Jesień 2024, nr 3

Zamów

Diabeł boi się prawdy

Spinello Aretino, „Egzorcyzm św. Benedykta”. Fot. Wikimedia Commons

Tam, gdzie jest sekret, tajemniczość i przymus, nie zobaczymy mistyki. Spotkamy natomiast przemoc.

W ostatnich tygodniach w polskich mediach pojawiały się liczne dyskusje dotyczące egzorcyzmów. Wstrząsające relacje kilku osób, jakie przedstawił jeden z popularnych portali, wywołały szok, niedowierzanie i złość.

W artykułach tych opisano bowiem praktyki kilku egzorcystów, którzy zajmowali się nie tyle walką o uwolnienie młodych kobiet od działania szatana, ile raczej zniewalali je swoim postępowaniem, niejednokrotnie stosując przemoc, w tym przemoc seksualną. Nie znamy dokładnych danych owych kapłanów. Opisy egzorcyzmów były jednak na tyle mocne, że ów portal przed udostępnieniem tekstu ostrzegał, że czytelnik znajdzie w nim brutalne treści przeznaczone tylko dla osób dorosłych.

Przy kolejnych komentarzach do sprawy zwrócono stanowczo uwagę na konieczność wprowadzenia standardów jawności w duszpasterskich działaniach egzorcystów. I bardzo dobrze!

W książce „Uleczyć Boga w sobie”, przygotowanej wspólnie z Tomaszem Terlikowskim, dr hab. Krzysztof Krajewski-Siuda słusznie postuluje wprowadzenie superwizji dla spowiedników. Nie chodzi mu, rzecz jasna, o łamanie tajemnicy spowiedzi, tak jak nikt poważny nie chce naruszać tajemnicy zawodowej psychoterapeutów. Pamiętać jednak trzeba, że nie każdy ksiądz jest „mistrzem w każdym sakramencie”.

Na jakiej podstawie prawnej uczestnik egzorcyzmów jest przytrzymywany? Wszak nie są to działania o charakterze psychiatrycznym, a ksiądz nie jest lekarzem

Błażej Kmieciak

Udostępnij tekst

W ostatnich tygodniach ks. Adam Boniecki otwarcie przyznał, że nie chciał spowiadać dzieci przed Pierwszą Komunią. Czuł się bezradny, widząc ich lęk i mając świadomość swojej nieumiejętności w kontakcie z dziećmi, które się bały. To dojrzałe podejście, w którego budowie pomagać może rozmowa z innym specjalistą. Superwizja jest doskonałym narzędziem weryfikacji swoich działań.

Kwestie dotyczące egzorcystów są tajemnicze nie tylko z racji delikatności samej tematyki, ale także z powodu braku szerszych informacji dotyczących samych egzorcystów. Warto mieć świadomość, że tam gdzie jest sekret, tajemniczość i przymus, tam nie zobaczymy mistyki. Spotkamy natomiast przemoc.

Wiemy, że egzorcystów jest w Polsce ponad stu. Nie wiemy jednak, jakie kryteria doprowadziły do ich nominacji. Wiadomo, że biskup może mianować duchownego do tej roli. Nie wiemy jednak, jak wygląda kontrola jego pracy/posługi.

Gdy na jednym z portali wskazałem, że przemoc jest zawsze zła, także ta stosowana przez niektórych duchownych, spotkałem się z krytyką. Uznano, że promuję antyklerykalny portal. Problem jednak w tym, że nawet jeśli tylko część z informacji dotyczących przemocy podczas egzorcyzmów jest prawdą, to może okazać się, że ukazała nam się właśnie zakryta dotychczas przerażająca przestrzeń.

Na jakiej bowiem podstawie prawnej uczestnik egzorcyzmów jest przytrzymywany? Wszak nie są to działania o charakterze psychiatrycznym, a ksiądz nie jest lekarzem. Czy są kryteria wskazujące miejsce, w którym powinny odbywać się takie praktyki? Czy kierowanie dzieci na nie mieści się w granicach władzy rodzicielskiej?

To poważne i słuszne pytania, które stawiają zarówno wierzący, jak i niewierzący.
Nie, nie neguję sfery życia duchowego. Wierząc w Boga, mam świadomość, że moja wiara dotyczy świata duchowego, w którym są obszary zarówno pełne światła i dobra, jak i mroku oraz zła.

Owo zło ma także świeckie oblicze. W ICD 10 – czyli nadal obowiązującej w Polsce klasyfikacji chorób – spotykamy jednostkę chorobową „trans i opętanie”. Prof. Wiktor Osiatyński, mówiąc o sobie, że nie jest religijny, w wywiadzie dla prof. Adama Bodnara w radiu Tok fm zaznaczał przed laty, że w byłej Jugosławii widział efekty działania zbrodniczego zła. Psychopatologowie – co w tej samej rozgłośni podnosił prof. Janusz Heitzman – wiedzą, że skrajnych postaci zaburzeń psychopatycznych (a więc potocznie właśnie: zła) nie da się wyleczyć lekami.

Dla wielu osób egzorcyzm jest jednak formą „terapii” i ratunku. Włoski badacz Simone Morabito w książce „Psychiatra w piekle” opisał wiele przykładów ludzkich zachowań dla niego niezrozumiałych i niewytłumaczalnych. Pamiętam, że musiałem zrobić przerwę w lekturze tej książki. Opisy były zbyt mocne. Wiem jednak, że zawsze odnosiły się do współpracy duchownych i lekarzy.

Paradoks polega bowiem na tym, że poważne podejście do sfery duchowej musi opierać się o płaszczyznę racjonalną. Dlatego wspomniany prof. Krajewski-Siuda słusznie postuluje, by egzorcyści byli zobligowani do posiadania wiedzy z zakresu psychopatologii. To bowiem pozwoliłoby jasno dostrzec na przykład wystąpienie religijnych halucynacji, a nie demonicznych wizji.

Kościół katolicki jest obecnie liderem w kwestii wprowadzania standardów ochrony dzieci przed przemocą seksualną. Ostatnie lata, w tym sprawa o. Pawła M., odsłaniają nam kolejne obszary, w których duszpasterskie działanie było jawnym złem, nadużyciem, przemocą i przestępstwem.

Wesprzyj Więź

Modlitwa o uzdrowienie, modlitwa wstawiennicza i egzorcyzmy są dla wielu wiernych czymś ważnym i potrzebnym, wprost pomagającym w drodze do Boga. Działania te muszą jednak być transparentne i jawne. Muszą opierać się na jasnych zasadach, wręcz powszechnie znanych procedurach i standardach, np. dotyczących pracy specjalisty-egzorcysty.

Dlaczego? Po pierwsze, uczestnik takich działań ma prawo do tej wiedzy. Po drugie, największy lęk przed prawdą ma podobno… diabeł. W końcu jest ojcem kłamstwa. Zatem: więcej prawdy, mniej sekretności – to skuteczny sposób na zło.

Przeczytaj także: Ks. Strzelczyk: Szatan nie został stworzony jako zły

Podziel się

4
1
Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.