Pan jednak jest z nami zawsze, nawet wtedy, gdy wydaje się, że pozostaje nieobecny.
Mk 4, 35-41
Burza. Niektórych fascynuje to zjawisko, ale u większości budzi lęk i poczucie zagrożenia. Nie możemy czuć się bezpieczni, jeśli na czas nie schronimy się przed niszczycielską siłą natury.
Uczniów Jezusa burza zaskoczyła na środku jeziora. Zareagowali więc tak, jak każdy z nas reaguje w chwili zagrożenia – wielkim lękiem i niepokojem. Zaczęli budzić Jezusa i wołać: „Nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?”. To pytanie brzmi jak gorzka skarga, jak rozczarowanie Bogiem. Obiecywał, że nie zostawi ich samych, a tymczasem w chwili wielkiego zagrożenia nie czuli Jego obecności.
Rozczarowanie Bogiem, które pojawia się w kryzysowych sytuacjach, może nas poprowadzić w dwóch kierunkach – do rezygnacji i rozpaczy lub do nadziei i nowego życia. Trudno wprawdzie opuścić łódź na środku jeziora, ale można przecież obrazić się na Boga. Obarczyć Go całą odpowiedzialnością za swoje niepowodzenia i błędy.
Można jednak postąpić inaczej. Można uporczywie domagać się od Boga uwagi, można nawet Go niesprawiedliwie posądzać o nieczułość, ale nie ustępować w wołaniu, by się obudził.
Nie jesteśmy sami w naszej życiowej łodzi, w targanej burzami łodzi Kościoła, w łodzi świata potrzebującego nadziei i pokoju. Mamy prawo domagać się Jego uwagi, Jego słów, Jego mocy.
Obraz burzy na jeziorze przywoływany jest często w sytuacjach gwałtownych, często niezrozumiałych zmian i kryzysów. Pokorny papież Benedykt XVI mówił o niej w swoim ostatnim oficjalnym przemówieniu. Nie skupił się jednak na burzach świata, ale na obecności Pana. Wskazywał, że każda burza jest tylko etapem wielkiej historii, złożonej również z chwil radości i światła, „słońca i lekkiego wiatru, obfitego połowu”.
Z wiarą i prostotą mówił ten mądry papież: „Były też momenty, w których wody były wzburzone, a wiatr przeciwny, jak w całej historii Kościoła, i wydawało się, że Pan śpi. Wiedziałem jednak zawsze, że w tej łodzi jest Pan, i wiedziałem zawsze, że łódź Kościoła nie jest moja, nie jest nasza, lecz Jego. I Pan nie pozwoli, by zatonęła; to On ją prowadzi”.
Pan jest z nami nawet wtedy, gdy wydaje się, że jest nieobecny. Bóg nie opuszcza swojej łodzi. Tyle wystarczy, by być w niej bezpiecznym, choćby cały świat wokół ogarnęła ciemność i groza burzy. Łódź należy do Pana, nie do nas. Tyle wystarczy, by wiedzieć, że nie zginiemy.
Tekst ukazał się 23 czerwca 2024 r. na Facebooku. Tytuł od redakcji Więź.pl
Przeczytaj też: Bp Ważny: Kryzys jest szansą na nowy początek