Wiedziała, że trzeba tak działać, by budzić w ludziach dobro, a nie demony – pisze w „Tygodniku Powszechnym” Wojciech Bonowicz.
Na łamach „Tygodnika Powszechnego” Halinę Bortnowską żegna Wojciech Bonowicz.
Bonowicz przywołuje znaną w środowisku anegdotę, jak to zapytany, kto powinien zostać następcą kardynała Wojtyły w Krakowie, ks. Józef Tischner odpowiedział: „Halina Bortnowska”. „Żart, jak to często bywa, skrywał drugie dno: redaktorka «Znaku» miała solidne teologiczne wykształcenie, a jednocześnie takie doświadczenie życia, jakiego wielu duchownym brakowało” – dopowiada poeta.
Zwraca uwagę, że Bortnowska „o swojej wierze wypowiadała się powściągliwie”. „Miała tę umiejętność – raczej rzadką, niestety – że mówiąc o wierze, nikogo nie raniła, nie zarysowywała granicy. Wiara była dla niej darem, który do niej przyszedł, nie oczekiwała, że wszyscy będą ją przeżywać tak jak ona”.
„Niezwykła była w jej przypadku zgodność słowa i życia. Jej publicystyka zawsze łączyła się z działaniem: organizowaniem pomocy, protestu, jeśli było trzeba – czuwaniem przy pojedynczym chorym; a jeśli tego wymagała sprawa – także wyjściem na ulicę” – pisze Bonowicz.
Co więcej, „w jej krytycyzmie było coś ujmującego: nigdy nie osądzała nikogo «z góry» jako ta, która wie lepiej. Nie miała «ogólnego poglądu» na człowieka, każdego widziała poszczególnie, pojedynczo. Z przeżyć wojennych wiedziała, że człowiek zdolny jest do najgorszych potworności. Ale wiedziała też, że nie musi taki być i że trzeba tak działać, żeby budzić w ludziach dobro, a nie demony”.
Pogrzeb Haliny Bortnowskiej odbył się w środę, 26 czerwca 2024 r., w Warszawie.
Przeczytaj też: Odeszła Halina Bortnowska – wierna Kościołowi przyszłości
DJ