Jesień 2024, nr 3

Zamów

Obcość Innego. Biennale 2024

Wystawa Watykanu, praca Maurizia Catellana na fasadzie więzienia dla kobiet, Giudecca, Biennale 2024. Fot. Zofia Jabłonowska-Ratajska

Kim jest obcy? To ktoś spoza naszej wspólnoty, myślący i wyglądający inaczej? A może obcy to część nas samych, której nie znamy? Tego typu pytania stawia tegoroczne Biennale Sztuki.

Wenecja znów, na długie miesiące, podporządkowana została odbywającemu się tu od 1895 roku Biennale Sztuki. Główna wystawa oraz prezentacje poszczególnych państw odbywają się w pawilonach Giardini oraz halach dawnej stoczni, czyli Arsenale, ale wiele wystaw, rzeźb, instalacji pojawiło się w różnych punktach miasta oraz wysp weneckiej laguny: Giudecca i San Giorgio. Nawet na placu św. Marka, gdzie stoi szereg brązowych odlewów wzorowanych na postaciach panien dworskich ze słynnego obrazu Velazqueza.

Obrońcy zabytków i kulturowego dziedzictwa Wenecji nazywają to „biennalizacją” miasta, która sprawia – ich zdaniem – że „znikają jego funkcje służące potrzebom mieszkańców, w rezultacie znikają mieszkańcy. I znika miasto”.

Pozostają najeźdźcy. „Cudzoziemcy (czy raczej Obcy) wszędzie” brzmi hasło tegorocznej, przygotowanej przez brazylijskiego kuratora Adriana Pedrosę wystawy. Słowa te, w ponad 50 językach świata zmaterializowane w neonowych rzeźbach grupy artystycznej Claire Fontaine, rozświetlają całą Wenecję. Wspólnota obcych?

Impuls poszukiwań

Idea Biennale za każdym razem stanowi swego rodzaju utopię – ale czy utopia nie jest wpisana w twórczość, w powód, cel i potrzebę tworzenia sztuki? Myślenie utopijne stanowi przecież metodę dostrzegania tego, co dopiero zaczyna kiełkować, fermentu społecznego, antycypuje nadchodzące przemiany. To właśnie stanowiło impuls poszukiwania nowości w czasach pierwszej awangardy.

A zatem kolejni kuratorzy i kuratorki Biennale już od dłuższego czasu poszerzają perspektywę poznawczą, pokazując prace artystów i artystek zapomnianych, odkrywanych, niefunkcjonujących dotąd w oficjalnym, podręcznikowym obiegu sztuki. Jak sztuka kobiet, pionierek awangardy, na poprzedniej wystawie sprzed dwóch lat, jak twórcy z różnych marginesów społecznych – a przede wszystkim – spoza Europy i zachodniego kanonu, mieszkańcy świata, często przez ów Zachód podbijanego i spychanego na margines. Wraz z ich oryginalną, autentyczną i tętniącą nieznanym życiem twórczością, z której czerpano, zapominając o jej pochodzeniu.

Idea Biennale za każdym razem stanowi swego rodzaju utopię – ale czy utopia nie jest wpisana w twórczość, w powód, cel i potrzebę tworzenia sztuki?

Zofia Jabłonowska-Ratajska

Udostępnij tekst

Ale pierwszy raz wystawa odwraca sposób prezentacji. To nie zachodni, uznani artyści prezentują sztukę peryferii – to dotychczasowe peryferie włączają kilku europejskich kolegów do swojej prezentacji. Jednocześnie schemat ekspozycji pozostaje niezmienny – a zatem wystawa zbiorowa, na temat i według pomysłu głównego kuratora, oraz wystawy zorganizowane w pawilonach narodowych.

Tyle tylko, że „narodowe” oznacza już coś innego. Integruje, nie wyklucza. Odnajdujemy tu przedstawicieli różnych grup etnicznych zamieszkujących dane państwa, odnajdujemy także korzenie tożsamości w krajach takich jak Stany Zjednoczone czy Australia.

