapewnień autorki, że je zweryfikowała) chyba legendy miejskie. Przede wszystkim jednak – pisałem już kiedyś o tym w „Więzi” – jedną z tajemnic komizmu jest fakt, że nieraz śmiejemy się tym bardziej, im silniej czujemy, że śmiać się nie wypada. Przy tym brak wyobraźni, zdradzany przez nieznanych nam osobiście (to ważne!) przedstawicieli homo sapiens, naprawdę może wywoływać tylko: albo absolutne przygnębienie, albo histeryczny śmiech. Jak inaczej zareagować na opowieść o mężczyźnie, który chciał domowym sposobem pobić rekord prędkości i w tym celu przyspawał do dachu swojego Chevroleta Impali silnik odrzutowy, kupiony nielegalnie z demobilu, i ów silnik odpalił? Albo o innym, który poczuł się zdobywcą przestworzy, więc przymocował do swojego leżaka ogrodowego kilkadziesiąt balonów, zasiadł na leżaku ze zgrzewką piwa na kolanach i napełnił balony helem? Ten drugi podobno przeżył swój eksperyment, w związku z czym Wendy Northcutt przyznała mu jedynie wyróżnienie, nie zaś nagrodę główną. Nie miał tyle szczęścia pewien kierowca, który kupił sobie kamper z tempomatem, uznał, że ów tempomat to w istocie automatyczny pilot, i w czasie jazdy autostradą udał się na tył pojazdu zrobić sobie kawę.
Wykup prenumeratę „Więzi”
i czytaj bez ograniczeń
Pakiet Druk+Cyfra
-
- 4 drukowane numery kwartalnika „Więź”
z bezpłatną dostawą w Polsce - 4 numery „Więzi” w formatach epub, mobi, pdf (do pobrania w trakcie trwania prenumeraty)
- Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl na 365 dni (od momentu zakupu)
- 4 drukowane numery kwartalnika „Więź”
Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.
Jeśli mieszkasz za granicą Polski, napisz do nas: prenumerata@wiez.pl.
Pakiet cyfrowy
- Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl (od momentu zakupu) przez 90 lub 365 dni
- Kwartalnik „Więź” w formatach epub, mobi, pdf przez kwartał lub rok (do pobrania
w trakcie trwania prenumeraty)
Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” lato 2024