Co zostawało ukryte

A zatem kto jest tutejszym, a kto obcym? Co dziś oznacza obcość, jak ją rozumiemy, jak odbieramy, jak na nią reagujemy? Przede wszystkim, jaka jest definicja obcego? Czy to ktoś spoza kręgu naszej wspólnoty, którego nie obejmuje nasza „plemienna” solidarność? Myślący inaczej, wyglądający, zachowujący się inaczej, przekraczający nasze normy i przyjmujący całkiem nam obce? Czy wreszcie obcy to ta część nas samych, której nie znamy?

Tych kilka pobieżnie sformułowanych pytań zakreśla część refleksji filozoficznej, antropologicznej czy socjologicznej prowadzonej na temat istnienia/odczucia obcości. Pytań jest wiele, a każda odpowiedź inna. Artyści chcą pokazać swoją tożsamość, historię, pojmowanie piękna i wartości, swoje stroje i barwy, swoje talizmany, wyrastające na ich ziemiach demony i świętości – jak na przykład artyści z Konga w belgijskim pawilonie. Z kolei w pawilonie Republiki Beninu kruchość tego, co cenne, podkreślają wykonane ze szkła tradycyjne instrumenty, a służące do budowy schronienia kanistry po benzynie przypominają rzędy masek.

Oglądanie sztuki tytułowych „obcych” wypada zacząć od obszernej, historycznej galerii kultury ziem skolonizowanych przez Hiszpanię, pokazywanej w sześciu salach pawilonu tego kraju. Jako punkt wyjściowy artystka Sandra Gamarra Heshiki wybrała słynne obrazy czasu wielkości Hiszpanii, pokazując to wszystko, co pozostawało ukryte, co jako pinakoteka migrantów Ameryki Łacińskiej, Filipin i Północnej Afryki uzupełnia hiszpańskie muzea. Maski metysów przenikają się z portretami osadników, fantastyczne martwe natury powiązane zostają z budowaniem bogactwa i wywożeniem skarbów, ilustrowany gabinet rasizmu ilustruje rolę nauki w służbie dyskryminacji rasowej.

Historia wpływa na obraz współczesności, a wystawa – czy raczej ciąg wielu wystaw – dotyka tych problemów obcości, jakie są nam dziś najbliższe. Po pierwsze narastającej w związku z wojnami, biedą i zmianami klimatycznymi fali wędrówki ludów, jakiej nie znaliśmy wcześniej, a którą Bouchra Khalili, marokańsko-francuski artysta, obrazuje za pośrednictwem serii projekcji map: dłoń uchodźcy rysuje drogi wędrówek z Afryki do Europy. Świat zachodni ciągle zbiera chciane i niechciane owoce swojej ekspansji i kolonializmu, próbuje się z nich rozliczać – co pokazują też dokumentacje i obrazy przemocy, rewolucji i prześladowań, przede wszystkim w krajach Ameryki Łacińskiej.

Podczas Biennale możemy doświadczyć tego, jak globalna Północ poszerzyła się o globalne Południe, a granice sztuki otworzyły na wszelkich outsiderów, samouków, „odmieńców”, jak choćby queer (pierwsze znaczenie tego słowa to przecież „dziwny”).

Spojrzenie na nieznane

Wystawę główną – zarówno w Giardini, jak w Arsenale – porządkują i punktują odniesienia historyczne: zebrane razem przykłady prac – choćby modernizmu pozaeuropejskiego lub cykl portretów artystów z Ameryki Południowej, Afryki, Azji czy Australii. Albo wybrane obrazy jednej diaspory (w tym wypadku włoskiej, jako „Włosi wszędzie”), czyli kolekcja dzieł emigrantów tworzących w różnych krajach świata. Każda opowieść, dawna i współczesna, ma inny lokalny koloryt i dramaturgię – opisaną takimi środkami artystycznymi jak malarstwo, rzeźba, fotografie, filmy i video-instalacje, tkaniny, włączając w nie rzemiosło, wyrosłe w kulturze danego miejsca.

Szczególny rodzaj wyobcowania, a zarazem próby innego spojrzenia na nieznane, pokazuje pawilon watykański, który – po kilkuletniej przerwie – znów włącza się w próbę interpretacji współczesności za pośrednictwem sztuki. Stolica Apostolska, stawiająca poprzednio podstawowe teologiczne pytania, sięga tym razem do konkretu ludzkiej samotności, a zarazem poczucia godności i szacunku w każdej sytuacji.

Zaproszeni artyści oraz widzowie mają okazję przekroczyć próg obcości kobiet zamkniętych w więzieniu, w dawnym klasztorze na wyspie Giudecca. Wszystko dzieje się wewnątrz. Zwiedzający, po umówieniu się na konkretną godzinę i zostawieniu swoich rzeczy u strażnika, mogą „na własne oczy” zobaczyć więzienie jak pokażą je więźniarki, oprowadzające i współtworzące wystawę. Jedyną pracą, którą można zobaczyć na zewnątrz więzienia, jest zasłaniający wejście, widoczny z daleka czarno-biały obraz ludzkich stóp namalowany przez Maurizia Catellana.

Na drugiej z weneckich wysp, jako jedno z towarzyszących Biennale wydarzeń, w kościele i opactwie San Giorgio Maggiore stoją rzeźby i instalacje belgijskiej artystki Berlinde de Bruyckere. Znowu pojawia się tu wizja człowieka widzianego z ziemi, „z dołu”, a więc przede wszystkim nogi, stopy cierpiącego, chorego, uciekiniera. Pracując z odlewami wykonanymi z wosku, skór zwierzęcych, włosów, tkanin, metalu i drewna, artystka pokazuje bezbronność i kruchość cierpiącego ciała. To obrazy samotności, pokazane w taki sposób, by dotknąć punktów obcości i przerażenia, których inaczej nie da się pokazać i opowiedzieć, dla których trudno znaleźć słowa.

Poza świątynią, tworząc własne przestrzenie duchowości czy kontemplacji, artyści pytają o przyszłość świata. Pustkę oszczędnej, symbolicznej konstrukcji, zbudowanej przez Massima Bartoliniego we włoskim pawilonie, podkreśla obecność rozczłonkowanych, rozbitych organów. To miejsce, „do słuchania”, gdzie czas zatrzymał się w oczekiwaniu na to, co nastąpi.

Technologie i koszmary

Ale częściej na Biennale pojawiają się wizje wspomagane przez atrakcyjny arsenał nowych mediów.

Nowa, świetlista era jawi się w wyobraźni artysty Guerreira do Divino Amora jako cyfrowa, post-ludzka rzeczywistość. Skonstruowana z całym bogactwem środków w pawilonie Szwajcarii przenosi nas w perfekcyjną cywilizację przyszłości – „Super superior civilization”, którą włada hybrydyczna bogini, realna w technologii 3D.

Rzeczywistość wojny w Ukrainie, poza świadectwami uchodźców na jej własnej wystawie, wypełnia niepokojącym dźwiękiem pawilon polski. To ukraińscy artyści z Open Group stworzyli zbiorowy portret świadków wojny, przywołujących odgłosy nalotów i broni palnej, zapraszając widzów do udziału w swoistym karaoke – „Powtarzaj za mną”. 

Poza Biennale Ukraina pokazuje także inną, mniej realną, opartą na snach, koszmarach i marzeniach sennych wystawę przygotowaną przez Fundację Viktora Pinczuka. Prace ponad 20 artystów i artystek, które „ośmielają się marzyć w świecie nieustannego lęku”, to wędrówka przez dźwięki i obrazy, puste drogi, cmentarze, krajobrazy, które stały się świadkami przemocy, ale jednocześnie mogą z nich wyrosnąć nasiona nowego początku.

Wesprzyj Więź

Innym, przejmującym antywojennym działaniem jest pokazywany jednocześnie na kilku ekranach zapis performansu „Falling reversely” artystów z Hong Kongu (Isaac Chong Wai), nieustannie upadających i podnoszących się nawzajem.

Tylko sztuka – jeżeli nie powtarza tych samych środków, jakich używają media, i nie rywalizuje z nimi w opisie świata – może pokazać to, co dzieje się poza słowami. I być może dotrzeć do źródeł naszego lęku przed obcymi, cudzoziemcami, którymi przecież jesteśmy wszyscy.

Przeczytaj też: Kontrasty i przyjemności. Podsumowanie 77. festiwalu w Cannes

Podziel się

3
Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.